5 pytań O… to, jak się ma feminizm w Peru. Rozmowa z antropolożką Anką Przytomską.

1


Kiedy studiowałam sobie etnologię i antropologię na UAM dawno, dawno temu to nie bardzo widziałam siebie w tym zawodzie. Wiedziałam od pierwszej minuty polonistyki, że nigdy nie będę nauczycielką. Podobnie było z antropologią. Studia mi się podobały, ale znam własne ograniczenia dotyczące kontaktów z ludźmi i wiem, że marna byłaby ze mnie badaczka. To jest pewien dar, dar i umiejętność pytania, dopytywania, analizy i obserwacji ludzkich zachowań. Ja go nie ma. Za to mogę Wam pokazywać ciekawe postacie i jedną z nich jest moja koleżanka ze studiów Anna Przytomska, która robi doktorat na UAM i zajmuje się przede wszystkim ludnością indiańską Peru i Ekwadoru. Poprosiłam ja o to, aby opowiedziała nam jak się ma feminizm w Peru i z jakimi problemami spotykają się tamtejsze kobiety. Przeczytajcie do końca, bo naprawdę warto. Przy okazji wywiad świetnie się czyta i to zasługa Ani. W tym tekście możecie również zobaczyć zdjęcia jej autorstwa.

Anna Przytomska
Fot. Anna Przytomska http://www.yatirisphotography.com/

Jak wygląda codzienne życie kobiet w Peru?

Należy wyraźnie podkreślić, że społeczeństwo Peru jest silnie zróżnicowane. Peru jest krajem wielokulturowym i wieloetnicznym, a różnice społeczno-kulturowe i ekonomiczne są silnie zaznaczone. Względnie najlepszą sytuacją cieszą się białe kobiety zamieszkujące stolicę Peru – Limę. Najczęściej są one wykształcone, zamożne, pracujące, a więc niezależne i co ważne  pochodzące z rodzin o korzeniach europejskich. Jednakże i Lima ma swoje drugie oblicze –dzielnice biedy. W latach 80. i 90. XX w. w konsekwencji zbrojnego konfliktu wewnętrznego i terroryzmu na obszarze górskim, Lima musiała się zmierzyć z ogromnymi falami migracji głównie campesinos czyli ludzi pochodzenia wiejskiego (w tym Indian). Napływ ludności trwa zresztą do dziś. W związku z brakiem możliwości mieszkaniowych bardzo szybko wokół Limy powstała druga Lima czyli tzw. slumsy. Lima jest pełna kontrastów; linii podziału jest jeszcze więcej. Do tego dochodzą różnice rasowe. Rzeczywistość klasowa i ekonomiczna mieszkańców Limy jest swoistą soczewką, która odzwierciedla sytuację całego Peru. W Peru oprócz Metysów – ok. 36 % – (tzw. mieszańców czyli potomków Hiszpanów i społeczności indiańskch), żyją potomkowie społeczności tubylczych (potocznie nazywani Indianami), którzy stanowią około 45 % społeczeństwa peruwiańskiego, 15 % to Biali zamieszkujący głównie w Limie, niecałe 2 % to Afro-Peruwiańczycy. Reszta społeczeństwa stanowią imigranci, głównie z Azji. Mimo, że Indianie stanowią blisko połowę społeczeństwa peruwiańskiego to wciąż cierpią wyzysk, dyskryminację na tle rasowym i kulturowym. Zarysowuję to nieco szerzej, gdyż chcąc zrozumieć sytuację kobiet w Peru należy poznać sytuację społeczeństwa peruwiańskiego. Reasumując, sytuacja kobiety w Peru zależy o tego do jakiej klasy przynależy. Najgorszą sytuację obserwuję się oczywiście w przypadku kobiet indiańskich, one są podwójnie dyskryminowane. Po pierwsze, ze względu na płeć, po drugie ze względu na charakterystykę rasową i kulturową. Społeczeństwo peruwiańskie mimo swojej heterogeniczności rasowej i kulturowej jest społeczeństwem silnie rasistowskim. Indianin to wciąż synonim biedaka, brudasa, lenia, głupka, wieśniaka, dzikusa i popychadła. Indianom można płacić mniej, można nim pomiatać, wyrzucić za drzwi, bo to przecież tylko biedny wieśniak. Taki jest potoczny stereotyp.

