Siedź w kącie, a znajdą cię.
przysłowie polskie
To źle, kiedy kobieta się odzywa. Zwłaszcza jeśli robi to nieproszona. Takiej Natalii Przybysz nikt nie pytał o zdanie, sama chciała powiedzieć, co myśli, i teraz musi ponieść zasłużoną karę. Karę tę wymierzą jej różni ludzie. Będą wśród nich kobiety, będą mężczyźni.
Kara jest zawsze taka sama. Dostała za swoje i Maria Czubaszek, która powiedziała o swojej aborcji sprzed lat. Dostała i Maria Peszek, za to, że odmawia bycia postrzeganą przez pryzmat prokreacji, a jeszcze wcześniej była beka z tego, że ma depresję. Internet wie lepiej, kto może być chory, a kto już nie może. Internet wie, czy Katarzyna Figura była ofiarą przemocy domowej, czy też nie, wie to lepiej od niej samej i jej rodziny.
Milczenie jest złotem.
przysłowie polskie
Każde wyznanie spotka się w naszym kraju z odpowiednią karą. U nas nie można mówić o tym, co się myśli, co się czuje, tak po prostu. Musi być za tym jakieś ciche bohaterstwo. Musi być jakieś kretyńskie usprawiedliwienie. Nie tak dawno przeglądałam książkę Jadwigi Staniszkis, gdzie opisywała, jak ją jej ówczesny partner katował. Podziwiamy ją, bo w końcu trwała, choć pił i bił. Kiedy czytam na gazeta.pl o tym, jak traktował aktorkę Jolantę Umecką Roman Polański, to widzę faceta, który się nad kimś znęca. A u nas to jest anegdotka. Bardzo śmieszna! To, że ten sam reżyser od lat unika wymiaru sprawiedliwości za gwałt na małoletniej, na co w końcu pozwala mu także nasza wspaniała ojczyzna, udowadnia moją tezę, przy której trwam od lat.
Ten kraj ma w dupie kobiety. O dziwo udało się nawet to, że same kobiety nie czują się tutaj jak u siebie. Przywykły do grzecznego proszenia i oceniania innych kobiet z wymachującym palcem, który wskazuje im, gdzie są „rozsądne granice” walki o swoje prawa. Przypomina mi to, że właściwie sufrażystki powinny były walczyć tylko o połowę prawa do głosowania. Tak by nie przekraczać tej granicy „zdrowego rozsądku”, tak by nie drażnić i nie zniechęcać.
Wiecie co? Przez długi czas dochodziłam do siebie po tym, co wylało się z wielu palców i wielu ust po publikacji wywiadu z Natalią Przybysz. Autentycznie osłabłam. Nie mogłam z siebie wydusić notki, bo może kiedyś dobrze mi się pisało emocjonalne teksty, ale teraz to mnie wyczerpuje. Natomiast czuję, że muszę napisać, co myślę, żeby dać odpór. Żeby pokazać, że ja nie potępiam innych kobiet – nawet, a zwłaszcza wtedy, kiedy wybierają inaczej niż ja.
Dzieci trzeba pouczać publicznie, a żony – prywatnie.
przysłowie chińskie
Kilka lat temu, kiedy byłam jeszcze na studiach, pękła nam guma. Teraz piszę nam, ale wtedy, w tym momencie byłam z tym sama. W sensie psychicznym, gdyż kompan przytulał, pocieszał i mówił, że będzie ok. Ale to nie pomagało, bo byłam SAMA. SAMA w kosmosie wielkiego, zalewającego mnie, czerwonego strachu i mojego wrzasku wewnętrznego: NIE. Miałam tę doskonale wypracowaną świadomość, jaką ma wiele kobiet już od wczesnych lat dziecięcych. Nie trzeba być mistrzynią obserwacji, żeby dostrzec, że dziecko w naszym kraju = jesteś z nim sama. I owszem, rodzina pomoże, partner pomoże, ale to ciebie będą oceniać i na ciebie spadnie całe to osądzające gówno.
