Aby choć na chwilę odetchnąć od tematów trudnych i żmudnych pozwoliłam sobie powrócić do cyklu Pasztet Light. Czasami wszystkim nam trzeba odrobiny wytchnienia, a to zapewnia możliwość pogadania o pierdołach. Pierdoły zazwyczaj są traktowane po macoszemu i olewane, na rzecz spraw ważnych. I tak jest w porządku, ale czasami każdy i każda z nas marzy o tym, aby przez chwilę zająć się czymś co akurat nie jest zbawianiem świata. I dlatego dziś nie zbawiamy świata, za to koncentrujemy się na rytuałach dnia codziennego!
Mydła Yope
Zagościły w naszej łazience na polecenie koleżanki Myshowatej i tak oto zostały. Ostatnio zamówiłam całą baterię, bo podoba mi się zapach każdego z mydeł lub żeli pod prysznic. Nie przepadam za nazbyt intensywnymi nutami kosmetyków myjących, a tutaj producentom udało się pogodzić piękny design w łazience z przyjemnym zapachem. Piękne opakowania to wielki plus tych kosmetyków, chociaż widzę, że zostały zmniejszone z 500 ml do 400 ml. W każdym razie jak dla mnie wygrywa zapach werbeny!
Ostra szczotka na mokro Fridge
Dopiero co się zapisałam do klubu ostrej szczotki. Zamierzam się zaprzyjaźnić z nią na dłużej, bo podoba mi się sam pomysł szorowania. Bardzo lubię peelingi i inne „skrobadełka”, bo dzięki nim mam wrażenie, że jestem lżejsza i czystsza.
Dopiero zaczynam moją przygodę ze szczotkowaniem, tak że pewnie za jakiś czas pojawi się update. Póki co wielką przyjemność sprawia mi szczotkowanie pleców. Oczywiście sama nie dosięgam, więc zawsze z chęcią wołam o pomoc. I pomoc się zjawia!
Maska i koncentrat Biały Jeleń
Jak na razie jest 1:0 dla koncentratu, który ma o wiele lżejszą konsystencję. Przyjemnie się go rozprowadza i czuję, że fajnie się wchłania. Używam go na noc i na dzień, dobrze się sprawdza pod makijaż. Maska trochę zapycha, jak dla mnie jest za ciężka i to sprawia, że nie mogę jej stosować na całą noc, tylko muszę ją zmywać po 15 minutach.
Może to lepszy produkt dla skóry suchej? Tego nie wiem, ale podobają mi się te słoiczki i cała linia produktów ma za nie wielkiego plusa.
Pierwszy bronzer – Collistar
Nabyłam go drogą kupna na lotnisku wraz z pędzlem, który jest piękny, ale jak dla mnie za mały. Do aplikacji bronzera używam dużego pędzla i omiatam nim twarz, ale bez przesady. Przede wszystkim boję się, że zamiast efektu opalenizny uzyskam efekt klauna i wtedy z lustra wychyli się Alaska Thunderfuck i zaśpiewa:
Trochę się opaliłam na wakacjach, a że do twarzy używałam bardzo silnego filtra UVA/UVB to moja zdradziecka mordeczka jest bledsza niż korpus. W związku z tym postawiłam na bronzer. Fajnie podkreśla moje piegi, czego się w ogóle nie spodziewałam. Dobrze wydane pieniądze!
Oxybrazja – kärcher do twarzy
Już dawno nie zafundowałam sobie żadnego zabiegu u kosmetyczki oprócz spraw paznokciowych i tuż przed weselem mojej przyjaciółki postanowiłam oddać się w ręce profesjonalistek z PP SPA w Ostrzeszowie. Wspieram lokalne biznesy, zwłaszcza kobiece, i z usług PP SPA korzystam od lat. Umówiłam się na wolny termin i powiedziałam dziewczynom to, co zazwyczaj mówię także swojemu fryzjerowi: „Rób, co uważasz za słuszne”. Dzięki tym słowom wylądowałam na zabiegu oxybrazji, czyli łagodnego oczyszczania cery solą fizjologiczną. Taka myjka ciśnieniowa jak do samochodów, ale w mniejszej skali. Bardzo to było przyjemne i widzę, że cera jest rozjaśniona. Po zabiegu poleżałam sobie przez 20 minut w masce z alg, która mnie tak zrelaksowała, że zasnęłam. A trzeba Wam wiedzieć, że zasypiam tylko podczas masażu i relaksacji na zajęciach z jogi, ale żeby coś mnie uśpiło u kosmetyczki, to naprawdę rzadko się zdarza.
Chrapnęłam sobie, bo ufam dziewczynom i wiem, jakie mają podejście do wszystkich swoich klientek i klientów. Paulina i jej zespół nie boją się wyzwań, a swoją otwartością zaskarbiły sobie zaufanie starszych pań i panów, niepełnosprawnych dzieci i wszystkich, którzy mają jakiekolwiek problemy kosmetyczne i boją się o nich powiedzieć głośno. Często salony kosmetyczne kojarzą nam się z nadętymi paniami, które są zainteresowane tylko własnym manicure’em, ale ja nieraz byłam świadkiem tego, że ten zakres usług coraz częściej będzie dotyczył ludzi starszych, którzy mają problemy z na pozór prostymi czynnościami, jak np. obcięcie sobie paznokci u stóp. Profesjonalizm w tym zawodzie polega na tym, aby zajmować się nie tylko klientami, którzy się nam podobają, ale także tymi, którzy mają problemy wymagające pomocy. I to sobie cenię w PP SPA, że stoi otworem przed wszystkimi, którzy tego potrzebują. No i mają na stanie autoklaw, co wcale nie jest obowiązkową pozycją w salonach kosmetycznych w mniejszych miejscowościach! Jakbyście byli w okolicy, to serdecznie polecam, bo to przyjazne miejsce i prowadzą je super kobiety!
Kosmetyczne lektury
Pamiętacie, że śmiałam się kiedyś z Sekretów urody Koreanek, ale i na mnie przyszła kryska. Sięgnęłam po tę książkę z dużą nieufnością, chociaż może już trochę ośmielona tym, że na wyjeździe podpatrywałam pielęgnację Japonek. Za to czekała mnie duża dawka przyjemności i lekkiej, sympatycznej lektury! Naprawdę dobrze się to czyta, bo jest sprawnie napisane. I podobało mi się, że autorka podchodzi do sprawy z rozsądkiem i mówi: szukaj swej drogi! Ja od marca nie wyobrażam sobie życia bez czegoś tłustego do demakijażu, toniku i lotionu, ale to nie znaczy, że jakoś fanatycznie podchodzę do spraw pielęgnacji. Póki co dla mnie działa i niedługo będę robić nowe testy olejku do demakijażu, który podobno jest najlepszym na świecie, więc dam znać.
Pasztet na okładce
To wiadomość przypominająca – w sobotę 5 sierpnia z okładki dodatku do Gazety Wyborczej będzie na Was spoglądała Lady Pasztet, jedyna w tym gronie kobieta z krótkimi włosami. W środku opowieść o akceptacji i fajne zdjęcia nie tylko moje, ale wszystkich 5 dziewczyn, które odważyły się pokazać swoją #ciałopozytywność. Tak przypominam, jakby się komuś zapomniało. Wybaczcie tę ekscytację!
Korekta: Artur Jachacy.