Wiem lepiej.
Po prostu wiem lepiej. Taka jestem, że wiem. W przeciwieństwie do wielu panów, którzy założyli spódnicę, żeby nam pomóc w walce z kulturą gwałtu, mało jest takich, którzy przynajmniej spróbowali przeczytać książkę „Paradoks macho” Katza. Dzięki ich akcji ten paradoks widać doskonale.
Przykro mi koledzy, ale to, że zakładacie spódniczki na swoje owłosione nóżki mi nie pomoże. Nie pomoże mi, bo w tej akcji przewrotnie trwa zabawa w chłopców i dziewczynki. Widać ją wyraźnie, kiedy dziewczyny domagają się prawa głosu i możliwości powiedzenia, że ta akcja im się nie podoba. Szkoda, że nikt ich nie słucha. Chłopcy za to przebierają się za dziewczynki, jakby to miałobyć wielkie halo i niewiadomo, jak odważny gest. Sorry, ja noszę spódnicę codziennie. Spodnie może raz na tydzień. To nie wymaga takiej odwagi, jakby się wydawało. No może kiedyś, kiedy sufrażystki trafiały do pierdla za spacer w spodniach.
Odwagi wymaga coś innego.
Prostest, zaprzeczenie, zareagowanie.
- Na głupi dowcip.
- Na chamski żart.
- Na niechciany komplement.
- Na uwagę o ładnej dupie.
- Na opowieść o tym, że ona się upiła, więc on z nią wszystko mógł zrobić i zrobił.
- Zjebanie kumpla, że się nie maca koleżanki.
Chciałabym, żebyście, bo jesteście fajni i podoba mi się to, co robicie uświadomili sobie jedną rzecz, że odwagi wymaga przyznanie, że nie macie pojęcia, jak to jest być kobietą. To, że włożycie spódnicę nic w tej kwestii nie zmieni. Nie chcę mieć monopolu na moje doświadczenie bycia kobietą. Ono raz jest dobre, raz nie do końca.
Dobre jest kiedy:
- Czuję się ze sobą dobrze.
- Czuję się bezpieczna.
- Kiedy flirtuję z kimś, kto zna zasady flirtu.
- Kiedy mam oparcie w partnerze, dla którego jestem partnerką. On też je we mnie znajdzie.
Ale kiedy na imprezie ląduję z nowopoznanym jegomościem w sypialni, bo się sobie podobamy, bo coś iskrzy, bo jest fajnie, a on nagle zaczyna mnie dusić to już nie jest fajnie.
Dusi mnie i robi mi krzywdę, bo wie doskonale, jakie są zasady tej zabawy:
- Piliśmy alkohol. A więc to będzie moja wina.
- Poszłam z nim do łóżka. A więc to będzie moja wina.
- Przecież poszłam z nim do łóżka, a więc zgodziłam się w jego mnienamniu na wszystko. A więc to moja wina.
- To moja wina, bo jestem kobietą.
Nikt nigdy nie zapyta się o niego, bo on w tej zabawie nie bierze udziału. Bierze w niej udział tylko jedna osoba, która jest ofiarą. To ofiara się boi, że zrobiła coś nie tak. To ofiara dotyka szyi i się zastanawia, czy to wydarzyło się naprawdę i czy to mogło przytrafić się jej. To ofiara do końca życia będzie mieć w sobie strach, że ktoś może jej zrobić krzywdę i że to jest naprawdę bardzo proste.
Dlaczego nie zastanawiamy się nad NIM?
Kim jest ktoś, kto idzie do łóżka z zamiarem zrobienia komuś krzywdy? Kim trzeba być, żeby zacząć dusić drugą osobę, sprawiać jej ból? Produktem jakiej kultury jest człowiek, który wie, że może sobie na to pozwolić? Kultury gwałtu. Kultury, która ma w pogardzie kobiety, bo same są sobie winne. On wychodzi z tego bez szwanku, gotowy aby się wywinąć argumentem, który wszyscy przyjmą ze spokojem. Przyjmą je ze spokojem, bo to są argumenty kultury gwałtu: alkohol, spódnica, gwałt. As simple as that. A facet? Myliłby się ktoś, twierdząc, że to patologia. Student prawa, wspólny mniej więcej krąg znajomych, miły, sympatyczny. Nie miał na czole napisane „pojeb” wbrew pozorom, pewnie bym przeczytała, gdyby miał.