Kobieta pijana to drzwi otwarte.
przysłowie niemieckie
On zachował się dojrzale, jeśli ty urodzisz. Łaskawca.
Jeśli ty urodzisz, to znaczy, że się puściłaś. Dziwka.
I nie, nie przesadzam, o czym świadczą również wypowiedzi wybranych przez to społeczeństwo polityków, za które czasem próbują nieudolnie przepraszać. Ale wybrano ich właśnie dlatego, że ich wyborcom i wyborczyniom imponowała „szczerość”.
Z błahego powodu zmienia się gust kobiecy i pogoda.
przysłowie łacińskie
Nie chciałam być w ciąży, nie chciałam nawet dopuszczać do siebie takiej myśli. Łyknęłam tabletkę dzień po i ogarnęła mnie tak wielka ulga i chęć życia, że nie było to porównywalne z niczym innym. Nigdy nie żałowałam, nie miałam wyrzutów sumienia, żadnych tajemniczych syndromów. Może nawet nie byłam w ciąży, ale dla mnie było ważne, że do niej nie dopuściłam. I mógłby mnie przekonywać spokojnie i rzeczowo cały świat, że powinnam poczekać i zobaczyć, czy jest jakieś zagrożenie w ogóle. Miałam to gdzieś, nie chciałam czekać, chciałam mieć swoje studenckie życie i swoją wolność TERAZ.
Znam też znajomych, którzy się zabezpieczali antykoncepcją hormonalną. Ona łykała tabletki antykoncepcyjne wręcz wzorowo. A tu nagle bęc! Jest w ciąży. Zdecydowała się urodzić i, pomijając ich losy jako pary, mają superfajnego synka.
Jaka igła, taka dziurka; jaka matka, taka córka.
przysłowie polskie
Także wkurza mnie pieprzenie o tym, że to zawsze my musimy stawać na wyżynach odpowiedzialności. Że mamy brać na klatę wszystko, jak leci. Bo dlaczego niby tylko my mamy brać na klatę? Teraz, po kilku latach, chciałabym mieć dziecko, ale nie po to stworzono kontrolę urodzeń, abym miała się zdawać na ślepy los. Będę gotowa, to się przestanę zabezpieczać, póki co jeszcze nie jestem. Ale ta decyzja powstała we mnie i skonsultowałam ją z partnerem, do którego mam zaufanie. Myślę, że to o wiele większa odpowiedzialność niż rodzenie dziecka, kiedy się jest na to nieprzygotowanym.
Chociaż gadałam kiedyś z Joanną Muchą, która urodziła swojego pierworodnego bardzo wcześnie, bo mając 19 lat, i mówiła szczerze, że to była najlepsza decyzja w jej życiu i nigdy nie pomyślała o tym, że mogłoby być inaczej. Byłyśmy w stanie o tym rozmawiać, bo uważam, że w tym tkwi klucz. Nie musimy robić w życiu tego samego, nie musimy myśleć podobne, ale się słuchamy. Jesteśmy gotowe przyjąć do wiadomości, że ktoś ma inne zdanie, i nie wytykać go palcem.
Łzy kobiece to rosa codzienna.
przysłowie polskie
Kiedy rozpętała się burza po wypowiedzi Natalii Przybysz, to wśród wielu głosów krytycznych najbardziej zasmucił mnie ten Joanny Pachli. Bo nie rozumiem, jak można tak protekcjonalnie potraktować kogoś, kto się odważył publicznie opowiedzieć o swoim doświadczeniu. Dobił mnie ton tej wypowiedzi i machanie palcem. Przypomniała mi się krótka rozmowa z doktorą Agnieszką Graff na IV Konińskim Kongresie Kobiet, że rodzi się nowe pokolenie feministek w Polsce, taka trzecia fala, która nie uważa, że prawo do bezpiecznej i legalnej aborcji to podstawowe prawo kobiet. To dziewczyny i kobiety, które są superświadome innych ważnych kwestii dotyczących równouprawnienia, ale nie czują, że prawo do przerywania ciąży do 12 tygodnia powinno być dla nich. Wtedy jakoś przeleciało to przez moje uszy, ale niesłusznie. Bo jakoś się złożyło, że chyba tak właśnie jest. I dla mnie to jest kompletnie niezrozumiałe. Sufrażystki wygrały wojnę o prawo do głosowania dlatego, że domagały się nie połowy, ale całego prawa. Chyba dziś już tego nie rozumiemy.
