Feminizm nie może być ślepy na rasę

10


Fajnie jest nie mówić o rasie i rasizmie. Wszystko przykryć pod płaszczykiem tolerancji, otwartości i życzliwości. Tylko, że wtedy nie zmienia się świata, co doskonale pokazuje pewien dokument na Netflixie oraz krytyczna książka młodej blogerki z UK. Nie wiem, jak pracują inne blogerki, ale ja mam często tak, że coś przeczytam, coś mnie zainspiruje, a potem bardzo długo nie mogę o tym napisać, bo brakuje mi… kontekstu. Lubię ze sobą zestawiać tematy, szukać dla nich tła. I tak oto wracamy do lektury obowiązkowej, o której już dawno miało być na blogu, bo dziś coś zrobiło KLIK w moim mózgu i w końcu pojawił się kontekst.

Feministki. Co sobie myślały?

Otóż w weekend w końcu zabrałam się za obejrzenie filmu Feministki. Co sobie myślały? Wyreżyserowanego przez Johannę Demetrakas na Netflixie i było to całkiem przyjemne doświadczenie. Takie znajome, białe doświadczenie. Niby nic mnie nie uderzało w kolejnych kobietach, mniej lub bardziej znanych, które opowiadały o drugiej fali feminizmu w USA, kiedy w końcu zaniepokoiła mnie ta białość i jej gładkość, choć akurat bohaterki prezentowały piękne szlachetne zmarszczki.

 Gwiazdy i druga fala feminizmu

Jane Fonda, Judy Chicago, Kate Millett, Gloria Stein i wiele innych białych feministek opowiadało o tym, jak zaczęła się ich droga do feminizmu, jak odkryły w sobie potrzebę bycia feministką. Mówiły, jak wpłynęło to na ich życie i jak odkrywały siostrzeństwo. Opowiadały o życiu prywatnym i zawodowym, ciekawe to było, chociaż nie wstrząsające jakoś bardzo. Dokument zaciekawił mnie bardziej, kiedy na ekranie pojawiły się dwie czarne kobiety.

Podwójna opersja

Funmilola Fagbamila mówiła o tym, że wciąż trudno jest rozmawiać o intersekcjonalnym feminizmie, bo czarne feministki same mają problem z tym, aby odnaleźć się zarówno w grupie zwalczającej rasizm, jak i w grupie feministek. Oba te środowiska, zarówno antyrasistowskie, jak i feministyczne, mają problem z przyjęciem do wiadomości, że te kwestie splatają się w życiu „women of color” w sposób nie mający precedensu. Że kobiety, które nie są białe i są feministkami, często są atakowane z obu stron: kiedy rozmawiają o toksycznej męskości i patriarchacie, to atakują „swoich mężczyzn”, a kiedy opowiadają o rasizmie pośród feministek, to atakują „swoje kobiety”. Kwestia pozostaje nierozwikłana do dziś i mówiły o nim w tym filmie zarówno Margaret Prescod, jak i Fagbamila należące do dwóch różnych pokoleń amerykańskich feministek.

Biały feminizm

Czym jest film dokumentalny na temat feminizmu na Netflixie? Dokładnie tym, o czym pisała Reni Eddo-Lodge w książce Dlaczego nie rozmawiam już z białymi o kolorze skóry. To co prawda zbiór esejów na różne tematy związane z odkrywaniem swojej historii, historii czarnych na Wyspach Brytyjskich, o aktywizmie i oczywiście o feminizmie, który zawiódł autorkę. Czytałam tę książkę z wielką uwagą i napięciem, spodziewając się słusznego ataku na środowisko feministyczne, które zarówno w Polsce, jak i w UK woli pozostawać ślepe na kwestię koloru skóry. Bierze się to z przekonania, że jeśli będziemy udawać, że czegoś nie ma, to zniknie, a w końcu wszyscy jesteśmy ludźmi wykształconymi, otwartymi i tolerancyjnymi, dlatego to takie „brzydkie” mówić o rasie.

Rasizm to coś więcej niż niemili ludzie

Cóż, pewnie byłabym w tej grupie, gdyby nie to, że na studiach zapisałam się na zajęcia na temat rasizmu i już od lat zdaję sobie sprawę, że rasizm to nie jest wcale staroświeckie przekonanie o tym, że ludzie są gorsi, ponieważ mają ciemniejszą skórę. To nie jest bycie niemiłym i głoszenie uwstecznionych poglądów. Rasizm to pewien system, który pozwala na funkcjonowanie świata właśnie w takiej formie, w jakiej go znamy, gdzie dziwnym przypadkiem, mimo deklarowanej równości, wciąż w USA był tylko jeden czarny prezydent oraz czterdziestu czterech białych – pominę milczeniem, że każdy z nich to mężczyzna. To, o czym pisze Reni Eddo-Lodge, to siatka uprzedzeń, często bardzo trudnych do wyłapania, które powodują, że kiedy jesteś czarną dziewczyną nawet mieszkającą w Londynie, słynącym z otwartości i tolerancji, to wciąż słyszysz dyskretne sygnały np. „Jesteś ładna jak na czarną dziewczynę”, bo wiadomo, że wzór piękna jest biały. Otaczają cię niewyrażone wprost uprzedzenia, które występują nawet w środowiskach uważających się za najbardziej liberalne, jak feministki. Kiedy zaczynasz mówić o rasie, to nagle przesadzasz, jesteś nadwrażliwa, doszukujesz się teorii spiskowych. Polecam tę krytyczną lekturę, bo otwiera nam oczy na to, że często maszerując ramię w ramię w słusznej sprawie, mamy nieodrobione zadania domowe.

A więc dlaczego Reni nie rozmawia już z białymi ludźmi o kolorze skóry?

Co więcej, polecam obejrzenie tego dokumentu po lekturze książki Reni Eddo-Lodge Dlaczego nie rozmawiam już z białymi o kolorze skóry, bo myślę, że to właśnie daje doskonały kontekst. Z jednej strony siostry mówiące o wspieraniu się, a z drugiej strony jednak tendencja do wykluczania tematów np. sterylizacji kolorowych kobiet o którym mówi w dokumencie Margaret Prescod, bo skoro boimy się o aborcję, to nie poruszamy tematów ważnych dla innych naszych sióstr w obawie o „nasz wspólny” interes, który niestety kogoś wyklucza. I nie, to nie znaczy, że kobiety z Portoryko są przeciwko aborcji, ale mają jeszcze inne problemy, dotykające je ze względu na rasizm, którego białe siostry nie chcą widzieć.

Krok w stronę różnorodności to wciąż za mało

W związku z tym czeka nas zadanie, zwłaszcza w Polsce, krainie białego koloru skóry, żeby czytać trudne książki i być dzięki temu lepszymi feministkami. Takimi, które zdają sobie sprawę z pewnych podwójnych wykluczeń, mimo że pewnie będzie nam z tego powodu przykro. Pewnie poczujemy bunt, że my nie, wcale absolutnie, ale wtedy należałoby zapytać kogoś, kto ma takie doświadczenie, czy rzeczywiście jest tak różowo, jak nam się wydaje.

 

Film „Feministki. Co sobie myślały?” można obejrzeć na platformie Netflix, natomiast książkę Reni Eddo-Lodge można teraz ściągnąć w formie ebooka ZA DARMO na platformie CzytajPL.

 

Korekta: Artur Jachacy.

Zdjęcie: matthew reyes on Unsplash

Katarzyna Barczyk
vel LADY PASZTET