I teraz jeszcze Ci panowie, którzy spódnicą zapraszają do gwałtu wpisują się w ten tok rozumowania, chociaż chcą go zapewne rozbroić. Jednak argumentów używają tych samych, których ktoś może użyć przeciwko mnie. Tobie. Jej. Twojej koleżance. Każdej kobiecie, która się „niedostatecznie” pilnuje. Sama siebie w ten sposób podaje na talerzu, a to wiadomo jak działa. Kobiety są zawsze nie dość ostrożne, niezbyt uważne. Zawsze powinny się mieć na baczność, zawsze uważać, bo jak wiadomo samochód z kluczykami w środku…
Kultura gwałtu polega na tym, że niezależnie od tego, co by się stało łatwo jest nam pogrążyć ofiarę i kompletnie zapomnieć o sprawcy.
Jechałam kiedyś samochodem do koleżanki w odwiedziny i nagle z tyłu ciężarówka zaczęła migać światłami, żebym zjechała. Zjechałam, bo myślałam, że coś się stało z samochodem. Opona, czy co tam mogło się stać. A za mną stanął tir. Z tira wyszedł kierowca, który czule rzekł łapiąc mnie za krocze „Będziesz się ze mną pieprzyć?”
To oczywiście też jest moja wina.
Nie można zjeżdżać na pobocze w ruchliwy dzień, na drodze S8. Tego też zabraniają kobietom kodeksy kobiece, bo one wszystko powinny przewidzieć. Mieć w oku radar, by wyczuć że ten kierowca tira to gnój a ten chłopak to brutal, który chce zrobić Ci krzywdę korzystając z imprezowej okazji.
Spódnica tego nie zmieni. Spódnica nie pokaże mężczyznom, że muszą szanować kobiety. Szanować to znaczy uważać, że są im równe, że to nie są zabawki stworzone dla ich przyjemności. Spódnica nie zmieni tego, że dopóki sami mężczyźni nie zaczną potępiać tego, jak inni mężczyźni traktują kobiety to będziemy się kręcić w kółko.
Ja to wiem. Wiem lepiej od Was, chociaż fajnie Was widzieć w spódnicy. Fajnie wyglądacie i macie zgrabne nogi. Ale „prawdziwym mężczyną” można być tylko wtedy, kiedy się ma odwagę sprzeciwić kolegom, kumplowi a nawet najlepszemu przyjacielowi.
sobota, 26 październik, 2019 o godzinie 13:17
Powiedzmy wprost – założenie spódnicy wymaga odwagi, tak samo jak zwracanie uwagi kumplom. Jednak założenie spódnicy jest symbolem, zwróceniem uwagi na problem, o którym potem trzeba porozmawiać. Założenie spódnicy nie zmieni nic, jeśli do potencjalnych agresorów nie trafi przekaz takiego zachowania. A już zwrócenie uwagi, uczenie chłopców od małego co jest dobre, a co złe… To jest najważniejsze. Bo jednak widać że presja męskiego środowiska jest silna. Taki „potencjalny” prędzej przyłączy się do zbiorowego gwałtu niż sam go zainicjuje. Postawa kolegów pomaga mu w podejmowaniu decyzji.
Moi drodzy, edukujmy dzieci i młodzież. Wszyscy mamy kogoś młodszego w rodzinie, w kręgu znajomych. Każdy gwałciciel ma matkę, większość babcie, kuzynki, siostry…Gdzieś pod naszym nosem dorasta ktoś, komu nikt nie wytłumaczy na czas takich rzeczy, a potem będzie za późno…
czwartek, 30 kwiecień, 2015 o godzinie 15:56
…ja tylko upierdliwie zauważę, że – do ciężkiej cholery – większość normalnych facetów, ba, normalnych ludzi nawet, żyje raczej w otoczeniu, w którym nie ma komu zwracać uwagi, bo nikt nie traktuje kobiety jak śmiecia.
Ale pewnie się dowiem, że życie w takim towarzystwie to przywilej, albo tylko iluzja, bo na bank mają w głowie kulturę gwałtu, tylko się chowają.
piątek, 01 maj, 2015 o godzinie 07:57
To fajnie, że żyjesz w takim otoczeniu. Ja w sumie też, co nie zmienia faktu, że dostrzegam także niefajne rzeczy w moim fajnym i bezpiecznym otoczeniu.
niedziela, 26 kwiecień, 2015 o godzinie 20:32
Dlaczego mężczyźni boją się założyć spódnicę? Bo mężczyzna w spódnicy to ciota, czyli cwel, ktoś kto jest czymś gorszym nawet od kobiety. Wynika to z szalonej nienawiści dla kobiet trans.