Według mnie nie ma lepszych ani gorszych momentów na kontrowersyjne wypowiedzi osób publicznych. Ani one nie szkodzą ani nie pomagają, ale wzbudzają dyskusję. Dyskusję, która jest nam potrzebna, bo dla mnie jest jak otwarcie okna w zbyt długo zamkniętym pokoju. Ostatnio na imprezie u znajomych koleżanka opowiadała mi o tym, jak trzy razy wpadła, a przecież jest niezwykle inteligentna i wyedukowana. Inna mówiła o swoich doświadczeniach w ciąży. Któryś z panów się żachnął, że my tylko o tej aborcji i aborcji. Spojrzałyśmy się z politowaniem i dalej gadałyśmy. To jest dla mnie najważniejsze. Że to nie będzie już nasza cicha, kobieca sprawa. Sekret, który się kisi w sobie. Czuję, że te wszystkie panie kiedyś nam opowiedzą o swojej historii. I wtedy, jeśli będą to bliskie nam osoby, będzie bardzo trudno je ocenić. Natalia jest daleko, jest gwiazdą, dlatego nie jest nam głupio nazywać ją nieodpowiedzialną egoistką, ale gdyby była obok… wtedy na pewno sprawa wyglądałaby inaczej. I na to liczę, bo to będą kamyki, które poruszą lawinę. A wtedy może wszystkie się ze sobą zgodzimy, że aborcja to wybór, a nie obowiązek. Że to, że ktoś chce mieć do niej prawo, nie oznacza automatycznie, że będzie z niego korzystał, oraz że nikogo się nie da zmusić do skorzystania z niego.
I jeszcze: nie chowajcie parasolek.
wtorek, 03 styczeń, 2017 o godzinie 20:09
głupio* tłumaczę*
wtorek, 03 styczeń, 2017 o godzinie 20:08
Gotuje się we mnie w sprawie tej okołomajtkowej konstelacji spierdolenia. Nie chcę nawet słyszeć, że ktoś będzie mi kazał rodzić, jeśli ja nie będę tego chciała. Tylko ja decyduję i będę decydować co się dzieje z moim układem rozrodczym.
Też mnie rozczarował głos Asi z Wyrwanych z Kontekstu. Lubię ją i czytam regularnie, ale tak, byłam bardzo rozczarowana.Chociaż, może głupie to sobie wytłumaczę, ale teraz już wiemy, że pisząc to była w ciąży. Może jej się takie ciążowe myślenie włączyło… Nieważne.
Fajny ten Twój blog, przeczytałam parę wpisów, zostaję na dłużej!
wtorek, 03 styczeń, 2017 o godzinie 21:09
Cieszę się, że zostajesz na dłużej! 🙂 Czuj się jak u siebie w domu.
Co do tekstu Asi z Wyrwanych z Kontekstu, to wiesz wg mnie bycie w ciąży nie tłumaczy podłości w stosunku do innych kobiet i odbierania im prawa do decyzji, której byśmy same nie podjęły.
wtorek, 22 listopad, 2016 o godzinie 01:41
Mam jedną uwagę: tabletka „dzień po” nie działa wczesnoporonnie. Gdybyś ją łyknęła będąc już w ciąży, miałabyś teraz dzidziusia.
A tak poza tem – bardzo dobry tekst, podpisuję się wszystkiemi kończynami 🙂
wtorek, 03 styczeń, 2017 o godzinie 21:10
Dziękuję bardzo i fakt faktem, że tabletka „dzień po” to również wspaniały upominek! 🙂
wtorek, 08 listopad, 2016 o godzinie 23:27
Pełna zgoda z małym zastrzeżeniem. Polański.
