Rezydencja R.I.P.

0


Jestem w żałobie. Smutek mój jest nie do opisania, naprawdę. Koniec mojego ulubionego serialu o tym, jak żyją bogaci ludzie, to był cios. Tak lubiłam te wtorkowe wieczory na zdezelowanej kanapce z ikei. Najpier kojąca kąpiel, piling, kremik i hajda przed TV obejrzeć sobie Polskę w wydaniu glamur. Brak Szapołowskiej podrzucającej kaskiem, czy Figury parodjującej samą siebie, wraz z nieudaną próbą odgrywania złych postaci przez polskich aktorów (powinni sobie obejrzeć kapitana Sobczaka z „80 milionów” coby podrasować efekty). Przy takim serialu człowiek się odpręża, nie myśli o bezrobociu, drogiej antykoncepcji, znalezieniu dyskdżokeja, który nie będzie debilem i o tym, że trzeba się zmierzyć z zakupem sukienki uznawanej za ślubną, choć co to za ślub – cywliny, toż to fałszywka!

W każdym razie, byłam szczęśliwa słysząc muzyczkę tango-podobną kiedy rozpoczynał się i kończył mój ulubiony serial o high life in Poland. Teraz pozostało mi smętne cerowanie rajstopeka z tekamaxu, jedna para ma nawet metkę od DKNY, co szalenie mnie rozbawiło. Przypomniało mi się, jak moja babcia podróżowała z metkami w reklamówkach, które potem sprzedawała obywatelkom kraju o wdzięcznej nazwie ZZSR, którego już nie ma na mapie. Dokładnie tak wyglądała ta meteczka na rajtkach, ale za to jakie ma człowiek ma samopoczucie. Jak z Rezydencji!

A teraz co? Smutnie błąkam się po kanałach, rajstopki mam do cerowania, książkę do podklejenia, takie manualne rzeczy wymagają spokoju duszy… a tu nic, cisza, pustka… jakby Miłosz odszedł conajmniej. Pusto. Cóż z godnością idę dalej kanał po kanale.

Katarzyna Barczyk
vel LADY PASZTET