Co w takim razie jest cechą wspólną wszystkich tych zróżnicowanych grup w Peru?

To co zaś wspólne dla zróżnicowanego społeczeństwa peruwiańskiego (i dla całej Ameryki Łacińskiej w ogóle) to wszechobecne machismo, które swymi korzeniami sięga kultury europejskiej – iberyjskiego kolonializmu i klasycznego liberalizmu anglosaskiego (gdzie wolność była jedynie przywilejem mężczyzny) jako struktur przesiąkniętych patriarchatem. Pojęcie machismo najlepiej definiuje sytuację kobiet w Peru i relacji pomiędzy kobietami a mężczyznami. Machismo odnosi się do wyimaginowanej, ideologicznej dominacji mężczyzn nad kobietami we wszystkich aspektach życia społecznego, a w konsekwencji wyznacza silny podział ról społecznych ze względu na płeć i klasę społeczną. Dawniej schemat był znacznie silniejszy. Do kobiety należało utrzymanie domu i wychowywanie dzieci. Mężczyzna jako głowa rodziny zarabiał na dom. Dzisiaj sytuacja wygląda nieco lepiej, normą jest pracująca kobieta, inną sprawą jest, że zarabia mniej niż mężczyzna.

Machismo to nie tylko problem i wina mężczyzn. To także konsekwencja sposobu wychowania dzieci przez kobiety. To matki z pokolenia na pokolenie przenoszą ten wzorzec. Bardzo silny wzorzec. Co ciekawe, badania polskiej antropolożki kulturowej i latynoamerykanistki prof. Magdaleny Śniadeckiej-Kotarskiej z Uniwersytetu Łódzkiego, która prowadziła badania dotyczące sytuacji kobiet (Być kobietą w Peru; Być kobietą w Ekwadorze) opisywała nową, kobiecą formę machismo. Do takiego odwrócenia ról dochodziło na skutek absencji mężczyzny (odejście, śmierć, emigracja zarobkowej oraz trudna sytuacja finansowa). Kobieta musiała wówczas przejąć rolę głowy rodziny czyli macho zgodnie z funkcjonującym modelem rodziny. Zdaniem Śniadeckiej-Kotarskiej jest to forma radzenia sobie ze nową sytuacją i walką o przetrwanie w męskim świecie. Latynoski model rodziny wymaga bowiem istnienia macho. Tym samym kobiety w procesie adaptacyjnym przejmują postawę mężczyzny – agresywnego, dominującego i używającego przemocy. Nie przełamując zastanych form ucisku i dyskryminacji stają się kobiecymi oprawcami – kobietami-macho, które odtwarzają typowe relacje władzy i podporządkowania: zależność finansową od kobiety-macho, przemoc wobec słabszych (starszych i dzieci), stosunki rodzinne oparte na agresji i strachu. W ten sposób adaptacja nie oznacza prawdziwej zmiany, jedynie zmianę oprawcy i stanowi mimikrę męskiej dominacji.

W przeszłości i współcześnie machismo funkcjonuje jako mechanizm kontroli mężczyzn nad kobietami, obecny jest w życiu prywatnym i publicznym. Śniadecka-Kotarska porównuje machista do kolonialnego konkwistadora i tak jest w istocie. Widoczne jest to wciąż w potocznym języku używanym przez Latynosów. Co robi mężczyzna? Un hombre verdadero conquista a las mujeres? Tj. prawdziwy mężczyzna zdobywa kobiety. Tak jak kiedyś konkwistador podbijał ziemię lub twierdzę. W językowym obrazie świata kobiety wciąż są przedmiotami do zdobycia.

Czy problem przemocy dotyka tylko kobiet w relacjach mężczyzna – kobieta oraz kobieta – kobieta?

