Nie mów do mnie tym tonem!

3


Często przysłuchuję się dyskusjom na tematy różne na przykład a to antykoncepcja awaryjna albo prostytucja czy pornografia. W związku z tym coraz rzadziej oglądam programy publicystyczne. Dlaczego?

Nie mów do mnie tym tonem

Niezależnie od tematu debaty jej ton jest podobny. Ale o tym zaraz. Najpierw intro.

Jest taki wspaniały serial, który oglądam, kiedy jest mi źle. Źle w sensie politycznym. Wtedy odpalam sobie „Rząd” i mam na zamówienie wizję polityki, którą chciałabym oglądać, a nawet tworzyć. Podniecam się tym serialem i sposobem w jaki jest zrobiony, chociaż są tam sami śliczni ludzie, głównie kobiety polityczki, problemy są rozwiązywane w magiczny sposób poprzez kompromis, a ludzie się uśmiechają i jeżdżą na rowerach. Nie mam tam niesamowicie przebiegłej intrygi. Jest za to miejsce na mówienie o problemach społecznych. Tak. To Dania.

Jak to się robi po duńsku

Ostatnio obejrzałam sobie odcinek, który bardzo poruszył moje feministyczne serce. Opowiada on o prostytucji, a raczej o pracownicach seksualnych (fuj, to brzmi prawie jak niewolnica, prawda?). Odcinek poświęcony jest temu czy należy karać klientów.
W pierwszym odruchu wszyscy myślimy, że tak. Trzeba ich ukarać, bo to źli ludzie korzystają z usług prostytutek. Tym samym schematem myślowym posługujemy się kiedy pojawia się kwestia gwałcicieli lub pedofili. Że to, źli ludzie są, potwory jakieś, które wyskakują z krzaków, siedzą w internetach i wabią dzieci na cukierki. Zazwyczaj jednak okazuje się, iż są to normalni ludzie, którzy mają rodziny, dzieci, czasem żony.

Po jakimś czasie ktoś wpada na pomysł, żeby zapytać o zdanie same zainteresowane, czyli kobiety trudniące się prostytucją. Otóż zainteresowane nie zgadzają się z tą wizją i stwierdzają, a raczej ich reprezentantka stwierdza, że skoro one płacą podatki to powinny mieć takie same prawa, jak inni ludzie prowadzący działalność. Jest tam także prztyczek w kierunku rozmaitych fundacji i NGOsów, które żyją z pomagania prostytutkom lub ofiarom handlu ludźmi. W serialu są to dwie zupełnie różne kwestie – jedna to prostytucja jako zawód, do którego nikt Cię nie przymusza. Druga to prostytucja osób, które stały się ofiarami traffickingu. Z góry uprzedzam, że serial pomija tę drugą kwestię. To ciekawie pokazanie problemu, chociaż nie można mu odmówić stronniczości. W każdym razie zadaje pytanie o to, komu zależy (w sensie partii politycznych, NGOsów, świata nauki) na tym aby tak a nie inaczej postrzegać dany społeczny problem. To, co opracowują naukowcy nie zawsze musi zgadzać się z życiem.

Ale najbardziej uderzyło mnie to, że padła tam wypowiedź: „100 lat feminizmu nie zmieniło tego, że nadal traktujemy kobiety jak dzieci.”

To fakt. Akurat w tej kwestii niewiele się zmieniło.

Dlaczego? Czyli pytanie bez odpowiedzi.

To właśnie w takim tonie mówi się o wielu problemach związanych z kobietami w naszym kraju. Tonem karcącym, jak do niegrzecznego dzieciaka. Traktując je jako osoby nieodpowiedzialne, a nawet momentami niepoczytalne. Kobiet w Polsce nie traktuje się poważnie w obszarze, który dotyka każdą osobę – swojej seksualności. Za kobiety łatwo jest podejmować decyzje. Albo potępiać decyzje, które one podejmują. Zawsze trafi się ktoś, kto moralnie i z wysokości ambony osądzi sponsoring, roszczeniowe lub karmiące piersią matki, prostytutki albo zgwałcone kobiety. Nie wiem, na miłość bogini, co do powiedzenia na temat płodności kobiety oraz tego, w jaki sposób chce ją kontrolować lub nie, ma Stefan Niesiołowski. Albo jakiś ksiądz.

Dajmy mówić zainteresowanym. Dopuśćmy do głosu, dziewczyny, które skorzystały z antykoncepcji awaryjnej. Potrzebujemy więcej wyznań na jakie odważyła się Maria Czubaszek. Udało jej się przemówić własnym głosem, rzecz o wiele rzadsza w Polsce, niż zwierzęta pyskujące w wigilię. Ten ton, w którym wypowiadają się różnego rodzaju eksperci jest tonem pouczająco-umoralniającym. Tonem, którym w sumie coraz rzadziej mówi się nawet do dzieci, bo dzieci chcemy traktować po partnersku.

Nie wybrałabym zawodu prostytutki, ale jeśli ktoś się na to decyduje to dlaczego mam to oceniać i potępiać? Zapewne nie zdecydowałabym się na aborcję w tym momencie mojego życia, ale na studiach, kilka lat wcześniej może bym podjęła inną decyzję. Chciałabym mieć do niej prawo. Chciałabym mieć prawo do decydowania o tym, co się dzieje z moim ciałem. Chciałabym nie musieć tej sprawy cały czas omawiać z perspektywy grożącego mi palca.

Que nadie me levanta la voz, czyli nie podnoś na mnie głosu

Nie cierpię tego tonu. Dlatego coraz rzadziej oglądam dyskusje polityków i polityczek. Wolę ten lukrowany serial o mądrej premierze, która sobie radzi z życiem w sposób wyborowy.

Na koniec, jak to czasem bywa, wypowie się Bebe, która śpiewa o tym, żeby nie podnosić na nią głosu. Bo się kiedyś wkurwi i wtedy to już będzie słabo.

 

 

Katarzyna Barczyk
vel LADY PASZTET