Sekretna natura kobiety biegającej

1


Ci, którzy obserwują mój prywatny profil na fejsie wiedzą, jak bardzo kocham portal natemat.pl, dostarcza mi on nieopisanej wręcz radości. Poziom tekstów, absolutny misz-masz, wszystkiego ze wszystkim, podlinkowanie artykułów bez ładu i składu oraz wypowiedzi ekspertów. Coś niesamowitego, szczerze polecam. Dziś trafiłam na tekst, który najpierw wzbudził moje prychnięcie, a potem jednak postanowiłam zaszczycić go wpisem.

Jest to tekst, który w ambicję opisać naturę kobiety – biegaczki, jakże inną niż natura mężczyzny – biegacza. Kobieta – biegaczka zmaga się z multiplikacją życiowych ról, targana swoimi stanami emocjonalnymi od prawej do lewej, od histeryczki do siłaczki, poprzez kolejne cykle miesiąca. Ten oto miesiączek prowadzi ją przez kolejne pory roku i lata, nakazując jej zachowania zgodne z cyklem jej natury oraz, oczywiście matki natury. W wianuszku z kwiatów raz to szlocha ta biegaczka, raz uśmiecha się szeroko. Taka już po prostu jest, inna, magiczna z Wenus. My, kobiety puch marny, nic tylko miotamy się od roli matki, żony i kochanki do roli biegaczki, pokonującej przeciwności losu dzięki żelaznej samodyscyplinie. Zawsze mnie irytuje to przedstawienie kobiety, jako na wpół racjonalnej na wpół irracjonalnej istoty, która rzuca się od ściany do ściany miotana hormonami. A może to tylko moja zgryźliwość? Kij wie.

Katarzyna Barczyk
vel LADY PASZTET