Mijający rok był dla mojego bloga przełomowy i chcę się tym pochwalić

3


Zbliżający się koniec roku to czas podsumowań i mimo wielkiej presji, aby się chwalić w social mediach naszymi sukcesami, czasem mam wrażenie, że wciąż chwalimy się za mało. Ja bynajmniej nie chciałabym dziś opowiadać Wam o sukcesach i porażkach mojego życia biznesowego, chociaż i na to przyjdzie kiedyś czas, ale skupić się na blogu i jakoś zgrabnie przyjrzeć się temu, co przyniósł Cioci Pasztet ten mijający 2017.

Wciąż nie mogę się nadziwić, że blog, który mi towarzyszy od tylu lat, stał się jeszcze ważniejszą częścią mojego życia. Przyznam, że mam bardzo dużo sprzecznych refleksji na ten temat. Czasami marzę o tym, by dołączyć do drużyny profesjonalnych blogerek i blogerów i mieć czas tylko na bloga, móc go rozwijać dzień i noc. Co by mi to dało? Na pewno możliwość reagowania na pewne zdarzenia w czasie rzeczywistym, pisania emocjonalnych tekstów, bycia tu i teraz, kiedy coś się dzieje w internetach. A jednak chyba nigdy się nie zdecyduję na to, by pracować tylko na blogu, bo za bardzo lubię także inne doświadczenia związane z codzienną pracą we własnej firmie. Cały czas uczę się nowych rzeczy o biznesie i o sobie, rozwijam się, poznaję kolejnych ludzi, dużo wyjeżdżam i to jest w końcu moja firma, więc jak mogłabym ją zostawić? Póki co myślę, że te dwie przestrzenie mojego zawodowego życia mogą ze sobą spokojnie funkcjonować, i nie zamierzam tego zmieniać. Kiedy jestem zmęczona Puffinsami, mogę odpłynąć w stronę bloga, gdy zaś nie mam weny, to ze spokojem zajmuję się pracą. Tak jest mi dobrze.

Inna rzecz, że zamierzam w 2018 nauczyć się czegoś na nowo. Otóż chcę wrócić do trudnej sztuki skupienia się na jednej czynności naraz. Pamiętam, że to mi kiedyś wychodziło i że efekty były naprawdę spektakularne. Oczywiście, nie zamierzam przenosić swojego biura do biblioteki, ale to właśnie w tym miejscu, zmuszona do pracy w ciszy, otoczona skupieniem innych ludzi, zamknięta w tej przestrzeni z komputerem pisałam pracę magisterską i była to wielka frajda. Należało przeczekać rozkojarzenie, zmusić się do koncentracji i wtedy naprawdę byłam tu i teraz, całkowicie zatopiona w przedmiocie moich badań. Wiem, że to raczej się nie powtórzy, bo nie dość, że zmieniłam się ja, to jeszcze warunki zewnętrzne raczej nie przypominają biblioteki, ale chcę walczyć o ten stan umysłu.

To tyle w kwestii sprawozdania oraz planów na przyszłość, przejdźmy do konkretów! Nie przytaczam zdarzeń w żadnym porządku, nie chcę im nadawać numerów, bo to wszystko było dla mnie bardzo ważne i budujące. To zaczynamy:

Pasztet na okładce Wysokich Obcasów

Tę sesję zapamiętam do końca życia. Cieszę się, że mogłam tam być z Natalią i Karoliną z bloga Dziewczyny na Plus, a także z Basią i Joanną, i że fotografowała nas Monika Kmita. Nasze historie z Instagrama zainspirowały Karolinę Domagalską do napisania tekstu o zmaganiach z ciałem, o walce o akceptację siebie, o tym, jak dochodziłyśmy do dbania o siebie. To były bardzo skomplikowane, trudne i ciężkie do opowiedzenia historie. Na pewno w internecie jest takich świadectw więcej, ale to właśnie my dostałyśmy szansę przedstawienia swoich opowieści w Wysokich Obcasach. Równie ciekawe było obserwowanie reakcji na tę sesję zdjęciową, na której co prawda byłyśmy obecne, ale potem okazało się, że nic o niej nie wiemy i w ogóle nasze zdanie jest nieistotne. Niektóre i niektórzy byli zawiedzeni, że jesteśmy takie ładne i zgrabne, inni nie pochwalali pokazywania grubych i brzydkich bab. Nie dogodzisz. A my? Wszystkie mamy się świetnie, z tego, co widzę, a nasze ciała są zawsze pozytywne i gotowe na plażę. Choćby zaraz!

