Nadaję z Walencji

1


Rano zszedł do mnie sąsiad z samej góry powiadomić mnie, że zmokło mi pranie i że nawet chciał temu zapobiec, ale nie znamy się nazbyt dobrze, by ściągał me figi ze sznura. Ujmujące, nieprawdaż? Znam również pana z dołu, ze sklepu z kosmetykami&Co na samym rogu, który ma raczej skład (tak, to jest właśnie skład z „Lalki”), gdzie wszystko jest w pudełkach, do których trzeba się wspinać po drabinach. Urządzamy sobie małe smal talk przy okazji zakupu artykułów drogeryjnych. Wszyscy radzą jedno – iść się zagubić na dzielni, ale się nie bać, bo tam gdzie jest katedra jest dom. Czyli, catedral-casa. No i wszystko jasne. O. Kot się obudził od stukania w klawisze. Ktoś się zna na kotach? Czy koty coś robią oprócz spania? Mają jakieś bogate życie wewnętrzne, czy co? Mía ciągle śpi, to mnie nie przeszkadza. W każdym razie, mieszkam sobie zaraz za katedrą w Walencji, w samym centrum centrum, także na zakupy chodzę na Mercado Central, bardzo ładnie tam jest. Wdycham zapach ryb i mariscos, tak na zapas za LG, bo on tak lubi. No i chodzę do pracy, cały sierpień na 8.00, tak wiem, też mi smutno. Ale za to będę wychodzić o 13.00, aaa i to już nie jest smutne. Aby uniknąć odpowiedzi na powtarzające się pytania, co ja właściwie tutaj robię, odpowiadam – to nie jest Instytut Polski, także mam trochę roboty. Otóż przygotowuję przyjazdy studentów, uzupełniam bazy danych, witam ich plecakiem wypełnionym dobrami, odbieram telefony, zajmuję się fejsem i twittem, poza tym przygotowuję kalendarz imprez z tygodnia na tydzień. To wszystko i więcej robię z krajanką D., która jest tutaj od miesiąca i mnie wprowadza w tajniki działalności AIP. Nie narzekam, nie nudzę się i generalnie fajni ludzie przeważają wśród studentów AIP, także bardzo okey. Zauważyłam jedną rzecz typową dla pracy biurowej, najpierw wydaje Ci się, że to jest strasznie trudne, a potem, potem okazuje się, że to się robi mechanicznie jak na taśmie. No i takie to są sprawy, jak mawia moja ukochana babcia Marylka.

Z ciekawostek, widziałam sklep, gdzie na witrynie ze strojami falleras które są takie piękne, piękne. W każdym razie na wystawie wisiała kartka informująca, że w tym roku za suknie dla owych falleras można płacić w pesetach.

Katarzyna Barczyk
vel LADY PASZTET