Trzeba powiedzieć to bardzo wyraźnie. Nie tylko kobiety i dzieci są tu ofiarami przemocy, ale mężczyźni także. I wcale nie jest to rzadkością. Kobiety nazywają mężczyzn: „machistas” (szowiniści), a mężczyźni nazywają kobiety „locas” (pl. szalone). 13 sierpnia uczestniczyłam w lokalnym marszu przeciwko przemocy wobec kobiet pod hasłem „Ni una menos” czyli „Ani jednej mniej” w Cusco. Dzień po tym wydarzeniu lokalne gazety rozpisywały się o zabójstwie mężczyzny dokonanym przez jego żonę. Powód był standardowy: mężczyzna chciał odejść do innej. Kiedy bity przez żonę mężczyzna przychodzi z donosem na posterunek spotyka się z żartami i śmiechem. Nikt nie traktuje tu przemocy wobec mężczyzn poważnie. Pokutuje oczywiście wizerunek prawdziwego mężczyzny czyli macho (hiszp. samiec). Prawdziwy macho nie dałby się przecież uderzyć kobiecie. Powinniśmy mówić o przemocy w ogóle, nie tylko przemocy wobec kobiet. Kobiety równie często jak mężczyźni są oprawcami. Przemoc domowa to także przemoc wobec dzieci. I nie biją tylko mężczyźni, kobiety także. Nie chcę dewaluować problemu przemocy wobec kobiet bo w Ameryce Południowej ma znamiona pandemii. Chcę jedynie podkreślić, że musimy patrzeć dalej i znaczni szerzej i mówić o przemocy w ogóle.

Czy w przypadku Peru można mówić o przemocy tylko w domu, czy jest to większy problem?

Problem przemocy w Peru i całej Ameryce Łacińskiej jest znacznie szerzy niż nam się wydaje. Z moich obserwacji wynika, że społeczeństwo peruwiańskie jest silnie przesączone przemocą. Ostatnie akty przemocy miałam okazję oglądać w sierpniu w małym miasteczku Paucartambo, 2 h godziny od Cusco. Mieszkańcy miasteczka złapali złodziei krów. Reakcją na to było palenie samochodów złodziejaszków. Domagano się od miejscowej policji, która zamknęła przestępców w areszcie, o ich uwolnienie. Dlaczego? Lokalna ludność chciała dokonać linczu. Stałam tam wśród tego rozwrzeszczanego tłumu z przerażeniem. Na ich twarzach radość mieszała się z żądzą zemsty. Ludzie krzyczeli domagając się ich ukamieniowania lub spalenia żywcem. Kobiety krzyczały równie głośno. Tak dokonuje się sprawiedliwości na wsi lub w małych miasteczkach od dawna. Kradzież karze się śmiercią. Oczywiście sprawa jest złożona. Dawniej w kulturze andyjskiej funkcjonowała tzw. justicia indígena czyli tubylcza sprawiedliwość, według której przestępca był karany na oczach całej wioski: chłosta, zanurzanie w lodowatej wodzie, noszenie ciężkiego głazu wokół wioski. Wszystko to miało za zadanie ukaranie, oczyszczenie i przywrócenie danego delikwenta do społeczności. Jednakże kiedy karano obcych (spoza społeczności) w ten sam sposób, wychłostani i upokorzeni przestępcy po wypuszczeniu z więzienia (prawo indiańskie funkcjonowało obok państwowego) często wracali by się zemścić: podpalali domostwa i uprawy, gwałcili córki, katowali synów. Kolejnym razem Indianin już nie chłostał, bił aż zabił, aby uniknąć zemsty złodzieja. Dzisiaj ponadto, mamy do czynienia z nieudolnością i skorumpowaniem struktur policji. Ludzie tłumaczą, że po 3 miesiącach złodzieje zostaną wypuszczeni przez policję ze względu na „małą szkodliwość społeczną” i „niską wartość skradzionych przedmiotów”. Indianie boją się, że przestępca wrócić by ponownie dokonać kradzieży lub zemsty. W konsekwencji, jeśli złodziej trafi w ręce rozwścieczonego tłumu przed interwencją policji, najczęściej kończy się to linczem. Reasumując przemoc rodzi przemoc.

Taki stan rzeczy jest sprawą złożoną. Oprócz nieudolności państwa i policji należy wziąć pod uwagę historię terroryzmu i krwawej wojny domowej w latach 80. i 90. ubiegłego wieku, kiedy to Peruwiańczycy w bestialski sposób wyrzynali się wzajemnie. Nieudolny system sądowy i policyjny, historia Peru przepełniona gwałtem, uciskiem, strachem i przemocą, i współczesność naznaczona biedą, głodem, brakiem perspektyw, brakiem pomocy; wszystko to tworzy obraz Peruwiańczyka agresywnego, przepełnionego goryczą, kompleksami. Obraz, który rysuję jest dość złowróżbny, ale żyjąc w Cusco, z agresją i frustracją mieszkańców spotykam się na co dzień. fot. Anna Przytomska http://www.yatirisphotography.com/

Jak wygląda problem przemocy domowej w Peru?