piątek, 01 luty, 2019 o godzinie 19:48
To jak traktować kobiety w spodniach? Przecież to atrybut męskiej dominacji. Kobiety zawłaszczyły i spódnice i spodnie. Strach przed założeniem spódnicy wynika z pogardy dla kobiet.
wtorek, 14 kwiecień, 2015 o godzinie 22:05
Nie wziąłem udziału w tej akcji, mimo oczywistego poglądu, że żaden strój nie prowokuje do przemocy – estetycznie mnie to nie kusiło, ale właściwie może przełamie kawałek schematu. Za to bez zastrzeżeń wobec punktowania chamskich uwag. P.S „Zna zasady flirtu?” A co to za zasady (poza brakiem agresji oczywiście)?
sobota, 04 kwiecień, 2015 o godzinie 21:33
Skrzat (albo inne dziewczyny): Proszę o wytłumaczenie – skąd mam wiedzieć, że jeden egzemplarz dziewczyny lubi jak jej się powie „Ładnie wyglądasz, masz zgrabne nogi” a inny egzemplarz tego nie lubi. Oczywiście mogę żadnej tego nie mówić, ale dlaczego mam milczeć?
poniedziałek, 06 kwiecień, 2015 o godzinie 10:32
Zaiste trudno mi odpowiedzieć na tak zadane pytanie. Nie wiem skąd masz wiedzieć, to zależy od dziewczyny. Jedna lubi druga nie. A dlaczego masz milczeć? Czy ja postuluję milczenie? Raczej rozwagę.
wtorek, 24 marzec, 2015 o godzinie 17:14
A jak dziewczyna się upija tak, że nie jest w stanie nad sobą zapanować, to jest to też częściowo jej wina. Jest coś takiego, jak odpowiedzialność..
wtorek, 24 marzec, 2015 o godzinie 20:02
Pozostawię Twój komentarz bez komentarza.
wtorek, 24 marzec, 2015 o godzinie 17:12
Pójście do łóżka z nieznanym mężczyzną… „Doskonały” pomysł…
wtorek, 24 marzec, 2015 o godzinie 20:03
Ten również, gdyż jest doskonałą ilustracją kultury gwałtu.
czwartek, 19 marzec, 2015 o godzinie 13:16
[…] Niektórych ludzi, niezależnie od płci, podnieca wizja tego, że ktoś inny ma nad nimi seksualną, psychiczną lub fizyczną kontrolę. I trudno im o tym mówić, zwłaszcza w świetle głośnych kampanii, jak na przykład HeForShe czy akcji ze spódnicą jako zaproszeniem do gwałtu (tu polecam fantastyczny komentarz Lady Pasztet). […]
środa, 18 marzec, 2015 o godzinie 14:30
Hej, trafiłam na bloga, bo jeden ze śledzonym przeze mnie fp wrzucił go do siebie na tablicę, więc przeczytałam. Ja też jestem kobietą i też wiem lepiej, a jak nie wiem, to nie udaję, że wiem, tylko czytam słucham i staram się dowiedzieć… Na początek – czemu zakładasz, że jest takich niewielu (którzy książkę Katza przeczytali)? Ja osobiście znam mężczyzn, którzy biorą udział w wydarzeniu i znają tę pozycję.
A teraz odniosę się do reszty… Bo tu chyba nie chodzi o to, że trzeba być odważnym żeby spódnicę założyć, tu chodzi o to, że Ci mężczyzni pokazują absurd tego, co się często słyszy, że „kobieta prowokowała”. I nie chodzi też o odważny gest i zabawę, nie chodzi o wielkie halo i niewiadomo, dla mnie to trochę „Break the Chain” – akcja społeczna, która ma zwrócić uwagę.
…Że odwagi wymaga zareagowanie, protest, z pewnością w znakomitej większości, mężczyźni biorący udział w akcji wiedzą. Właśnie reagują, protestują, pokazują, że się nie godzą. Wystarczy chociażby poczytać ich komentarze (nie tylko te na stronie wydarzenia), wystarczy ich poznać. Jestem pewna, że nikt nie twierdzi, że wie jak to jest być kimś innym i że mężczyźni z akcji nie mają zamiaru udawać, że spódnica sprawiła, że znaleźli się w sytuacji kobiet.
Wszystko co piszesz o tym, co jest dobre, jest prawdziwe. I ja, i mężczyźni z akcji się zgadzają. Czytałaś co piszą? zapoznałaś się z tym co udostępniają na swoich? Gdyby tak było, wiedziałabyś, że mają inne zdanie, niż sądzisz.
