Z okazji Ogólnopolskiego Strajku Kobiet oraz Męskiego Wsparcia Strajku Kobiet rozgorzały dyskusje. Dyskusje o tym, czy panowie mają nam pomagać. A jeśli już, to jak. I czy przypadkiem nie zrazi ich, jak im powiemy, jak chcemy, żeby nam „pomagali”, bo w końcu delikatne męskie serca z trudem przyjmują informacje zwrotne od kobiet. Przecież chcieli dobrze. No i o co wam, babom, znowu chodzi.
Przyznam, że wielokrotnie zastanawiałam się nad tym, jak funkcjonują mężczyźni, którzy są sprzymierzeńcami kobiet w walce o ich prawa. Z moich obserwacji wynika, że dysponują pewną wrażliwością, która pozwala im zauważyć, że partnerce w domu (o ile to dom heteroseksualny) się nie pomaga. Pomaganie oznacza, że ktoś incydentalnie wyniesie śmieci tudzież przejedzie się na szmacie. Wyjdzie na spacer z latoroślą i wtedy wpiją się w niego w parku rozkochane oczęta innych kobiet, które nie mogą liczyć nawet na to. Otóż nie sądzę, aby to był model partnerski i oparty na równouprawnieniu, i taka oto jest moja opinia. I co więcej, wcale nie sądzę, że da się zważyć, zmierzyć, dokładnie wyprofilować, ile to jest robić czegoś 50% w domu. Nie da się, to oczywiste, dlatego obie osoby mają opcję wybrać pewne obowiązki. Natomiast one je mają (te obowiązki) bez poczucia, że ktoś tu komuś pomaga. Bo jak pomaga, to znaczy, że nie jest cały czas w temacie, tylko wpada na chwilę.
Ja tak tutaj tylko zostawię fragment z badań CBOS z 2013 r.
Badania CBOS o roli kobiet w rodzinie 2013
To tyle, jeśli chodzi o „pomaganie”.
Natomiast uważam, że nazbyt często infantylizujemy facetów. I za mało od nich wymagamy przez to, że w mediach króluje obraz nieporadnego, ale jednak macho albo też słodkiej pierdoły. I to mnie wkurwia. Traktowanie facetów, jakby się nie orientowali, o co chodzi we współczesnym świecie, jest według mnie poniżające dla znacznej części z nich. Obejrzałam ostatnio taki film, po którym para buchała mi z ust i z nosa. Otóż był to „Camper” i po fakcie dowiedziałam się, że tak się nazywa jedna ze strategii grania w gry, ale jak się już okazało, nie sprawdza się w życiu. Nie zmienia to faktu, że irytuje mnie pokazywanie jakichkolwiek jednostek ludzkich jako bezradnych listków, co to fruwają na wietrze. Nie wiem, gdzie są mężczyźni, którzy stanowili pierwowzór tej postaci, bo ja wśród swoich znajomych takowych nie widzę. I nie neguję ich problemów z odnalezieniem się, z tym, że nie wiedzą, jak wyrażać emocje etc., no ale nie kupuję tej wizji nieporadnego nastolatka w ciele trzydziestolatka, który z głupim wyrazem twarzy pyta: jak żyć?
Nie żeby kobiety znały odpowiedź na to pytanie. Zaręczam, że nie znają. Jest jednak przekonanie w części środowiska feministycznego, że każdy musi odrobić swoje lekcje i swoją pracę domową. Że jeśli chce być feministą, to musi trochę poczytać, oddać głos i być może zmienić coś w swoim postępowaniu na co dzień. Nie damy mu przygotowanej strategii i grup wsparcia, bo sorry, chłopaki, ale nam też nikt nie dał. I ja się cieszę, że chcecie wspierać feministki, że określacie siebie mianem feministów, ale kiedy stoi za tym chęć przyjścia na gotowe i domaganie się, żebyśmy was obrzucały kwiatami, dziękowały za chęci i całowały w noski, to może jednak nie. Weźcie to na klatę.
Korekta: Artur Jachacy.
P.S. Ten tekst jest tak krótki, że aż mi pogratulował wordpress, że w końcu napisałam coś co da się czytać!
piątek, 17 marzec, 2017 o godzinie 22:52
Mam wrażenie, że nikt nie ma za bardzo pojęcia kim ma być ojciec w dzisiejszych czasach i jaki ma być, stąd taka dziura w bajkach.
Nie wypada już pisać, że tata umie wszystko naprawić i drzewo porąbać i jeszcze zna judo.
Coraz więcej jest samotnych matek, więc dzieciaki nie mają blisko siebie męskiego wzorca i zostają im tylko bajki i filmy, a postać ojca zamienia się w byt mityczny.