Według statystyk ONZ, ofiarami przemocy domowej w Ameryce Łacińskiej pada od 30 do 60 %. W Peru jest to ok. 61 %, u sąsiadów w Boliwii 50 %. Większość krzywdzonych kobiet nie szuka pomocy. Przemoc domowa w Peru to tylko wierzchołek góry lodowej, jedna z wielu rodzajów przemocy, która istnieje w społeczeństwie peruwiańskim. W społeczeństwie peruwiańskim, jak w każdym innym, mam do czynienia z dwoma rodzajami przemocy: przemocy bezpośredniej czyli widzialnej (kobietobójstwo, molestowanie, gwałt, maltretowanie, lekceważenie, dręczenie psychiczne, odmowa praw ze względu na płeć) i przemocy pośredniej czyli niewidzialnej tj. strukturowej (nierówność płac, pozycja podrzędna w porządku publicznym i ekonomicznym, nierówność w dostępie do własności; podział płciowy w pracy; feminizacja biedy; nierówności w dostępnie do władzy i stanowisk decyzyjnych). W kontekście peruwiańskim, przemoc strukturowa jest zakorzenione w dziedzictwie kolonialnym (patriarchat i rasizm) i w nierównościach pomiędzy klasami społecznymi (podział ról społecznych i stanowisk ze względu na przynależność klasową).

Wreszcie mamy trzeci typ przemocy: przemoc kulturową, która ma charakter symboliczny i legitymizujący dwa pierwsze typy przemocy. Tutaj mówimy o stereotypach związanych z płcią. Po pierwsze, o marianismo czyli o wyobrażeniu kobiety jako uosobieniu cech Matki Boskiej (potulnej, łaskawej, posłusznej, pasywnej, opiekunce domowego ogniska); po drugie, machismo z wyobrażeniem mężczyzny jako samca alfa tj. macho (aktywny, silny, dominujący, agresywny, nadrzędny). Z wyobrażeniami kulturowymi i z przemocą kulturową najtrudniej walczyć, jest ona głęboko zakorzeniona w sferze mentalnej i cielesnej.

To co musi zrozumieć społeczeństwo peruwiańskie aby się zmienić to zrozumieć, że przemoc w tym przemoc wobec kobiet to problem nie jedynie prywatny, ale problem strukturowy, problem publiczny tj. całego społeczeństwa. Przemoc w jakiejkolwiek formie jest łamaniem praw człowieka, a za ich gwarancję powinno być odpowiedzialne państwo.

Według raportu „Violence against women” z 2013 opracowanego przez Międzynarodową Organizację Zdrowia 61 % kobiet w Cusco i 49 % w Limie w części stołecznej doświadczyło fizycznej przemocy domowej. Według statystyk peruwiańskich (ENDES 2014) blisko 70% kobiet w Peru doświadcza przemocy symbolicznej/werbalnej w domach. Molestowanie seksualne w pracy nie jest uznawane przez prawo peruwiańskie jako przestępstwo, podlega jedynie sankcji administracyjnej w miejscu pracy. Najwięcej przypadków molestowania doświadczają kobiety pracujące w gospodarstwach domowych jako gospodynie czy opiekunki do dziecka. W tamtym tygodniu jedna z pracowniczek Urzędu Miasta w Urubambie (niedaleko Cusco) oskarżyła burmistrza o gwałt na wyjeździe służbowym. Według jej zeznać, mężczyzna wsypał jej coś do drinka, i zgwałcił. Burmistrz nie chce podać się do dymisji twierdząc, że jest to jego prywatna sprawa. To jakiś absurd.

Jak wygląda sytuacja w społecznościach indiańskich?

A jaki jest kontekst indiański. W Peru mówi się o tzw. amor serrano czyli górskiej miłości pod tytułem „jeśli bije to znaczy, że kocha” lub „im bardziej Cię kocham, tym bardziej Cię leję”. Alkoholizm, bieda, rozpacz i brak perspektyw są pożywką dla patologii w tym przemocy domowej. Ale agresji winne są także kobiety. W społecznościach wiejskich głównie pochodzenia tubylczego wielodzietność jest normą. Dziesiąte dziecko nie jest już mile oczekiwane. Zdarza się, że kobieta morduje noworodka dusząc je. Twierdzi, że zasnęła przy karmieniu zasypiając i dusząc dziecko swoim ciężarem. Wszyscy wiedzą, że było to zabójstwo intencjonalne, i wszyscy zgodnie milczą. Oto wiejska kontrola urodzeń.

