Nawiązując do bredni Krystyny Pawłowicz oraz błyskotliwej odpowiedzi Monik Płatek, zadałam sobie pytanie obecne w tytule i oto sama sobie na nie odpowiem.
Zacznę od tego, iż drażni mnie fakt, kiedy to kobiety , które mnie otaczają nie rozpoznają pewnych, jakże istotnych faktów. To, że mogą robić to, co robią, czyli uczyć się i innych, pracować na uczelniach, spisywać akty notarialne, prowadzić własną działalność czy też leczyć innych ludzi nie jest czymś co została im dane lub od zawsze im się należało. Wszystkie te rzeczy, które teraz możemy sobie wybierać w ramach kierowania naszą przyszłością, zostały wywalczone. To właśnie te okropne feministki, bezmyślnie utożsamiane są z nieogolonymi pachami i łydkami lub z paleniem staników (bzdura) spowodowały, iż teraz możemy robić to, co chcemy. A chcemy robić bardzo wiele rzeczy. To właśnie zbuntowane przeciwko statusowi quo kobiety otworzyły nam te wszystkie drzwi, swoim uporem, desperacją oraz ambicjami. Nie dały się przekonać, że ktoś wie lepiej. Było ich wiele, o części z nich nigdy się nie dowiemy. Ale wydaje mi się, że warto o nich pamiętać, za każdym razem, kiedy spełnia się nasze marzenie o zawodowym realizowaniu się.
poniedziałek, 03 wrzesień, 2012 o godzinie 08:49
Wydaje mi się, że to po prostu brak podstawowej świadomości i nie potrafię sobie wytłumaczyć tej całej negacji. Przecież feminizm niczego na nikim nie wymusza, a bardzo dziwne sojusze typu „teologia feministyczna” świadczą o tym, że można być feministką i katoliczką, także dlaczego wciąż bycie feministką brzmi jak piętno?
poniedziałek, 03 wrzesień, 2012 o godzinie 08:16
Mnie też bardzo drażni kobiece odżegnywanie się od bycia feministką, obrażanie feministek itp. (Zawsze mam wtedy ochotę jedną delikwentkę z drugą kopniakiem zapędzić do kuchni, odebrać dyplom, książki, spodnie i wiele innych rzeczy – i zapytać, jak się teraz czuje oraz czy taki stan rzeczy jej odpowiada). Szczególnie smutne jest to dla mnie w wykonaniu pań inż. … kiedy słyszę „ach, tak, jestem programistką, ale nie jestem brońcie bogowie feministką, nie znoszę feministek, a w ogóle uważam, że jestem dużo gorsza od mężczyzn-programistów, bo przecież jestem kobietą, a kobiety wiadomo, nie są tak mądre”… to coś mi się robi. (Znam aż dwa takie przypadki; a to bardzo dużo, biorąc pod uwagę niewielką ilość kobiet w IT). Well, cóż, ja jestem wdzięczna wszystkim dziewczynom, które wywalczyły mi m.in. to, że mogę pracować w swoim ukochanym zawodzie – a i sama staram się jak mogę przecierać szlaki dla następnych pokoleń (czyt. udowadniać, że warta jestem co najmniej tyle lub więcej niż współpracownicy płci męskiej) , bo kobiet-inżynierów jest wciąż relatywnie niewiele.
niedziela, 19 sierpień, 2012 o godzinie 11:14
Prawda święta… Drażni kiedy, czy to mężczyźni czy kobiety, nie dostrzegają (bądź nie chcą) sedna sprawy w tej sprawie 😉