piątek, 07 październik, 2016 o godzinie 21:23
Byłoby w ogóle nieśmiesznie. A tak i ja się uśmiechnąłem, i Ty się uśmiechnęłaś, i być może rzeczony Artur też się uśmiechnie. Tym sposobem będziemy trzy uśmiechy do przodu. Na zachętę dodaję do nich czwarty, pozdrawiam i życzę pozytywnego wieczoru. 🙂
piątek, 07 październik, 2016 o godzinie 19:39
Wszystko pięknie, ale adnotacja pod tym akurat tekstem w postaci „Korekta: Artur Jachacy.” jako niezamierzona autosatyra rozbawiła mnie setnie. 😉
piątek, 07 październik, 2016 o godzinie 20:05
Nie za bardzo rozumiem, co w tym takiego zabawnego. Artur czyta moje teksty przed publikacja już od jakiego czasu i dobrze się nam współpracuje. A że się tak złożyło z tytułem wpisu? Czy gdyby korektorką była kobieta to byłoby mniej zabawnie? 🙂
czwartek, 06 październik, 2016 o godzinie 20:17
[…] tu. I drugi tekst, tej samej Pani na temat pomagania nam kobietom przez mężczyzn tu. Lady nie tylko pisze, Lady także aktywnie działa na rzecz kobiet, chwała jej za […]
piątek, 30 wrzesień, 2016 o godzinie 23:18
Mam tu cos do dodania z 46letniego piedestalu, ale to jeszcze raz sobie przemysle jutro. Bo wszystkie macie racje po trochu ale..
piątek, 30 wrzesień, 2016 o godzinie 18:23
Lady Pasztetowo, odnośnie przedostatniego akapitu, polecam przyjrzeć się bajkom dla dzieci. Mam syna w wieku przedszkolnym i w zasadzie tylko dzięki temu zwróciłam uwagę na ten problem – w większości bajek dla młodszych króluje stereotyp – „super-mama” – czyli najmąrzejsza, troskliwa, niesamowicie zorganizowana i oczywiście wszystko robi z uśmiechem na twarzy. Ale jest też tatuś – nieporadny, gada głupoty, nic nie umie załatwić – taki akcent komediowy. Że jest, istnieje sobie, ale w zasadzie to sam nie wie dlaczego i co on ma w tym swoim świecie robić. Czasami mają bonusowe odcinki z szalonymi przygodami (mamy oczywiscie nie, bo w tym czasie pieką babeczki) To jest naprawdę plaga. Chyba mam wrażenie, że twórcy nie mają pojęcia na postaci ojców i w ten spobób próbują ocieplić ich wizerunek (w końcu ojciec włączający się w życie rodziny to dość „nowy” wynalazek). Ale wiadomo, dzieci widzą co widzą, a potem tak to się przekłada na życie. Albo macho, albo ciapa.
I nie ukrywam, że w rzeczywistym świecie też jest mi trudno odnaleźć mężczyzn, którzy by przyjmowali inne niż któreś z tych dwóch wspominanych roli…
piątek, 30 wrzesień, 2016 o godzinie 18:56
O bogowie, to mnie niesamowicie irytuje. Oglądałam bajki z ciekawością, bo jako dziecko zastanawiałam się, od czego taki ojciec jest, jak się go ma. No, nie dowiedziałam się i nijak mi te wyobrażenia z bajek nie pasują np. do zachowań ojców moich znajomych.
piątek, 30 wrzesień, 2016 o godzinie 22:20
To jeszcze przede mną, ale z przeglądania raportu „Gender w podręcznikach” wyłaniał się obraz podobny…
piątek, 30 wrzesień, 2016 o godzinie 12:50
To ja mam pytanie mocno w temacie obowiązków, bo oczywiście zgadzam się, że mniej więcej po połowie i że może najlepiej tak, że jak ja bardzo nie lubię myć naczyń, to ty umyj, a ja za to poodkurzam. U mnie jest często argument: bo ja jeszcze chodzę do pracy na osiem godzin, a ty nie. Faktycznie, ja nie, ja studiuję, więc w domu przebywam częściej. I nie wiem, co z tym zrobić, czy powinnam pracę faktycznie wliczać w te obowiązki? Przecież mogę wszystko zrobić, posprzątać, ogarnąć, zanim on przyjdzie (ale bez tych naczyń może, bo to jednak mnie denerwuje za bardzo). Ale potem o te ustalone podziały też się muszę dopominać, a może byś już umył dziś, jutro tę łazienkę, a on mi na to: a ty podłogę kiedy myłaś, a kiedy zrobiłaś tamto, czemu ja mam robić, byłem w pracy, nie mam czasu na nic, zmęczon jestem. I nie wiem. Nie chcę być taką, co to terror wprowadza i tego biedaka wykorzystuje do wszystkiego, a sama całymi dniami się obija, chodzi i pachnie, ale też nie mam poczucia, że się obijam. No i nie wiem. Ja bym chyba te strategie i grupy wsparcia poprosiła, no mi ich też brakuje i nie wiem, jak postępować.
piątek, 30 wrzesień, 2016 o godzinie 22:19
Powiem z własnego doświadczenia, że skoro studiujesz to to jest właśnie Twoja praca i to nie byle jaka, bo także intelektualna i okupiona wysiłkiem. Uważam, że warto się dopominać o ustalone wcześniej podziały obowiązków, bo nie może być tak, że jedna osoba robi wszystko a druga nic. Niech marudzi, ale zrobi. Uważam, że fajnego faceta i przyszłościowego partnera poznajemy właśnie po tym. I nie chodzi o to, żebyś była terrorystką, która lata za nim ze szmatą, ale Ty także masz prawo być zmęczona, mieć sesję, a mimo wszystko wykonujesz swoje obowiązki. Jeśli on nie wykonuje swoich to jest wobec Ciebie najzwyczajniej w świecie nie fair. Trzymam kciuki, za to żeby się Wam udało zgrać i ściskam mocno, ale radzę żebyś nie odpuszczała!