„To, że ten sam reżyser od lat unika wymiaru sprawiedliwości za gwałt na małoletniej, na co w końcu pozwala mu także nasza wspaniała ojczyzna, udowadnia moją tezę, przy której trwam od lat.
Ten kraj ma w dupie kobiety.”
Zgadzam się z tezą. Ale to nie dowód. Sprawa Polańskiego jest o wiele bardziej złożona.
1. zdarzenie miało miejsce w czasach, kiedy była rewolucja seksualna. Naprawdę była, jestem z tego pokolenia. Pękały bariery i ludzie pozawalali sobie na więcej. To kontekst sytuacji.
2. zdarzenie miało miejsce w określonym środowisku i choć jestem jak najdalsza od stwierdzenia „sama sobie winna, prowokowała”, to uważam, że matka (kobieta) nie wywiązała się ze swojego rodzicielskiego obowiązku. Ja w każdym razie nie pozwoliłabym swojej córce znaleźć się samej w takim miejscu i towarzystwie (dom Nicholsona, gwiazdorzy, to działa jak afrodyzjak na kobiety i nic na to nie można poradzić, warto się zabezpieczyć, albo pilnować córek).
3. nie usprawiedliwiam Polańskiego, ale z tego co mi wiadomo spędził rok w więzieniu. Uciekł z USA, bo sędzia chciał na tej sprawie się lansować. To nie był uczciwy proces, tylko stos. Polański poddał się wymiarowi sprawiedliwości, ale uciekł, bo … (tyle wiem z książek i sieci, może jestem w błędzie)
4. ofiara – ta sprawa powinna była być zamknięta jak najszybciej, w trosce o dziewczynę. Z tego co wiem dorosła już kobieta wystąpiła z apelem o nieściganie Polańskiego. W USA mają problem, bo jednak uciekł, a prawo to prawo, ale z drugiej strony wszędzie takie sytuacje są okazją do lansu, więc nie dziwię się Polańskiemu.
Zrobił się z tego taki trochę Smoleńsk. Nikt nie troszczy się o dobro ofiar, tylko o wartości, których jeśli tylko będzie to korzystne, sprawiedliwi sami się wyrzekną. Jest w tej sprawie za dużo obłudy.
5. Nie czytałam o aktorce, nie wiem o co chodzi.
6. Polański i kobiety. Niewiele wiem na ten temat, ale… środowiska artystyczne (nie tylko filmowe), są najbardziej szowinistyczne. Tu kobieta jest narzędziem, przedmiotem. Artyści traktują kobiety tak samo jak robi to kler. Ponieważ jednak nie muszą się kamuflować, widzimy więcej. Społeczeństwo jednym i drugim daje przyzwolenie, ale społeczeństwo to w połowie kobiety.
Pewna część kobiet wyspecjalizowała się w strategii „dojenia mężczyzn”. Inne traktują ich jak drabinę społeczną. Młode atrakcyjne dziewczyny szukają zamożnych, starszym mężczyzn. Bo oni mają pozycję, która pozwoli im zrobić karierę. Te dziewczyny idą skrótem. To dość powszechne. Te dziewczyny nie liczą się z tym, że facet ma rodzinę, żonę. One maja biznesplan. I myślę, że taka była strategia matki zgwałconej 13 latki. W tamtym czasie ta strategia była bardzo powszechna. Mężczyźni, którzy należą do tej kategorii są adorowani właśnie przez takie młode kobiety. I korzystają z tego, to ich demoralizuje i potem zachowują się jak Polański. To ich nie usprawiedliwia, ale nie lubię winić jednej strony. tam gdzie jest problem, wina zwykle jest po każdej stronie.
Uważam, że najlepszym rozwiązaniem jest wybaczenie i ofiara i jej dobro i jej stanowisko (niezmanipulowane) jest dla mnie najważniejsze. Choć rozumiem, że prawo to prawo.
Być może brzmię konserwatywnie, ale proszę mi wierzyć, tak nie jest. Staram się być sprawiedliwa.