Pojawienie się Pasztetu w telewizji śniadaniowej

To też nie była łatwa decyzja, ale mnie od zawsze kusiła kamera i czuję, że każdy, nawet najbardziej idiotyczny program na świecie może zawierać istotne treści, o ile się umie w przekonujący sposób o nich opowiadać. Poza tym znaleźć się na jednej kanapie z Galantą Lalą, czyli Ulą Chowaniec, to naprawdę jest przeżycie! Co za to za lala! Gdyby ktoś pytał, jak jest w telewizji, to odpowiadam od razu: jest super! Mogłabym to robić codziennie, o ile nikt nie będzie przerywał moich wypowiedzi. Czuję, że dałam radę w tym studio i że było dobrze, że miałyśmy okazję powiedzieć coś ważnego i nawet kilka razy wtrącić „feminizm”.

Nowy design pasztetowego bloga

W końcu udało mi się dociągnąć tę sprawę do końca i wystartować z pięknym, przejrzystym, zielonym szablonem! Mam nadzieję, że dobrze się Wam korzysta z bloga w tej formie. Poza tym wzbogaciłam się o prawdziwe profesjonalne wizytówki, slajdy do PPT oraz… pieczątki. Tak że jakbym kiedyś zrobiła spotkanie z czytelniczkami i czytelnikami, to mogę Wam w dowolnym miejscu przybić „Lady Pasztet Poleca” (to jest prezent od anonimowego mikołaja lub mikołajki, ale raz jeszcze napiszę: DZIĘKUJĘ!).

Wyjazd z organizacjami pozarządowymi do Brukseli

W marcu 2017 miałam okazję zobaczyć, jak wygląda praca Komisji Europejskiej w Brukseli wraz z przedstawicielkami i dwoma przedstawicielami organizacji pozarządowych z całej Polski. I to było coś, naprawdę wielkie COŚ. Po pierwsze znalazłam się w gronie ekspertek i ekspertów, którzy zajmują się pomocą osobom doświadczającym przemocy, prowadzą szkolenia, edukują poprzez swoje fundacje i pojechali tam opowiedzieć, w jak złej sytuacji znajdują się właśnie takie organizacje dzięki sprytnemu trickowi. Otóż nie dostają finansowania (tak jak i Centrum Praw Kobiet), ponieważ pomagając głównie kobietom, nie przestrzegają gender equality i nie pomagają mężczyznom. Bez komentarza. W każdym razie na pewno dzięki temu wiem jedno: bez lobbignu i współpracy bardzo wielu organizacji z wielu różnych krajów nie mamy szans na głębokie zmiany w systemie prawnym UE. Na szczęście jednak Unia Europejska przystąpiła do konwencji stambulskiej i miejmy nadzieję, że to będzie sposób nacisku na nasz kraj w wiadomych sprawach. Aby dowiedzieć się więcej o tym, czym jest tzw. konwencja antyprzemocowa, przeczytajcie wywiad z Zuzą Warso.

Jeśli w ogóle myślę o tym, żeby rozwijać współpracę na blogu, to właśnie taki kierunek najbardziej by mi odpowiadał, bo ten europejski projekt jest mi bardzo bliski. Byłam stypendystką programu Erasmus, potem w ramach Erasmus + robiłam praktyki, nauczyłam się w Hiszpanii nie tylko języka, ale przede wszystkim otwartości na innych ludzi, szacunku dla tego, że myślą inaczej niż ja. Cieszę się, że miałam okazję o tym opowiedzieć w siedzibie Komisji Europejskiej we Wrocławiu w trakcie debaty „Z Widokiem na przyszłość Europy”.

