Niepotrzebnie odczytałam wiadomość od koleżanki. Ale zaciekawił mnie jej komentarz to odpaliłam i teraz sama siebie przeklinam. Miało być spokojne popołudnie. Lektura, kawa, spacer do lasu.
A teraz wszystko czego pragnę to oczu kąpiel.
Bo ja może zacznę tak: nie widzę w kobietach jakiejś specjalnej eteryczności, mistycyzmu oraz nie wierzę, że mają jakieś specjalne kosmiczne predyspozycje np. do opieki. Przykro mi to stwierdzać, ale myślę, że żyjemy w sprytnym systemie, który zazwyczaj spycha na kobiety opiekę i w większości wiele z nas myśli sobie po jakimś czasie „Ok, jestem w tym dobra i tylko ja mogę to robić.” W każdym razie mistyka jako taka w ogóle do mnie nie przemawia, a tym bardziej się krzywię kiedy okazuje się, że są biznesy kobiece i niekobiece. Zawsze mnie fascynuje, że te kobiece to jednak są jakoś mniej płatne.
Koleżanka rzuciła linkiem do artykułu, który omawia kobiecy biznes i teraz zanim się zacznie jatka: nie twierdzę, że jakakolwiek z propozycji jest niepotrzebna. Każda aktywność jest ważna i nic mnie tak nie ucieszyło, jak to, że blogerki i blogerzy na Blog Forum Gdańsk, miejscu gdzie raczej mówi się o milionach złotych moment, że tam wyróżniono za zaangażowanie i pracę Hajfię, która pisze i aktywnie działa na rzecz karmienia piersią.
Malutkie damskie rączki
Ale kiedy czytam, że w propozycjach na kobiecy biznes znajduje się między innymi szydełkowanie, układanie kwiatów, kocia kawiarnia, mobilny salon fryzjerski to myślę, że to dla mnie śmierdzi stereotypem. Delikatne kobiece rączki nie nadają się do naprawy silników, jeno do głaskania kotków w kociej kawiarni. I tak, pieczenie ciast to ogromny talent, ale czy jest jeszcze jakaś inna opcja na karierę zawodową poza kuchnią? To co widzę na tej liście to wszystko tematy krążące wokół opieki (przedszkole, klub malucha, swatka) czy bycia piękną (kosmetyczki, wizażystki, stylistka) i tak się zastanawiam czy bycie programistką ujmuje kobiecie kobiecości?
Był jeden punkt, przy którym lekko drgnęło mi oko, bo nawiązywał do najstarszego zawodu świata tymi oto słowy: Biznes stary jak świat, ale też nieustannie potrzebny. I już myślałam, że będzie o prostytucji. Ale nie, to zapotrzebowanie na układanie bukietów niezmienia się przez wieki!
Zawody niemęskie
I naprawdę wierzcie mi, że ja każdy z tych zawodów bardzo szanuję. Uwielbiam korzystać z ich usług, bo są profesjonalistkami w każdym calu, ale nie dlatego, że posiadają mistyczną kobiecość. To lata ciężkiej pracy, nauki i doświadczenia robią z wizażystki artystkę a z kosmetyczki mogą uczynić kogoś, kto czasem doradzi lepiej niż dermatolog czy dermatolożka. Układanie bukietów to zadanie również dla panów, o czym wiedzą Ci co kiedykolwiek widzieli kwiaty od „Kwiaty i miód” a niejeden fryzjer płci męskiej jest mistrzem cięcia. W każdym razie to nie kwestia płci powinna być pierwszym impulsem do założenia biznesu. Bo co wtedy, kiedy bardziej kręci Cię naprawianie rzeczy, rzeźbienie w drewnie czy bycie inżynierką?
Kiedy skończymy z tymi stereotypami? Z tej listy trudno mi sobie wyobrazić doulę płci męskiej, ale wcale to nie jest niemożliwe. I czy na miłość bogini wszystko zawsze musi dostosować do płci? A co z chłopcami, którzy marzą o biznesie ślubnym? Co z tymi, którzy chcą szydełkować i robić biżuterię? To wtedy będą już niemęskie biznesy?
Zrobienie kariery mężczyźnie niczego nie odbiera. Wręcz potwierdza jego fajność. Kobieta musi uważać, żeby nie przesadzić, nie przeholować z tym sukcesem, bo momentalnie straci kobiecość, a więc coś co czyni ją atrakcyjną także dla rynku pracy. Dlatego lepiej jakby się trzymała bukietów, a nie giełdy.
