I Dolnośląski Kongres Kobiet, czyli warto być dziewczynką

15


Fejs się mnie pyta, o czym myślę. Nie odpowiem mu.

Schodzi ze mnie Kongres. Schodzi ze mnie wczorajsza całonocna impreza. Jestem w stanie błogiego zmęczenia, a moje myśli snują się powoli niczym mgła na trasie Wrocław – Syców. Podobało mi się bardzo na I Dolnośląskim Kongresie Kobiet. Podobało mi się z wielu powodów i postaram się je tutaj wymienić, chociaż pewnie nie uda się wszystkich.

Faceci uwielbiają podkreślać, że nawet jak się ze sobą nie lubią to mogą być dla siebie partnerami a to do rozmowy, a to do wódki. A kobiety nic tylko by rywalizowały i ciągnęły się za włosy. Jak dziewczynki. Nikt nie chce być dziewczynką. Dziewczynki są trochę rozczulające, a trochę śmieszne. Ale wczoraj czułam się dziewczynką, szczęśliwą, emocjonalną i spełnioną. Wzruszały mnie twarze kobiet, które znam, bo to było dla mnie bardzo ważne, że są na tej sali. Nie ze względu na mnie, ale dlatego, że właśnie jesteśmy tutaj razem. Wspólnie. Tej wspólnoty czasem mi brakuje, a teraz zgromadziłam jej zapasy. Było mi to potrzebne bardzo i ta mała dziewczynka we mnie cieszy się, że tak jest. Były na sali także inne kobiety, takie, których nie znam, ale pilnie je obserwuję i było dla mnie silnym przeżyciem, że tutaj i teraz są na tej sali, na której jestem ja. Niech będzie, że to infantylne mam to gdzieś.

Wspaniale było słuchać Agnieszki Kozłowskiej – Rajewicz, która spławiła pana rektora, o którym śpiewa zespół Kury „Jaja to zdwojone Ja”. Barbara Labuda zdobyła moje serce swoim praktycznym podejściem do tego, jakie ma rady dla kobiet w polityce. Bo właśnie faceci się napiją, a potem dogadają. Dlatego nie należy pić, bo to ich reguły gry, a alkohol jak sama dobrze sprawdziłam wczorajszej nocy – w nadmiarze szkodzi. Wanda Nowicka mówiła o tym, że tak naprawdę to my możemy wywierać wpływ na to, czym zajmują się politycy w komisjach i podkomisjach – wystarczy robić coś, co wszyscy doskonale umiemy – pisać i klikać „wyślij”. Maria Pawłowska wspaniale uchwyciła, to, że jak ktoś mówi „z natury” to znaczy, że zaraz trzeba będzie nadstawiać ucha w oczekiwaniu na jakiś nonsens. Dorocie Warakomskiej chciałam podziękować za to jak stoi na scenie. Pewnie, mocno, na dwóch nogach i to jest takie „sprawcze” jak mało co. Jestem oczarowana tą postawą w sensie dosłownym i tak będę stała i się wygonić nie dam… 🙂 Generalnie nie było panelu, który nie zrobiłby na mnie wrażenia, bo wszystkie zaproszone panie miały coś wspaniałego do powiedzenia i do podzielenia się. Historia pani Barton opowiedziana wspaniale, prosto, zabawnie i tak jakoś bardzo naturalnie może inspirować każdego, bez względu na płeć. To, że da się działać w polityce i robić to skutecznie, czyli Jolanta Barska i jej opowieść o tym, jak wykorzystać posiadaną władzę to było coś. To po prostu było coś wielkiego. I pani Kucharska-Dziedzic, jestem absolutną idolką jej sposobu opowiadania i przekonała mnie do przeczytania „Trylogii” Sienkiewicz, czego nigdy nie zamierzałam w życiu robić.

Owszem, pewnie jakaś maruda stwierdziłaby, że to nie było nic odkrywczego, że wszystkie znamy te historie. I co z tego, że je znamy. Czy zawsze musimy być przygotowane na szóstkę i mieć ciekawostkę w zanadrzu, która da nam przewagę nad resztą klasy? Nie. Nie musimy. Możemy opowiadać sobie swoje historie, bo one są dla nas ważne. Możemy mówić o tym, co nam nie wychodzi, mimo, że się staramy. O tym, że stereotypy rządzą nami tak samo jak innymi, bo wszyscy jesteśmy ludźmi i trudno jest się przez całe życie pilnować. Ale przynajmniej się staramy.

Chciałam na koniec bardzo podziękować dziewczynom z panelu „młodzieżowego”. Super było Was poznać i mam nadzieję, że nasze ścieżki będą się przecinać często i gęsto. Naprawdę czas na nas! Jak mawia szefowa Facebooka wspomnianego w pierwszym zdaniu – „Lean in”, czyli włączymy się do gry. Teraz i zaraz, jak już w nią będziemy grać to zacznijmy zmieniać jej reguły. Nie wszystko musi się udać od razu, ale bez takich spotkań na pewno będzie nam trudniej. Takie spotkania są, mam wrażenie, dla nas wszystkich komunikatem – „Nie jesteś sama. Jesteśmy z Tobą. Myślimy o świecie podobnie. Nie jesteś wariatką.” To ważne, żeby mieć zaplecze i wsparcie. Wspierajmy się. Nie musi się to wiązać z noszeniem na rękach. Po prostu dogadujmy się ze sobą, a na pewno się nam uda. Głęboko wierzę w to, że już niedługo brzydkie słowo na „F” nie będzie brzydkim słowem. Będzie powodem do dumy dla kobiet, dla wszystkich kobiet.

I na koniec – dziękuję Kasiu, że mnie wciągnęłaś. Włączyłaś do gry. Należą Ci się za to wielkie brawa.

No i lubię Was wszystkie. Bardzo 🙂

Katarzyna Barczyk
vel LADY PASZTET