Na szybko o Kongresie Kobiet 2014

4


Wracam z Kongresu Kobiet. Nabuzowana. Pełna energii, zainspirowana i coraz bardziej przekonana o tym, że chcę włączyć się w politykę. Politykę, którą rozumiem, jako działania na rzecz zmiany społecznej i obyczajowej. Wierzę, jestem przekonana o tym, że jest te zmiany kiedyś nastąpią, a to, co widzę w otaczającej rzeczywistości napawa mnie raczej optymizmem. Oczywiście, jest jeszcze wiele spraw do załatwienia i to są sprawy konkretne: aktywne wspieranie macierzyństwa oraz działanie na rzecz rodzin, niezależnie od tego, czy są tradycyjne czy nie (o ile takowe istnieją); domaganie się równej płacy za tę samą pracę; możliwość decydowania o swojej prokreacji, z czym wiąże się edukacja seksualna oraz dostęp do opieki medycznej i większe zrozumienie, że „Na aborcję nie idzie się jak na kawę.”; równe prawa dla środowisk LGTB, które wciąż są w dyskryminowane i atakowane mową nienawiści. Mogłabym jeszcze długo wymieniać.

A teraz wymienię co możemy zrobić: musimy angażować się w ambitne projekty, śmiało chwalić się swoimi osiągnięciami oraz nie dać sobie ich odebrać, mówić o naszych doświadczeniach związanych z własnym ciałem i tym, jak dotykają nas przejawy seksizmu, musimy być pracowite i wytrwałe w działaniu, musimy nauczyć się współpracy oraz wspierania innych kompetentnych kobiet. Potrzeba nam otwartości i chęci zrozumienia dla innych kobiet oraz mężczyzn. Rozmawiajmy, kłóćmy się, dyskutujmy, dajmy sobie szansę.

Jestem zapewne naiwną idealistką, jakby ktoś to powiedział „kawiorową feministką”, nic o życiu nie wiem i latam na miotle. Na sabaty a czasem i na kongresy.

Zmęczona i szczęśliwa, idę do wanny. Poczytać jakiś kryminał. O Kongresie będzie jeszcze nie raz.

Katarzyna Barczyk
vel LADY PASZTET