Betty Q, Meow Meow oraz lifestyle i poczucie humoru

0


To jest bardzo dziwne tak wrócić do domu, zresztą skrótem dostępnym dla ludzi i rowerów w tej kolejności, przez ogródki działkowe, które pachną, pachną latem, wakacjami, działką dziadków, gumowym basenem, huśtawką i czymś, co jest wcale nie tak daleko, a jednak już nie wróci. Zastanawiam się czy to krótkie wyznanie czyni mój blog lifestylowym, czy należy jeszcze dodać, iż zamiast bagietki z czosnkiem i oliwą postawiłam jednak na kalafior, co zapewne powiedzie mnie ku wiecznej szczęśliwości. Ale nie o tym miałam.

Miałam okazję widzieć uroczą Betty Q dwa razy i zaprawdę nie wiem dlaczego tak późno się zabieram za nią i jej występy na żywo, bo już się kiedyś zabrałam – o tutaj. Podoba mi się to, co robi, jak to robi i z kim to robi. Dwuznaczność jej służy, potrafi odpowiednio mrugnąć, machnąć, klepnąć żeby człowiek poczuł dreszczyk. Myślę, że erotyczny dreszczyk na widok Betty Q jest na miejscu zarówno u Panów jak i Pań. Jeszcze bardziej podoba mi się to, że ma ona ambicję nie tylko wyglądać i kusić powabnym kształtem bioder i ust. Ostatnio próbowała trudnej sztuki stand-up’u. Jeśli rozbieranie się ze smakiem, wdziękiem i nie balansując na granicy żenady jest trudne, co wie każda/każdy, kto kiedykolwiek podjął próbę artystyczną-erotyczną w tym kierunku jest trudne, to bawienie publiczności słowem jeszcze trudniejsze. Betty stwierdziła, iż kobiety są zazwyczaj mniej zabawne niż mężczyźni. Cycki im nie służą w byciu zabawnym. I tak i nie, chciałoby się odpowiedzieć. Jeśli się miało tego fuksa co ja, żeby zobaczyć Meow Meow to jednak kobiety potrafią być niezwykle zabawne. Trudno przywoływać anegdoty z przedstawienia, którego ktoś inny nie widział, ale mieszanka erotyzmu, burleski, stand-up’u, a także pięknie zaśpiewanych piosenek i próby zaangażowania publiczności po prostu zwalała z nóg. Do tego jednak trzeba lat wprawy i doświadczenia, zapewne także intuicji jak poradzić sobie z drętwotą publiki, która się boi sceny. Meow Meow to ma i robi to tak, że ma się ochotę paść na kolana u jej przepięknych stóp. W każdym razie potrzeba do tego mnóstwo dystansu i autoironii oraz brawury i oczywiście pierścionka w kształcie zapalonego papierosa. Myślę, że Betty ma to przed sobą, ale jak na razie na początek dobre i to. Poruszyła w każdym razie wątek, który mnie zastanawia od dawna, a mianowicie kobiety vs. poczucie humoru. Jeśli klepnięcie w tyłek tudzież ohydny, seksistowski żart nie powoduje twojej salwy śmiechu to po prostu TY nie masz poczucia humoru. Jesteś niewyluzowaną kobietą, zwaną przez innych za twymi plecami „pruderyjną krową” albo coś w tym guście. Problem nigdy nie tkwi w żarcie lub też w żartownisiu, ale w Twojej wrażliwości, a może jej braku. Po prostu niepotrzebnie się obruszasz, oburzasz i w ogóle wszystkim jest przez Ciebie przykro. Muszą się pilnować, żeby czegoś nie powiedzieć, bo w końcu zepsujesz atmosferę. Jeśli idiotyczne odzywki na temat garów, prania, robienia kolacji i loda powodują, iż Twoja twarz pochmurnieje – to Ty masz problem, cała reszta bawi się świetnie. Jesteś sztywniarą i tyle i pewnie dawno już nie uprawiałaś seksu.

Hahahaha.

W każdym razie, zjawisko warte jest obserwacji, a Betty Q polecam do oglądania i słuchania. Można sobie nawet takie usteczka, jak ona strzelić, ale nie jest to proste – uwaga dla początkujących z Glitzy Lips – to, co chcecie nakleić jest srebrne i przypadkiem nie próbujcie rozsmarować kleju językiem, bo się przykleja. To tak, żeby było trochę reklamki i trochę poradnikowo – lajfstajlowo, bo wiadomo, że tekstu pośrodku to nikt nie czyta.

Katarzyna Barczyk
vel LADY PASZTET