Jestem w tym dobra.

1


A chciałabym być lepsza, jeszcze lepsza.

Piękny ogród, wspaniały maj. Alkohol w żyłach, długie gadanie o sensie życia. Poprzez mgliste pitu pitu przebija się jednak złota myśl. Może nie zbyt oryginalna, ale dla niektórych odkrywcza. Myśl sformułowana z wielu pytań, na które od lat udzielam sobie mniej lub bardziej szczerej odpowiedzi. Pytania brzmią: Co naprawdę lubisz robić? Co chcesz w życiu robić? Co potrafisz najlepiej? Co sprawia Ci przyjemność? Co chciałabyś robić w życiu, gdybyś mogła robić tylko jedną rzecz?

Jest maj. Stoi stół. Na stole wino. Dookoła stołu my. Nad nami drą się ptaki. Wiosna, panie. Takiego tygodnia już nie będzie, wiemy to wszyscy. Trzeba się nim nacieszyć, nacieszyć majem, nagrzać się nim i przy okazji wychylić po kielichu.

Co chciałam robić zawsze, od zawsze, na zawsze? Pisać chciałam. Pisać. Cokolwiek. Jakkolwiek.

Zawsze coś pisałam, najpierw pamiętniki. Zeszyty w grubych okładkach, do których nie mam odwagi zajrzeć. Jeszcze chwilę. Potem wiersze, skądinąd bardzo polityczne. Dużo tam jest o chłopakach i miesiączce, a także o bombach atomowych. Problemy świata zawsze były dla mnie ważne. Potem listy smarowałam, a nawet dostawałam odpowiedzi. Ach, jakże uroczą korespondencję prowadziliśmy, Mój Drogi! Szkoda, że spaliłeś moje listy. Jak to teraz czytasz spal się ze wstydu! Potem były blogi. Po jednym nie ma już śladu, po drugi jakiś ślad jest, a trzeci właśnie czytasz. Jak na kilka lat zawiesiłam blogowanie, czyli pisanie to myślałam, że mi pęknie czaszka. Owszem, próby jakieś były, a to zeszyty, a to kolejne pliki w wordzie, ale to nie to, nie to!

Do pisania potrzebny jest czytelnik. Niedawno serce mi żywiej zabiło, kiedy WordPress poinformował mnie, że to już 6 lat. Znamy się już 6 lat.

Nie przez przypadek znamy się 6 lat również z Rzeczonym. Pech chciał, że nasz wspólny kolega wpisując nazwisko znanego badacza trafił wprost w objęcia Lady Pasztet i dowiedział się, że podoba mi się niejaki Rzeczony pseudonim Alvaro. I tak jakoś wyszło, że brazylijski serial z nami w rolach głównych także trwa.

Czasem zapominam o tym, że jestem w tym dobra. Dlatego cieszę się, że czasem coś mi o tym przypomni. Kilku czytelników, którzy tu przychodzą sami. Polubienie  Lady Pasztet przez Michała Zaczyńskiego (podlizuję się wiem, ale to było miłe, bardzo! ;). A teraz odnaleziony pdf, przy okazji szukania mojego tekstu o Madrycie. Widzieć swoje opowiadanie, które żyje w tkance uniwerku to jest bardzo dziwna i miła rzecz. Już myślałam, że zostanie na zawsze w jakiejś książce, do której nikt nigdy nie zajrzy. Ale za to we fragmencie, ale zawsze siedzi sobie w pdfie na temat Erasmusa i zachęca, mam nadzieję, że zachęca do wyjazdu na stypendium. Ja zachęcam bardzo, w każdym razie. Ten mały, zabłąkany pdf przypomniał mi o tym, że dobrze mi to wychodzi. Były w końcu jakieś konkursy, małe przebłyski, że to jest TO.

Dlatego wiem, że jestem w tym dobra. Chociaż jeszcze wiele muszę się nauczyć. Ale znam już odpowiedzi na większość zadanych mi wtedy pytań. Oby do maja!

Katarzyna Barczyk
vel LADY PASZTET