*
„Ten kraj ma w dupie kobiety.”
Nie tylko ten kraj. Jestem ciekawa wyniku wyborów w USA. Pokażą, czy amerykanie dojrzeli do tego by kobieta została prezydentem. Preferują białych, ale ostatecznie może byc czarny (mężczyzna), cenią pragmatyzm ale ostatecznie może być oszołom (mężczyzna).
Mężczyźni (wszyscy mężczyźni) nie rozumieją kobiet, ale ich potrzebują. Jeśli czegoś potrzebują, chcą to mieć. Dla nich kobieta jest zasobem – myślą o nas „chcę ją mieć”.
Dla nas mężczyzna jest wspólnikiem, dopuszczamy go do spółki – stąd „spółkowanie” i relacja, związek.
Dla mężczyzny związek to ograniczenie, musi się dzielić tym co ma, a on woli mieć dla siebie. Mężczyzna „kolekcjonuje” kobiety, doznania, wrażenia, doświadczenia. Kobieta tworzy, stwarza, rodzi sytuacje, świat, życie.
Jak to ładnie ujął Marian Załucki „Nic nas nie łączy – wszystko dzieli
Z wyjątkiem wspólnej pościeli… ” Rozwód po polsku
Musimy być razem, chcemy być razem, ale nie potrafimy. I mężczyźni mają na to sposób: prawo. Trzeba kazać, zakazać, uregulować.
A kobiety? Są elastyczne.
Jedne są silne, rozsądne, mają poczucie własnej wartości i potrafią walczyć o swoje.
Inne są uległe. Jeszcze inne łączą siłę i uległość w nieetyczny sposób – manipulują mężczyznami.
Ewolucja premiowała te uległe, bo zmuszone rodzić co rok, i troszczyć się o rodzinę nie miały mocy przerobowych na nic więcej, musiały się podporządkować „silniejszemu”. Nie miały pralki ani zmywarki, bieżącej wody, nie było Internetu, TV, radia. Kobiety nie umiały czytać i pisać, nie miały własnych pieniędzy.
Teraz mają. I dzięki temu mają trochę czasu dla siebie, a to pozwala im przemyśleć swoja pozycję w stadzie i upomnieć się o swoje prawa.
Uważam, że problemem nie są mężczyźni tylko inne kobiety. Mężczyźni ustąpią, dostosują się, a jak nie to ich sobie owiniemy wokół palca tak albo inaczej. Ale krecią robotę robią te wymienione przeze mnie dwie kategorie kobiet.
Karierowiczki (dojarki) i pokorne służki.
Pierwsze demoralizują mężczyzn, uczą ich źle traktować kobiety (jak przedmiot), pokazują interesowność kobiet, związek jest transakcją. Drugie uczą panowania nad kobietami. Lokując się na niższej pozycji, wyznaczają mężczyznę na pana, związek jest relacją hierarchiczną. Jedne i drugie dają przykład innym kobietom, swoim córkom, i synom.
Do tej drugiej kategorii np. zaliczam prawniczki z Ordo Iuris, nasze polityczki z PiSu. Do pierwszej panią Ogórek i być może matkę Samanty.
Do kobiet godnych naśladowania: Ewę Łętowską, Marię Skłodowską, Krystynę Jandę, Maję Ostaszewską.
Mam problem z klasyfikacją kobiet takich ja Katarzyna Kozyra czy Dorota Nieznalska. Uważam, że zostały zmanipulowane przez swoich mistrzów i dlatego powstały takie a nie inne ich prace. Nie mam dowodu, to tylko intuicja. Bierze się stąd, że kobieta aby zaistnieć w sztuce musi robić dzieła drastyczne, musi posłużyć się ciałem swoim lub czyimś. Nie wystarczy, ze zrobi świetną rzeźbę z gliny. To ciało tak eksploatowane przez awangardę, jest bardziej eksploatowane przez kobiety. Nie wierzę, że to one bardziej lubią się obnażać, lub obnażać mechanizm. Podejrzewam tu podstęp. Tak jak kiedyś tematem sztuki była kobieta, zwykle akt ubrany we wzniosłe idee, tak teraz podobnie. A celem ukrytym jest nagie działo, nad którym ktoś się pastwi. Niestety krytyczki, feministki tego nie widzą w ten sposób.