Udział w Blog Forum Gdańsk

Cieszę się, że zakwalifikowałam się do udziału tej imprezie właśnie w 2017, bo to naprawdę była bardzo udana konferencja. Przede wszystkim pod względem merytorycznym, ale było na niej także dużo trudnych emocji. Widziałam wystąpienia świetne i bardzo średnie, ale tych drugich było znacznie mniej. Jednak najważniejsze było to, że poznałam ważnych dla mnie ludzi ze świata blogosfery, a czasem nawet miałam okazję spędzić nimi trochę czasu. Nieoceniona Myshowata to świetna kompanka i jak dla mnie odkrycie tego roku w dziedzinie „Najlepsze koleżankowanie się w branży i w życiu”, cieszę się, że miałam okazję spędzić trochę czasu z Amandą Hakierką, i liczę na więcej, o Karolinie i Natalii z Dziewczyny na Plus już pisałam i o Uli z Galanta Lala także – girl power, moje drogie! Słowa Konrada z Halo Ziemia o tym, że mój blog jest potrzebny, naprawdę mocno zapadły w głębiny mego serca z pasztetu. To naprawdę dobre doświadczenie z branżą i chciałabym pozdrowić wszystkie miłe mi blogerskie osoby, które poznałam zarówno w Gdańsku, jak i w Brukseli.

Wyróżnienie opowiadania #MójCzarnyProtest i jego publikacja

Wielka niespodzianka, bo nie spodziewałam się wyróżnienia, w ogóle niczego się nie spodziewałam. Jestem zaszczycona tym, że moja praca znalazła się w tej publikacji, która przyszłym pokoleniom powie, jak wyglądał Czarny Protest 3 października 2016. Bardzo się cieszę, że to nagroda za coś, co napisałam, bo to bardzo mocno przywraca wiarę w siebie. Dziękuję Wielkiej Koalicji za Równością i Wyborem, magazynowi Polityka oraz Wysokim Obcasom za wspieranie konkursu. Dyplom wybiera się na odpowiednią ścianę!

Współpraca z Kongresem Kobiet

Cieszę się, że ona trwa i że po raz kolejny miałam okazję opowiedzieć uczestniczkom Letniej Akademii Kongresu Kobiet o blogowaniu, social mediach i tzw. internetach. To nie jest łatwe prowadzić zajęcia, ale wiedzy nabiera się w trakcie praktyki i cóż, na pewno jest jeszcze dużo do nauczenia się, aby dobrze uczyć. Ale nie zniechęcam się i mam nadzieję, że dane mi będzie współpracować z Kongresem Kobiet, czy to w trakcie lokalnych kongresów, jak ten w Ustce, czy w trakcie LAKK. Przygodo, trwaj!

Czego nie zdążyłam zrobić?

Bardzo żałuję, że nie miałam siły ani czasu, aby uzbierać więcej podpisów dla projektu „Ratujmy Kobiety” niż te od rodziny i przyjaciół. Ciągłe wyjazdy utrudniały podejmowanie takich zobowiązań, ale czuję, że niestety jeszcze będzie okazja, aby się wykazać w tej kwestii. Tak samo źle się czuję ze sobą, myśląc o tegorocznym Dolnośląskim Kongresie Kobiet, gdzie także nie dane mi było się zaangażować, ale może to dobrze – patrząc na to, co przygotowały dziewczyny, to była moc, petarda i kompletnie nowa jakość. Żałuję także, że nie starczyło mi czasu na wzięcie się za vlog, bo to medium mnie pociąga, ale wciąż nie umiem się za to zabrać. Może w 2018 znajdę czas i siły na nowy kanał? Zobaczymy, w końcu póki życia, póty nadziei, jak mawiał klasyk.

Jakieś pomysły, co by jeszcze można zmienić, poprawić, udoskonalić? Dajcie znać w komentarzach!

 

Korekta: Artur Jachacy – Arturze dziękuję Ci za ten rok pełen moich błędów, stylistycznych zawijasów i ortografów, jesteś cudowny, że to wytrzymujesz z niegasnącym entuzjazmem! 🙂

Katarzyna Barczyk
vel LADY PASZTET