Tekst bez korekty, pisany i wrzucony na gorąco.
czwartek, 12 październik, 2017 o godzinie 16:25
[…] notki o kobiecym biznesie — jedna bardziej praktyczna, druga pisana w widocznym wzburzeniu, a obie warte […]
niedziela, 01 październik, 2017 o godzinie 16:04
Hej, link do artykułu nie działa, ale i bez tego czuję klimat. Opowiem na swoim przykładzie. Tak wyszło, że jestem kierownikiem robót. Skończyłam budownictwo, zrobiłam uprawnienia do kierowania robotami (zdane za pierwszym razem!) i pracuję w zawodzie, co wcale nie jest takie oczywiste. Sporo jest dziewczyn po budownictwie, ale mało która pracuje na budowie- większość w biurach projektowych albo w przygotowaniu produkcji. Początki, zaraz po studiach, to było coś okropnego. Wieczne patrzenie się na tyłek, gwizdanie, pełna gama seksistowskich zagrywek. Czy teraz jest lepiej? Nie, poziom kultury przeciętnego pracownika na budowie wcale nie wzrósł, za to wzrosła moja pewność siebie i doświadczenie. I już mnie to nie rusza. Jest to jedno z najbardziej męskich środowisk, do którego kobiety mają dostęp i są traktowane poważnie tylko, jeśli mają WIEDZĘ. Róż i cycki na wierzchu są be. Jeansy, koszula plus osobowość – to jest to. I wcale nie uważam, żeby ujmowało mi to kobiecości. Nie próbuję naśladować facetów w agresywnym prowadzeniu rozmów i negocjacji. Wychodzę, jeśli rozmowa schodzi na tematy seksu i typowo męskie. Chciałabym na swojej drodze spotykać więcej dziewczyn na budowie, ale takich konkretnych, z jajami. Zresztą, inne po prostu szybko wypadają z obiegu 😉 Damskie biznesy i zawody w „męskim stylu” mają się naprawdę dobrze. Tylko trzeba wyjrzeć trochę dalej niż za róg najbliższej kwiaciarni. I przestać wreszcie powielać schematy, jak te w cytowanym artykule.
PS. Kasia, jestem zakochana w Puffinsach! 🙂 Dobra robota!
czwartek, 28 wrzesień, 2017 o godzinie 21:32
Na szczęście są kobiety które nie czują i nie rozumują jak autorzy artykułu a na końcu nie ograniczają się
Off topic: wydawało mi się że teraz już jest sporo kobiet programistek. Czy to wciąż wyjątki?
czwartek, 28 wrzesień, 2017 o godzinie 21:33
Ja znam kilka, ale to wciąż jest mniejszość 🙂
czwartek, 28 wrzesień, 2017 o godzinie 20:33
Matko jedyna, co za bzdury, od początku do końca! Wkurzyłam się już na etapie „Z kolei młode kobiety decydują się na własną działalność, bo chcą być niezależne i same decydować o swojej karierze”, jest bowiem wiele młodych kobiet (mężczyzn zresztą też), które decydują się na własną działalność, bo nie mają co liczyć na etat. Potem było tylko gorzej.
Przy okazji: czy każdy biznes prowadzony przez kobietę to „kobiecy biznes”, czy musi być różowy i uroczy, żeby zasłużyć na to miano?
czwartek, 28 wrzesień, 2017 o godzinie 21:29
Właśnie nie wiem… czy musi być słodko i różowo, bo wtedy jest kobieco 😉 znam też kilka kobiecych firm bynajmniej nie słodkich i nie różowych. A ten cytat o etacie… tak bardzo nadaje się do „Magazynu Porażka”, że hej!!!
czwartek, 23 listopad, 2017 o godzinie 05:05
Kobiecy biznes, to biznes prowadzony, w roli właściciela, przez kobietę.
czwartek, 23 listopad, 2017 o godzinie 05:40
Bardzo dobrze napisane! 🙂
czwartek, 28 wrzesień, 2017 o godzinie 19:25
Tragedia. Według mnie największa tragedia to szkoła jazdy dla kobiet. No po prostu… Swoją drogą do ślubu czesał mnie fryzjer-facet i był to najlepszy fryzjer, którego spotkałam na swojej drodze. 🙂
czwartek, 28 wrzesień, 2017 o godzinie 21:28
Sama nie mam nic przeciwko szkoły jazdy, którą prowadzi kobieta, ale prawo jazdy zdają osoby różnej płci i różni są kierowcy potem na drogach. Chociaż mam bardzo kiepskie doświadczenia z instruktorami, bo mają dużo seksistowskich dowcpiów w zanadrzu…