Podsumowując.
Aby wyjść cało z tej paskudnej opresji, należy budować poczucie własnej wartości.
Paradoksalnie, to było łatwiejsze w ustroju socjalistycznym, bo nie skupialiśmy się tak bardzo na komercji.
Teraz wszystko jest towarem, każdy chce zarobić. Kobieta (seksowna) dobrze „sprzedaje” towar. Rządzi stereotyp, bo eksploatuje to pole reklama i marketing. Nikt już nie widzi szeroko, tylko wąskopasmowo. Otwartość nie jest ceniona. Liczy się specjalizacja i marka.
Pochwaliłam niedawno torebkę koleżanki, a ona się żachnęła, że to taka zwykła, nie markowa torebka.
Nie liczy się wartość, liczy się etykietka.
Nie cieszy nas diament, jeśli nikt o tym nie wie.
Aby mieć poczucie własnej wartości, trzeba znać i akceptować siebie, mieć dystans do świata i siebie. Nie uczą nas tego. Uczą nas wierzyć na słowo. Uczy nas tego biznes i kler, dom i szkoła.
Trzeba mieć własne pieniądze. Trzeba się interesować finansami, i pomnażaniem pieniędzy.
Trzeba pilnować swojego interesu. Coś za coś.
Jest taki wiersz beaty Rokosz Szymanek „Przy okazji”
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=695235047299303&set=a.148685008620979.33092.100004384421200&type=3&theater
Mówi o tym, czego kobieta robić nie powinna, albo co powinna liczyć (osoba zatrudniona do zrobienia tych rzeczy zarobiłaby sporo pieniędzy).
Świetlicki pisze: „czekam /ona przyjdzie /zrobi mi życie”
Oni mają nas w dupie, bo robimy im życie za nic. Nie potrafią nawet wydusić słowa „dziękuję”.
DLATEGO byłam pod wrażeniem manifestacji pod Sejmem i tych kolejnych. Kobiety otwarły usta i wydały głos. I to było to!
Mam nadzieje, że nie wymiękną.
—-
Co do aborcji.
W czasach socjalizmu nie mieliśmy w domu paszportów. Wyjechać na zachód to było jak polecieć na księżyc. Kilka dni w kolejce na MO z wnioskiem o paszport, potem po paszport (jeśli go przyznali). Wtedy często wyjeżdżałam. Aby to było możliwe uprawiałam sport wyczynowy (nie cierpię biegać), musiałam być w kadrze. Byłam.
Od kiedy mam paszport w szufladzie, podróżuję po Polsce. dziwne? Nie, Nie ma we mnie tego przymusu przekraczania granic. człowiek lubi robić to co zakazane i trudne. mając paszport w domu, wiem, że wystarczy chcieć i nie chcę. podoba mi się w Polsce.
Myślę, że z aborcją będzie podobnie. Dowodzą tego (moim zdaniem) statystyki. Więcej aborcji dokonują kobiety prawicy i centrum. lewica ma temat przerobiony, obgadany, wie gdzie szukać rady, pomocy i potrafi wziąć odpowiedzialność za siebie. kobiety, które na co dzień są przekonane, że aborcja to zło, kiedy mają problem, nie maja sie do kogo udać. Są same. Wtedy jedynym wyjście, które przychodzi im do głowy jest aborcja. Robią ją, ale się do niej nie przyznają. podejrzewam, że wypierają to, boja się ostracyzmu. I słusznie co pokazuje przypadek Natalii.
„aborcja to wybór, a nie obowiązek. … to, że ktoś chce mieć do niej prawo, nie oznacza automatycznie, że będzie z niego korzystał, … nikogo się nie da zmusić do skorzystania z niego.”