Fot. Anna Przytomska http://www.yatirisphotography.com/
Fot. Anna Przytomska http://www.yatirisphotography.com/

Przemoc domowa to także przemoc kobiet wobec innych kobiet. Pracuję ze społecznościami indiańskimi w Andach, tam mam okazję przyglądać się relacjom rodzinnym i podziałowi ról płciowych. Rodziny indiańskie są najczęściej patrylokalne co oznacza, że młoda para zamieszkuje przy rodzinie męża. Na początku wspólnego życia żona syna znajduje się na najniższym szczeblu hierarchii rodzinnej (wykluczając z tego dzieci). Staje się najczęściej rodzajem posługaczki czy też niewolnicy. Wysyła się ją do najgorszych zadań, krzyczy, obraża, jest to swoisty proces testowania dziewczyny. Przed ślubem obowiązuje tzw. okres próbny tj. servinakuy. Młoda para sprawdza się nawzajem, a teściowe sprawdzają nowego członka rodziny. Oprawcą jest najczęściej przyszła teściowa. Tak jak w przypadku obrzezania w kulturach afrykańskich: to kobieta krzywdzi kobietę. Ponadto, w takich społeczeństwach gwałty na córkach lub wnuczkach nie są rzadkością. Wspomniany raport z 2013 roku mówi, że na wiejskich obszarach Peru 25 % inicjacji seksualnych dziewczynek była gwałtem. Matki i babcie o tym wiedzą, zgodnie milczą.

Czym jest kobietobójstwo?

W Ameryce Łacińskiej funkcjonuje pojęcie feminicidio czyli kobietobójstwo, które zostało wprowadzone przez prawników do kodeksów karnych. W Peru, Argentynie oraz Chile za zabójstwo kobiety grozi kara dożywocia. O Ameryce Łacińskiej mówi się jako o pandemonium dla kobiet. Kobietobójstwo jest definiowane jako morderstwo kobiety przez mężczyznę ze względu na fakt bycia kobietą i jego podstawą jest dyskryminacja płciowa. Analizy pokazują, że kobietobójstwo jest przejawem kontroli nad kobietami. Do kobietobójstwa jako totalnego i najwyższego aktu przemocy i ostatecznego aktu kontroli dochodzi wówczas kiedy kobieta spod kontroli mężczyzny próbuje się wydostać. Kobietobójstwa najczęściej dopuszczają się partnerzy (mężowie lub konkubenci) lub byli partnerzy i dochodzi do tego najczęściej w przypadku zdrady partnerki, próby ucieczki od męża, zazdrości. Ofiarami są najczęściej kobiety w wieku między 18 a 35 rokiem życia. Kobietobójstwo bazuje na myśleniu, że mężczyzna ma władzę nad kobietą. Wówczas kiedy kobieta chce stać się podmiotem autonomicznym, mężczyzna uważa, że ma prawo ją wyeliminować definitywnie. Problem w tym, że legislacja w stosunku do tego typu przestępstw na tle płciowym wciąż jest niespójna i niejednoznaczna. Co skutkuje tym, że kobietobójstwo jest często kwalifikowane jako zbrodnia w afekcie. Statystyki peruwiańskiego Ministerstwa ds. Kobiet wskazują, że ok. 10 kobiet każdego miesiąca zostaje zamordowanych z powodu bycia kobietą, ok 115 kobiet rocznie. Około 220 kobiet rocznie przeżywa próbę morderstwa ze względu na płeć. Połowa morderców kobiet unika więzienia, głównie ze względu na błędną kwalifikację czynu tj. uznanie morderstwa za zbrodnie w afekcie.

W Peru jak większości krajów Ameryki Łacińskiej, aborcja jest zakazana, nawet w wypadku gwałtu. Do tego proszę dorzucić fakt, że prawnie nie uznaje się gwałtu żony przez męża. Gwałt małżeński według prawa peruwiańskiego nie istnieje.