„Fajnie wyglądacie i macie zgrabne nogi.” – właśnie to też jest kulturą gwałtu, przynajmniej w moim odczuciu, bo na ten przykład, ja nie lubię takich komentarzy, nie lubię takich komplementów i – do cholery! – dlaczego ktoś miałby w ogóle zwracać uwagę na moje nogi?! Właśnie o to chodzi, że takie komentarze są nie na miejscu, że peszą, krępują, sprawiają, że wiele kobiet nie wie jak zareagować.
„Ale „prawdziwym mężczyną” można być tylko wtedy, kiedy się ma odwagę sprzeciwić kolegom, kumplowi a nawet najlepszemu przyjacielowi.” …I to właśnie Ci mężczyźni czynią, w moim odczuciu przynajmniej. 🙂 I słuchają co kobiety mówią i biorą to sobie do serca, np. z uwagą przysłuchując się słowom Pań z Feminoteki. 🙂
czwartek, 19 marzec, 2015 o godzinie 08:28
Hej 🙂
Cieszę się, że trafiłaś na mojego bloga. I że przeczytałaś notkę.
Postaram się odpowiedzieć na Twoje pytania: tak, znam mężczyzn, którzy przeczytali tę książkę, ale nie do nich piszę w tej notce. Wydaje mi się, że bardzo wielu panów i pań zatrzymało się na etapie „zrobię sobie zdjęcie w spódnicy i to wystarczy”. Przypomina mi to akcje organizacji charytatywnych i NGOsów, które zawsze piszą, że lajk jeszcze nikogo nie uratował i nikomu nie pomógł. Tak jest i w tym wypadku. Akcje tego typu są fajne, viralowe, ściągają dużo ludzi i mają potencjał edukacyjny nie przeczę. I za to wielkie brawa. Natomiast ta edukacja powinna się odbywać od przedszkola: mówienie, że nie znaczy nie i respektowanie ciała drugiej osoby. Nie szczypania, nie pociągania za kucyka, nie strzelnia ze stanika (gimbaza). To jest to, co się pomija w tej akcji.
Przeciętny mężczyzna nie jest sprawcą gwałtu, ale sprawcy gwałtu rekrutują się z przeciętnych mężczyzn. Gwałciciele to często rodzina, bliscy i znajomi. To bardzo rzadko anonimowi mężczyźni wyskakujący z krzaków. Dlatego myślę sobie, że ta akcja trochę nie trafia w sedno, wolałabym żeby nie „zapraszać do gwałtu” ale raczej mówić „ja nie szczypię”, „ja nie macam”.
Co do zgrabnych nóżek, rozumiem i zgadzam się z tym, że tego typu komplementy są zazwyczaj niechciane, o czym można poczytać na moim blogu:
Natomiast… cóż, ten tekst miał obrazować, że dla mnie kultura gwałtu wciąż jest wycelowana w kobiety i to one słyszą tego typu teksty, one słyszą klaksony ciężarówek, kiedy idą pobiegać czy wychodzą na spacer. Myślę, że gdyby wszyscy mężczyźni byli tak bardzo zagrożeni kulturą gwałtu jak kobiety, to zdawaliby sobie sprawę z tego, że nie w spódnicy tkwi problem.
Ale masz rację, posłużyłam się tym samym, czym posługuje się kultura gwałtu. Na potrzeby tekstu, raczej nie komplementuję w ten sposób mężczyzn 😉
Jest jeszcze jedna sprawa – ta akcja wywołuje dużo uśmieszków i dwuznaczności, a mi chodzi o to, że powinna mieć jasny przekaz bez uśmieszków i bez dwuznaczności.
Porządna kampania na ten temat jest pod hasztagiem #WhoWillYouHelp.
Pozdrawiam
poniedziałek, 13 kwiecień, 2015 o godzinie 21:56
ankieta o feministkach: http://www.interankiety.pl/interankieta/a0b6cf623e373c283f2528998de62d54
wtorek, 21 kwiecień, 2015 o godzinie 00:42
Odnosząc się tylko do jednej kwestii – sorry, ale założenie spódnicy przez faceta (na potrzeby tej akcji, czy w ogóle) wymaga ogromnej odwagi właśnie z powodu modowo/trendowego faszyzmu w tej materii i konserwatywnego podejścia do kwestii ubioru w naszym kraju. Namów jakiegoś faceta na wyjście w spódnicy na miasto i, o ile Ci się uda ta sztuka, poobserwuj reakcje i komentarze otoczenia. Kto się wyłamuje ze schematu, będzie zgnojony, więc tak – to wymaga odwagi. Podobnie jak odwagi wymagało noszenie spodni przez wspomniane sufrażystki (teraz może i za to do paki faceta nie wsadzą, ale w ryj wciąż można dostać).