Rozpisałam się. Pozdrawiam
http://czarny-protest.blogspot.com/2016/11/ten-kraj-ma-w-dupie-kobiety.html
wtorek, 08 listopad, 2016 o godzinie 14:02
Swietny wpis, dziekuje. Powiew swiezosci i normalnosci w tym swiecie. Potrzebujemy wiecej szacunku i empatii, aby miec prawo do ochrony zycia kobiet, jesli taka bedzie potrzeba (ochrone zycia fizycznego, psychicznego, ochrone wyboru, co ma robic ze swoim czasem, jak zyc), aby nie rodzila na podlodze w szpitalu i wyla z bolu, strachu, upokorzenia, aby nie nosila w sobie obumarlego i gnijacego plodu, aby miala mozliwosc wplywu na zycie, jesli to zwyczajnie nie jest dobry czas i nie moze utrzymac siebie i potomkow, aby byl dostep do rzetelnej i kompetentnej opieki medycznej, a nie samozwanczych guru z klauzula sumienia i innymi bredniami, Na marginesie, tez mam za soba „pigulke po” jak zawiodla antykoncepcja i to uczucie ulgi i powrotu kontroli nad swoim zycie (a nie wstydu, rozpaczy itp, jak chca wmowic inni), jest cenne. Dzieki temu moge myslec (lub nie) o zakladaniu rodziny, wtedy jak jestem gotowa, psychicznie, finansowo, mam odpowiedniego partnera itd.
Jeszcze raz dzieki
poniedziałek, 07 listopad, 2016 o godzinie 19:31
super i tak trzymaj…jedna tylko mala uwaga: przewija sie w twoim pisaniu : „intrnet wie lepiej”…..internet to tylko narzedzie (i nic nie wie)..ja oczywiscie wiem, ze to skrot , byc moze byloby lepiej punktowac tych , ktorzy uzywaja to medium, zeby promowac swoja mizogeniczno-rasistwsko-faszystowska propagande…..
poniedziałek, 07 listopad, 2016 o godzinie 16:23
„Ten kraj ma w dupie kobiety”. TAK. Ale kraj to ludzie – kobiety i mężczyźni.
Kobiety tutaj za każdą opinię inną niź one mają, inny styl życia i wychowania dzieci (bo ich jest najlepszy) – obrażają i wyzywają. Mężczyźni znowu nie będą inaczej traktować kobiet skoro one same się na wzajem nie szanują. Po urodzeniu dziecka zapisałam się do grup na FB – „krakowskie mamy”, „rozszerzanie diety po 4 miesiącu”, „…6 miesiącu” itp. itd.
Tam co się dzieje to masakra. Kobiety tam – no bo skoro mają dziecko – nagle uważają, że wszystkie dzieci świata są ich i one stoją na straży ich zdrowia fizycznego i psychicznego. Wszystkie tam oceniają – JESTEŚ ZŁĄ MATKĄ bo „…nie karmisz piersią, bo karmisz piersią ale jesz wszystko co chcesz (bo nie można, musisz cierpieć i jeść bułkę z masłem), bo nie wychodzisz codziennie na spacer 3h, bo wychodzisz na spacer 3h, bo nie ubrałaś dziecku czapki, bo ubrałaś dziecku czapkę a przecież jest ciepło…”. Jeszcze pojawił się tam post odnośnie aborcji. Tyle nienawiści i przekleństw to dawno nie widziała. A Natalia, to jedna z ofiar właśnie innych takich mam. Zero tolerancji, empatii i szacunku dla innych. Tragedia! Kobiety w tym kraju nienawidzą – kobiet! Nasz Rząd to też jest obraz tego społeczeństwa. Nie oszukujmy się. To większość wybrała to co mamy. Nie będziemy mieć dobrego Rządu skoro ludzie w tym kraju są tacy jacy są.
niedziela, 06 listopad, 2016 o godzinie 17:21
Uff, jak dobrze, że jesteś, Lady, ze swoim mądrym blogiem.
