Po co mi feminizm?

3


Nawiązując do bredni Krystyny Pawłowicz oraz błyskotliwej odpowiedzi Monik Płatek, zadałam sobie pytanie obecne w tytule i oto sama sobie na nie odpowiem.

Zacznę od tego, iż drażni mnie fakt, kiedy to kobiety , które mnie otaczają nie rozpoznają pewnych, jakże istotnych faktów. To, że mogą robić to, co robią, czyli uczyć się i innych, pracować na uczelniach, spisywać akty notarialne, prowadzić własną działalność czy też leczyć innych ludzi nie jest czymś co została im dane lub od zawsze im się należało. Wszystkie te rzeczy, które teraz możemy sobie wybierać w ramach kierowania naszą przyszłością, zostały wywalczone. To właśnie te okropne feministki, bezmyślnie utożsamiane są z nieogolonymi pachami i łydkami lub z paleniem staników (bzdura) spowodowały, iż teraz możemy robić to, co chcemy. A chcemy robić bardzo wiele rzeczy. To właśnie zbuntowane przeciwko statusowi quo kobiety otworzyły nam te wszystkie drzwi, swoim uporem, desperacją oraz ambicjami. Nie dały się przekonać, że ktoś wie lepiej. Było ich wiele, o części z nich nigdy się nie dowiemy. Ale wydaje mi się, że warto o nich pamiętać, za każdym razem, kiedy spełnia się nasze marzenie o zawodowym realizowaniu się.

Na przykład pamiętajmy o Clarze.

Katarzyna Barczyk
vel LADY PASZTET