Feministka z wąsem

0


Są takie momenty, że cieszysz się, iż może po raz ostatni wsiadasz w autobus. Ku pokrzepieniu serca kupujesz sobie jakiegoś babskiego szmatławca, w torebce w ramach przeciwwagi książka Jacksona Katza. Słońce świecie, ptaszki śpiewają, w autobusie nikt nie chrapie. Przeglądam gazety zawsze od ostatniej strony do pierwszej, to podobno jest wcale nie rzadkie. Tytuł gazety to „Wysokie obcasy Extra.” Myślę sobie, że będzie EXTRA. Jadę od tyłu, choć do Wrocka jadę do przodu. Znajduję artykuł o zacnym tytule „Brzydkie słowo na f.”. Wzdycham głośno, choć to niekulturalnie, zamykam oczy i omijam. Zanim przeczytam to muszę się wzmocnić, także wyłuskuję z torebki batonik Bounty z ciemną czekoladą. Rzadko kupuję takie cuda, bo rzadko bywa na półce w sklepie, na moje wielkie szczęście. No, zostało pół i o tym wiem ja, torebka i przypadkowy sąsiad autobusowy. Zjadam, zamykam i jestem gotowa do lektury.

Panowie robią trochę dziwną robotę. Feminizm jest spoko w ich odczuciu, feministki są w miarę spoko, za to jest ich dużo, są różne i czasami nie lubią innych kobiet, które nie są feministkami. Banał, ale co zrobić.

Nie wiem, dlaczego jako feministka miałabym lubić wszystkie kobiety na świecie i walczyć o ich prawa. Być może niektóre kobiety na świecie zupełnie inaczej pojmują swoje prawa. Ja myślę raczej o tym, co jest tu i teraz. Jeśli są kobiety, które nie uznają moich racji to się z nimi nie spotykam. Prawicowcy, lewicowcy, generalnie ludzie i kobiety także mają taki dziwny zwyczaj. Jak mi nie po drodze z kimś, to trudno żebym się jakoś szczególnie kumplowała np. z Krystyną Pawłowicz, która o ironio właśnie, wykorzystuje to, co wywalczyły dla niej najpierw sufrażystki, a potem feministki, by móc się nie zgadzać i moich poglądów nie podzielać…Niewdzięczna jest, ale co zrobić. Niech sobie żyje. Są różni ludzie, różne kwiaty i różne zwierzęta, lubimy różne rzeczy i w różne rzeczy wierzymy. Nie widzę tutaj sprzeczności.

Momenty w których wierzę w potrzeby zmian są kruche. Ale bywają. Moje babcie uświadamiają mi jak bardzo czasy się zmieniły. Jedna z nich mówiła mi o ostatnio o tym, że to jest fajne i mądre, że jej wnuczki i inne młode kobiety, jakie zna, mogą sobie dowolnie wybierać co, gdzie i po co będą robić. Że mogą nie mieć dzieci, bo wolą malować obrazy i uprawiać sport albo pracują. Że mają o wiele więcej możliwości niż ona sama wiele lat temu. Mówiła mi też, że kompletnie nie rozumie tego, jak ktoś może cieszyć się z latania ze ścierą i sprzątania, bo z czego się tu cieszyć? Ścierka i coś do wytarcia zawsze się znajdzie, ale chyba nie o to w życiu chodzi. Także to uznanie babci jednej i drugiej, bo druga powiedziała mi, że jakbym założyła partię to będzie na mnie głosować, to uznanie jest najfajniejsze na świecie i mnie popycha do działań. Lubię to bardzo.

Są różne kobiety, róże feministki, różni mężczyźni, wśród nich również feminiści. To, że ja nie farbuję włosów i nie mam przekłutych uszu nie znaczy, że inni oraz inne mają robić to samo. Że nie podoba mi się silikonowy biust? A jeśli kogoś on uszczęśliwia? Czy feminizm staje mu na drodze? Owszem, można kwestionować wzorce, które nami sterują ale najlepiej zacząć od siebie. Jest to trudne i bolesne. Wiem, bo sama się łapię na tych sprzecznościach. Ale nawet jako feministka, staram się nie potępiać, nie oceniać, bo to nie moja broszka.

Broszkę mam jedną z wąsami. To mi wystarczy.

Katarzyna Barczyk
vel LADY PASZTET