Fot. Anna Przytomska http://www.yatirisphotography.com/
Fot. Anna Przytomska http://www.yatirisphotography.com/

Jak wygląda kwestia dostępu do antykoncepcji oraz całego katalogu praw reprodukcyjnych?

Inna forma przemocy, z którą spotykamy się w Peru i innych krajach Ameryki Łacińskiej, to tzw. obstetric violence czyli przemoc kobiet związana z kontrolą urodzeń popełnione przez przedstawicieli państwowego systemu medycznego. W 1995 roku ówczesny prezydent Peru Alberto Fujimori wprowadził program planowania rodziny skierowany głównie do rodzin indiańskich charakteryzujących się wielodzietnością i ekstremalną biedą. W wyniku tego programu 300 tys. Kobiet indiańskich zostało wysterylizowanych bez ich wiedzy i zgody przy porodzie pomiędzy 1995 a 2000.

Mało kto zdaje sobie z tego sprawę, ale Peru całkiem niedawno było pogrążone w wojnie. Jak to się odbiło na prawach kobiet?

W okresie konfliktu zbrojnego w Peru pomiędzy rokiem 1980 i 2000 prawa humanitarne były masowo łamane, w tym prawa kobiet. Kobiety doświadczały molestowania, gwałtów, w tym gwałtów zbiorowych,  wymuszonych ciąży lub przymusowych aborcji. Badania pokazują, że kobiety więźniowie były traktowane jako przedmiot – do bicia, wyzywania, maltretowania psychicznego i do posiadania/zaspokojenia. Kobiety były także używane do szantażowania mężczyzn. Praktykowano wyciąganie informacji od mężczyzn pod groźbą zgwałcenia lub zabicia kobiety (matki, żony, córki). Bez względu na rezultat negocjacji kobiety i tak najczęściej były gwałcone. Równie często co terroryści, gwałtów dopuszczali się żołnierze z baz wojskowych kontrolujących obszary objęte konfliktem zbrojnym. Do gwałtów dochodziło w domach, na polach uprawnych, na drogach itd. Kobiety nigdzie nie mogła być bezpieczna. Co więcej kobiety cierpiały przemoc ze strony mężów w wyniku gwałtu. Kobiety opowiadały, że one same były obwiniane o to, że zostały zgwałcone. Były obrażane przez mężów, braci i ojców. Niekiedy kazano im opowiadać szczegóły, upokarzano, traktowano jak prostytutki. Nie rozpoznawano cierpienia kobiety. Gwałt na żonie czy córce był rozumiany przez społeczeństwo jako skaza na honorze mężczyzny, pogwałcenie dobra mężczyzny. Wszystko w imię wyobrażenia, że kobieta jest własnością mężczyzny. Sytuacja wyglądała jeszcze gorzej jeśli dochodziło do zajścia w ciąże w wyniku gwałtu. O ile kobieta nie abortowała z własnej woli lub nie została zmuszona do aborcji, życie matki i dziecka pochodzącego z gwałtu było przepełnione prześladowaniem psychicznym i stygmatyzacją ze strony rodziny i społeczności (w tym inne, niezgwałcone kobiety). Przemoc wobec kobiet, w szczególności wobec kobiety pochodzenia indiańskiego/wiejskiego, jest częścią smutnego procesu historycznego, który bazuje na dawnym i zdrętwiałym modelu relacji dominacji i podporządkowania. Zawsze jakaś siła dominowała kobietę i ją wykluczała. Od zawsze panowała tu dominacja, zawsze istnieli zwycięzcy i zwyciężeni. Zawsze byli ci którzy pasożytowali na różnicach płciowych, rasowych i klasowych. W obrębie tego postkolonialnego systemu relacji społecznych, kobieta zawsze nosiła i wciąż nosi najcięższe ładunki. Kobiety zawsze były podporządkowane; przez właściciela latyfundiów gdzie pracowały (w tym gwałty i molestowanie), przez ojca, brata, męża, a w czasie konfliktów zbrojnych przez żołnierzy.

Czy pojawiają się jakieś nowe formy przemocy i wykorzystywania?

