To my. Jesteśmy ofiarami feminizmu. Zamroczone feministyczną ideologią poświęcamy na ołtarzu swej kobiecości długie włosy, pomalowane paznokcie, szpilki oraz miniówki… Te wszystkie feministyczne lektury wyprały nam mózgi i pozbawiły niegdysiejszego wdzięku. Co gorsza, niektóre z nas odważyły się założyć legginsy oraz zamienić szpilki na baletki, odkąd mamy w głowie te wszystkie femibzdury. Te durne uwagi, że nie musimy się malować, kiedy nie chcemy, że mamy podobać się przede wszystkim sobie i że właściwie to zwisa nam opinia innych na temat naszego wyglądu. To dlatego robimy sobie tatuaże, zapuszczamy włosy pod pachami i golimy czaszki, nosimy ciuchy, które część społeczeństwa uważa za zakazany owoc. My ten owoc zrywamy i ze smakiem zjadamy, bo tak nam każe nasza feministyczna ideologia.
Poznajcie te wszystkie biedne dziewczęta, które od czasu stania się feministkami już nie są słodkimi laleczkami. Albo są wciąż słodkimi laleczkami, bo takie chcą być. Chyba, że nie chcą, to wtedy sobie są, kim tylko zechcą. Wiem, wiem. Trudno pojąć, czego właściwie chcą feministki i jak wyglądają. Czasem wtapiają się w nasze społeczeństwo lub wprost przeciwnie – robią wszystko, żeby się wyróżnić. Nie ma prostego sposobu, aby odróżnić feministkę od niefeministki, chyba, że ktoś ją zapyta wprost… Generalnie nie mamy szacunku dla męskich gustów i guścików, nie chcemy się mężczyznom podobać, nie czujemy potrzeby spełniania ich oczekiwań. Niedobre z nas kobiety. I na pewno nie wiemy, czym jest „prawdziwa kobiecość”, bo feminizm przeżarł nam mózgi do cna.
Takie jesteśmy. Oto my. Co zrobić. Girl power i tyle.
piątek, 22 marzec, 2019 o godzinie 07:50
Internet pełen jest memów jak to faceci chcą by kobiety przestały ich oszukiwać malując się i zaczęły być naturalne, a Wy uważacie, że będąc naturalne walczycie z męską dominacją. Wybacz, ale to zakrawa na paranoję. A z feministkami jest trochę jak z aktorkami porno (tak, zdarza mi się je oglądać): na początku świeże naturalne dziewczyny, które niewiele się zmieniają, a krótko potem nieapetyczne wampy z tatuażami.
A tak z innej beczki to jeśli nadal chcesz walczyć o równouprawnienie (choć w Polsce ono od dawna jest faktem) to mam Cię nie przepuszczać w drzwiach jako pierwszej, nie odbierać twojego płaszcza w restauracji i nie stać tak długo aż usiądziesz? Bo, szczerze mówiąc, wolałbym to robić nadal, ale gdy widzę oczywistą feministkę to się boję, że mnie za to pozwie.
piątek, 03 maj, 2019 o godzinie 17:31
To, że internet jest pełen idiotycznych memów, jest raczej wiedzą powszechnie dostępną, i opieranie na nich jakiegokolwiek logicznego rozumowania zwyczajnie nie ma sensu. Dlatego krytyka feministek, których działania „zakrawają na paranoję” (chyba miałeś na myśli hipokryzję albo paradoks), jest nieuzasadniona w tym jednym, niezwiązanym zresztą zupełnie z samym artykułem, przypadku. Do głupiej analogii, czyli dennego chwytu rytorycznego, o aktorkach pornografii (nie wiem dlaczego pochwaliłeś się oglądaniem, bo mamy 2019 i nikt już o porno szeptem nie mówi), nawet się głębiej nie odniosę. Co do innej beczki: równouprawnienie w RP absolutnie nie jest faktem (chociażby spójrz na scenę polityczną i obóz rządzący, który oficjalnie nigdy nie poparł równouprawnienia, ani płci, ani narodowości), ponieważ nadal jest wielka różnica w wynagrodzeniach, ilości kobiet na wyższych stanowiskach, ilości mężczyzn w zawodach stereotypowo kobiecych (opiekunka, sprzątaczka, pielęgniarka, nauczycielka), czy też różnica w wieku emerytalnym. Nie ma równouprawnienia na żadnym z powyższych pól. Ostatni akapit to dziwny pisk faceta pozbawionego prostego przepisu na codzienną kulturę, bez poświęceń i wyrzeczeń. Jeżeli jakaś „oczywista feministka”, czyli dajmy na to – ja, czy autorka artykułu, pozwie cię za odsunięcie krzesła, to proszę napisz o tym abstrakcie osobny komentarz, bo takiej hiperboli dawno nie widziałam. Ale wracając. Mikro-seksizm, o którym piszesz, nie jest niczym przyjemnym dla kobiet, a na dodatek prowadzi we wszystkich krajach, w których istnieje, do dyskryminacji kobiet, jak i makro-seksizmu w ich stronę. Nie bagatelizuj go i nie spłycaj, płacząc że nie możesz już (biedaku) dobrze się ze sobą poczuć, odsuwając dziewczynie krzesło, jednocześnie pisząc potem seksistowskie komentarze w internecie. :))) pozderki
wtorek, 21 luty, 2017 o godzinie 13:27
rozbawiło mnie, jak to feminizm wydłużył włosy 😉 świetny wpis!