Chciałam napisać u siebie bardzo podobny post, postawa Natalii Przybysz bardzo mnie ośmieliła, choć szkic notki powstał już dawno, dawno. Nie zrobiłabym pewnie jednak tego tak dobrze jak Ty. Zgadzam się z Tobą totalnie i chylę czoła. Dobór cytatów – znakomity, w ogóle ten patent jest świetny. Porażające, porażające, jak bardzo świat ma w dupie sprawy kobiecej codzienności. Bo przecież wpadki zdarzają się nagminnie. A skoro tak, to dlaczego nagminnie o nich się nie mówi? Trzymam kciuki, żeby było lepiej. Głośniej. Śmielej. I nie tylko trzymam, idę dalej z tą parasolką, mam nadzieję, że więcej kobiet wreszcie dojrzeje do tego, by raźnie nimi wymachiwać.
Pozdro! 🙂
niedziela, 06 listopad, 2016 o godzinie 17:55
Dziękuję za miłe słowa! Pisanie tego tekstu zajęło mi dużo czasu, bo przede wszystkim musiałam odkryć co mnie tak naprawdę wkurza w tej sytuacji. Jest tych powodów sporo.
Nie rezygnuj ze swojego tekstu, jest naprawdę potrzebny!
Pozdrawiam 🙂
niedziela, 06 listopad, 2016 o godzinie 15:07
Od czasu tego wywiadu cały czas w rozmowie na temat walki i czarnego protestu pojawia się argument że w dzisiejszym polskim społeczeństwie nie uda się wywalczyć pełnej liberalizacji i głupotą i egoizmem jest walczenie o to bo sprytniej i mądrzej będzie jeśli będziemy walczyć o kompromis bo dzięki temu więcej osób będzie po „naszej” stronie. A ja mam dość ugrzecznienia mnie, mam dość dopasowywania się, mam dość słuchania od innych jaką feministką powinnam być, jak powinnam walczyć o swoje prawa. Każda (i każdy) ma prawo do swojego feminizmu i do mówienia swoim głosem. Dziękuję za Twój głos 🙂
niedziela, 06 listopad, 2016 o godzinie 17:56
Pewnie, że się uda wywalczyć prawo do aborcji, jeśli tylko zaczniemy o nie walczyć, ale nie półsłówkami tylko na całego! 🙂 To ja dziękuję! 🙂
niedziela, 06 listopad, 2016 o godzinie 12:46
„Ja nie potępiam innych kobiet – nawet, a zwłaszcza wtedy, kiedy wybierają inaczej niż ja.”
Świat byłby rewelacyjnym miejscem, gdyby wszyscy ludzie wychodzili z takiego założenia. Ja natomiast z największym wjazdem na siebie w ostatnim czasie spotkałam się na jednej z regionalnych grup Czarnego Protestu. Tylko dlatego, że uważam, że każdy powinien układać swoje życie tak jak jemu się podoba i powinien w każdej sytuacji, nie tylko tej dotyczącej aborcji, decydować sam za siebie. Że nie musi się wpisać do jednej istniejącej już grupy i ślepo zgadzać się ze wszystkimi jej zasadami, nie musi być czarno-biały, może czerpać po trochu ze wszystkiego, z czym się zgadza, co go inspiruje i co sprawia, że lepiej mu się żyje.
Ale nie. Niektórzy po prostu MUSZĄ wciskać wszystkim dookoła swoją jedyną słuszną wizję na wszystko. Rozdawać talony na to kto może, a kto nie może się sprzeciwiać pewnym postawom.
Autentycznie jesteś dla mnie takim światełkiem w tunelu, że są jeszcze na tym świecie normalni ludzie 🙂
niedziela, 06 listopad, 2016 o godzinie 17:58
Trudno jest przekonać każdą grupę i każde środowisko dlatego, że można mieć odrębne zdanie i nadal działać i pracować nad pewną ideą. Ci, którzy muszą wszystkim wciskać swoją wizję świata to najczęściej fundamentaliści, którzy najlepiej by się dogadali z fundamentalistami z przeciwnej strony.
Dziękuję za miłe słowa i się rumienię! 🙂