Warto też powiedzieć kilka słów na temat przemocy wobec kobiet obcokrajowców – rezydentek lub turystek. Obok przypadków molestowania, gwałtów czy przemocy symbolicznej (na ulicach) w Cusco mamy do czynienia z nowym fenomenem zwanym potocznie bricherismo. Lokalni młodzi mężczyźni szukają wśród gringas kobiet zainteresowanych nawiązaniem dłuższych relacji damsko-męskich. Celem mężczyzn stają się bardzo często młode dziewczyny lub kobiety po 40, najczęściej rozwódki szukające wrażeń wśród egzotycznych mężczyzn. Celem brichero jest uwiedzenie, rozkochanie a następnie skłonienie do ślubu. Wszystko to w celu zdobycia dokumentów umożliwiających im wyjazd do Europy lub Stanów Zjednoczonych. Kiedy wspólnie uda im się wyjechać za granicę, związki te najczęściej się rozpadają. Termin bricherismo pochodzi od angielskiego słowa bridge czyli most.

Czy są organizacje feministyczne, które działają na rzecz kobiet?

Oczywiście istnieją organizacje feministyczne oraz inne działające na rzecz kobiet. Głównie w Limie, ale w innych większych miastach także. W małych miasteczkach lub wioskach istnieją organizacje nie stricte o charakterze feministycznym, ale pomagają wiejskim/indiańskim kobietom uniezależnić się finansowo od mężczyzn ucząc je tkactwa, zatrudniając w sektorze turystki itd. Organizacje feministyczne zajmują się edukacją i nagłaśnianiem aktów przemocy. Ich głównym celem jest przekonanie kobiet by nie pozostawały nieme. Dosłownie każdego dnia pojawiają się informacje o gwałtach, morderstwach na kobietach, molestowaniu, gwałtach w miejscu pracy, gwałtach pedofilskich. Dzisiaj nastolatkowie (15-16 lat) z Ayacucho dokonali gwałtu na koleżance, wczoraj schwytali pedofila, który zgwałcił 3-letnią dziewczynkę (!), i był oskarżony o 4 inne gwałty na dzieciach. Kilka dni temu w Cusco chłopak w wieku 21 lat zabił swoją byłą dziewczynę. Przecież ją ostrzegał, że jak zobaczy ją na ulicy to zabije. Zabił nożem kuchennym. Inny delikwent, tym razem z Limy, pobił swoją partnerkę, po czym próbował ją spalić żywcem. O takich przypadkach słyszę i czytam każdego dnia. Czasami boję się otworzyć gazetę.

Fot. Anna Przytomska http://www.yatirisphotography.com/
Fot. Anna Przytomska http://www.yatirisphotography.com/

Istnieje jakaś rządowa instytucja, która zajmuje się tym tematem?

Istnieje ponadto osobne Ministerstwo ds. Kobiet i Rozwoju Społecznego choć na razie nie słyszałam o żadnym konkretnym pomyśle, strategii lub projekcie mającym na celu walkę z dyskryminacją kobiet i walce z przemocą.

Kwestia feminizmu jest ostatnio bardzo aktualna mimo, że wciąż raczej raczkująca w Peru. Nieświadomość społeczna jest porażająca, a pojęcia feminizmu jest kompletnie obce. W potocznym rozumieniu społeczeństwa peruwiańskiego feminizm jest rozumiany jako damska wersja machismo tj. hembrismo. O historii feminizmu nikt tu nie ma zielonego pojęcia. Feminizm nie kojarzy się tu z walką o równość mężczyzn i kobiet. Feminizm definiuje się w obiegu potocznym jako ruch dążący do dominacji kobiet nad mężczyznami lub jako dominujące i agresywne zachowania kobiet.

Powoli sytuacja kobiet w Peru się zmienia właśnie dzięki działaniom  organizacji na rzecz kobiet. W tym miesiącu decyzją peruwiańskiego Trybunału Konstytucyjnego znów wprowadzono darmową dystrybucję tabletki „dzień po” we wszystkich aptekach. Takie prawo istniało już w 2006 r. Tabletka ta była dostępna za darmo dla wszystkich. Zakazano jej darmowej dystrybucji w 2009 r. twierdząc, że jest to środek aborcyjny, a aborcja w Peru jest zakazana. Ale decyzja Trybunału nie zakazywała sprzedaży tego środka. W konsekwencji decyzja ta uderzyła w najbiedniejsze kobiety, te których nie było stać na zakup tabletki „po” oraz w nieletnie, których ciąża jest najczęściej wynikiem gwałtu. W tym roku z uwagi na wiele wniosków i skarg Trybunał musiał ponownie rozpatrzyć sprawę. Uznał, że tabletka „dzień po” nie jest środkiem aborcyjnym (w rzeczywistości tabletka nie znosi płodu, jedynie chroni komórkę jajową przed zapłodnieniem) i ponownie wprowadził jej darmową dystrybucję do aptek.

