A little bit of slut inside you, girl

0


Od lat się zabieram do podobnego tekstu i nie mam siły. Podobno o seksie mówić się nie powinno, wiadomo intymne tematy. Podobno, bo cienka i niewyraźna jest granica między tym, co intymne i dobre, a tym co naszą intymność narusza. Co łamie nasze, może cicho powiedziane „nie”. Po latach, analizując pewne życiowe przeżycia, cały czas się zastanawiam dlaczego nie stać mnie nie było na ucieczkę, odejście, niezgodę, wrzask. W każdym razie na jakąś bardziej przebojową manifestację faktu, iż ktoś narusza moje granice. Zapewne granice te, były, jak i autorki tego listu nie do końca zakreślone, dopiero się stawały. Bujna jest wyobraźnia wieku nastoletniego i nawet w najgorszych momentach można sobie stworzyć iluzję, iż tak właśnie wygląda zakochanie, miłość i czułość. Udało mi się wiele z momentów, o których pisze ta dziewczyna z życia wymazać. Nie wracałam do nich latami, bo się ich wstydziłam i bałam. Bo zawsze za bardzo, jak na porządną dziewczynę podobali mi się chłopcy, często starsi, bo byłam ciekawska i poznawałam dużo różnych ludzi, bo ufali mi rodzice i mogłam w miarę możliwości robić to co chcę. Dość szybko więc odkryłam, że z tym, co się podoba starszym chłopcom deklarującym uczucia do mej skromnej osoby, jest apetyt na ciało. Chcieli robić to, co pewnie widzieli w pornolach. Był to znak oddania oraz uczucia, a ja nie pamiętam już z tego wiele, tylko strach, zażenowanie i myśl, że to się nie dzieje i że powinnam teraz, zaraz odejść i coś zrobić. Nie zrobiłam nic. Wiele razy nie zrobiłam nic. Potem byłam już starszą dziewczynką, ba, nawet studentką i znów miałam chłopaka, któremu ufałam. Na festiwalu dużo się piło i mało się spało, czasem nawet pojawił się jakiś skręt. Pamiętam, że mnie zemdliło straszliwie i że ostatnią rzeczą na jaką miałam ochotę był seks. A jednak ów akt się wydarzył, mimo mojej pływającej psychiki i nieprzytomnego ciała. Myślę, że on nawet tego nie pamięta. Ale ja pamiętam. Dużo lat zajęła mi rozgryzienie tego, czy czegoś chcę czy nie. Przyszło z czasem. Potrafię protestować, choć nie mogę się pochwalić stuprocentową skutecznością w tej kwestii. Poukładały mi się relacje z facetami, ale przyznam szczerze, że do pierwszych moich nastoletnich „miłości” odczuwam swego rodzaju nienawiść, która już nie eskaluje. Jest stała, czuję się skrzywdzona, mimo zapewnień pani terapeutki, iż w końcu byłam ciekawa i podejmowałam swoje decyzje. Decyzje jak na 14 czy 15 letnią dziewczynę, dość, wydaje mi się, nieprzemyślane. Nienawiść w każdym razie bierze się z tego, iż wiem, że oni w przeciwieństwie do mnie wiedzieli co robią i czego chcą. Ja nie miałam tego wyboru. Dotarłam tam później. 

Autorce tego listu szczerze gratuluję odwagi, mocny jest ten list i niejedna taka historia czeka na wypowiedzenie. Chociaż w końcu brudy pierzemy w swoich własnych domowych pieleszach, a o seksie nie wypada rozmawiać, po podobno chłopcom jest przykro, że dziewczyny o nich plotkują. A dziewczyny, jak wiadomo, są po prostu łatwe.

 

Katarzyna Barczyk
vel LADY PASZTET