Refleksja na szybko

0


Ostatnio dość często wracam do pewnego momentu, kiedy to stanęłam sobie przed moją alma mater poznańską, czyli UAM. Na betonowym parkingu przed Wydziałem Filologii Polskiej i Klasycznej wydarzyło się sporo ważnych momentów. Poznałam Marię Pieprzyk, całowałam się w świetle gwiazd (oh, it was so romantic!), zagadał do mnie Rzeczony. Stresy, radości, zaparkowany samochód, dom. Miejsce, gdzie zaczęłam rozwijać swoje małe skrzydełka. Kij z tym, iż rzeczywistość co jakiś czas podcina mi piórka. Wczoraj bratałam się ze studentkami i studentkami na Akademii Filmu Polskiego i już po mnie widać, że tam nie należę. To nie moja brać. I to nie efekt postępującej siwizny, ale zmiany. Zmian, ogólnie rzecz ujmując, które się po prostu pojawiają.

Kiedy stałam sobie i patrzyłam na to miejsce kilka miesięcy temu dotknęło mnie to, że nie wiem kim jestem, co robię, czego chcę. Wiem, czego nie chcę. Nie mam pojęcia czy jestem we właściwym miejscu. Rozbiło mnie to i trwało przez jakiś czas.

Skończyło się tak nagle jak zaczęło. Nie wiem, co będę robić za rok. Nie mam pojęcia, na czym polega ta stabilizacja, o której tyle się mówi. Wiem, że miałam plany, które się nie powiodły, ale już mnie to nie boli. Trudno. Nie wiem gdzie będę mieszkać i z kim będę jeść śniadania za kilka lat, chociaż wszystko wydawało się takie proste. Wcale nie jest proste. Postanowiłam przyjąć w życiu zasadę Waldemara Pawlaka, bo w ogóle mądrość ludowa PSLu, bywa dla mnie krzepiąca. Cześć problemów jest nierozwiązywalna. Część rozwiązuje się sama.

Katarzyna Barczyk
vel LADY PASZTET