W tamtym miesiącu (13 sierpnia) odbyły się demonstracje pod hasłem „Ni una menos” w dużych miastach Peru (w tym Limie, Arequipie, Cusco). Demonstracje były odpowiedzią organizacji feministycznych na falę przypadków kobietobójstwa w ostatnim czasie. W Limie w demonstracji wziął udział prezydent Peru Pedro Pablo Kuczynski wraz z małżonką Nancy Lange i córką Susan Kuczynski. Kobiet krzyczały:

„Dicen que las mujeres no saben luchar. Ya veras machista carajo lo que va a pasar”/”Mówią, że kobiety nie umieją walczyć. Zaraz zobaczysz szowinisto, do cholery, co się stanie”.

„No es no. He dicho que NO. Que parte no entendiste: la N o la O?”/ „Nie to nie. Powiedziałam nie. Której części nie zrozumiałeś: N czy O?”

„Di: NI Una menos! Vivas nos queremos!”/ “Powiedz: ani jednej mnie! Chcemy być żywe!

„Poder Judicial: complice criminal”/ “Władza sądownicza: wspólnik w przestępstwie.”
„Ese cuerpo no se toca, no se viola, no se mata”/ “Tego ciała nie dotyka się, nie gwłaci, nie zabija”
„A ver, a ver, a ver. Y como es la huevada? Nos violan y nos matan! Y nadie dice nada.” / Czekaj, czekaj, czekaj. Co za piep…nie? Gwałcą nas, mordują nas! I nikt nie mówi nic.”

Niestety reakcja środowiska antyfeministycznego była naprawdę smutna. Internet obiegły zdjęcia mężczyzn z napisami: „No soy tu banco”/ „Nie jestem twoim bankiem”; „Aprende cocinar como mi viejita”/ „Naucz gotować się jak moja stara”; „Paga el telo/ „Zapłać za motel”; „No mas maltrato”/ „Nie maltretowaniu”. Zdjęcia były wymowne. Kartki z tymi napisali trzymali panowie budowlańcy z kaskami ochronnymi na głowach.

Inspirująca kobieta z Peru to…?

Trudno mi w jednoznaczny sposób odpowiedzieć na to pytanie. Za pewne co innego inspiruje mnie, kobietę z Europy, a co innego Peruwiankę. I to którą Peruwiankę? Indiankę? Czy panią domu, matkę pięciorga dzieci z Cusco albo bizneswoman z Limy?. Mnie osobiście w Peru inspirują mujeres-luchadoras tj. kobiety walczące. Wbrew pozorom kobieta peruwiańska jest silną kobietą. Nikt tutaj nie liczy na zasiłek jeśli nie ma pracy. W tym względzie Peruwiańskie kobiety są bardzo kreatywne. Jeśli nie ma pracy to wychodzą na ulicę z dziećmi na plecach i sprzedają własnoręcznie upieczone ciasto lub hurtowo kupione cukierki. Czym innym jest walka przeciwko uciskowi w Peru i czym innym w Polsce. Trudno się walczy, gdy nie ma narzędzi prawnych, politycznych i społecznych, kiedy edukacja jest kiepska, kiedy kobieta nie ma prawa powiedzieć NIE. Inspirująca kobieta w Peru z mojej perspektywy to ta, która pomimo okropnej sytuacji stara się edukować, stara się zrywać schematy, walczyć z ustalonymi wzorcami i strukturami. Tu potrzeba albo bardzo długiej pracy u podstaw wielu pokoleń albo obyczajowej rewolucji. Nadzieja w przyszłych pokoleniach, w młodych kobietach, które niedługo zostaną matkami, aby miały odwagę powiedzieć NIE, aby miały odwagę walczyć o przyszłość swoich dzieci: córek i synów. Choć na razie wydaje mi się to walką z wiatrakami. Chyba jestem pesymistką…

Katarzyna Barczyk
vel LADY PASZTET