wtorek, 21 kwiecień, 2015 o godzinie 08:28
Fajnie byłoby się zastanowić nad tym dlaczego włożenie spódnicy przez mężczyznę budzi takie emocje. To stan zastany, wiemy, że to trudne i że wymaga odwagi. Ale właściwie co jest w tym takiego odważnego? Sama myśl, aby włożyć damski ciuch jest naprawdę tak przerażająca? Pytam, bo nie wiem. Moi przyjaciele obu płci nie mieli by raczej z tym problemu, nie byłaby to dla nich kwestia wymagająca nadzwyczajnego aktu odwagi. Może dlatego wolę się zastanawiać jak to jest, że mężczyźni tak bardzo boją się utraty dobrej opinii i wyśmiania przez innych mężczyzn. Myślę, że to w tym tkwi sedno a nie w garderobie. I to jest to, co mężczyznom bardzo szkodzi i ich zniewala, strasznie smutna musi to być presja. I tym razem nie ironizuję.
poniedziałek, 27 kwiecień, 2015 o godzinie 13:22
Oto jest zagadka – brakuje chyba jakichś poważnych badań na ten temat. Moim zdaniem to efekt kultu macho, kultu silnego fizycznie mężczyzny, wokół którego kręci się prawie zawsze przymiotnik „męski”. To jest strach przed utratą owej męskości (czymkolwiek ona jest) w oczach pozostałych ludzi (już nie napiszę, że samców, chociaż w moim odczuciu opinia własnej płci ma tu o dziwo większe znaczenie, niż opinia płci przeciwnej). Strach często też wywołuje agresję i sądzę, że jest to kolejny powód, który powstrzymuje część mniej męskich (ironicznie) mężczyzn przed włożeniem spódnicy, która w swej istocie nie jest niczym innym jak tubą z materiału, więc nie może być ani specjalnie damska, czy specjalnie męska. Nikt nie ma ochoty na publiczne wytykanie palcami, czy popularne polskie „ja pierdolę” mówione na głos, zapewne aby podkreślić wagę szoku, którego doznał osobnik oglądający mężczyznę w spódnicy.
Tak – to jest smutna presja i jestem pełen podziwu dla kobiet, które są w stanie normalnie funkcjonować wśród prostaków, których ominęło błogosławieństwo ewolucji.
czwartek, 29 marzec, 2018 o godzinie 22:28
Akurat to, czemu mężczyzna w spódnicy szokuje, to też pokłosie kultury gwałtu. Mężczyzna jest lepszy, kobieta gorsza – dlatego to oczywiste, że ona – zakładając spodnie – chce równać w górę. Ale on, zakładając spódnicę, równa w dół, staje się gorszą osobą – tfu, kobietą!
Tak samo jak mówi się „nie bądź baba”, „bijesz się jak dziewczyna”, „prowadzisz jak baba”, „mażesz się jak baba”. Największą obelgą dla mężczyzny nie będzie „chuj”, a „cipa” czy „pipa”. „Być miękką pipką” a „mieć jaja”, „być chłopem z jajami”.
Wreszcie feminatywy. Mnóstwo osób płci dowolnej twierdzi, że lepiej być dietetykiem niż dietetyczką, psychologiem niż psycholożką – bo to niepoważne, gorsze. Wiele renomowanych zawodów nie ma nawet utrwalonej żeńskiej formy – bo i po co? Jak kobieta dotrze tak wysoko, to i tak będzie się określać po męsku. Za to męskich form brakuje w zawodach niskiej renomy: przedszkolanka, kosmetyczka, niania, sprzątaczka, salowa, pielęgniarka… – bo jaki facet chciałby je wykonywać?
To i facet w spódnicy jakby z automatu sam siebie obrażał…
piątek, 30 marzec, 2018 o godzinie 19:11
Anna ma racje, że to jest właśnie pokłosiem kultury gwałtu – jest to w pewnym sensie pętla, którą mężczyźni sami sobie na szyję założyli. Nie mam zamiaru się zbytnio rozpisywać – nie chcę by ta wypowiedź została odebrana jako coś przeciwstawnego do akcji i potrzeb kobiet we współczesnym świecie – więc napomknę tylko, że „co drugi/druga to wie lepiej od innego człowieka”. Tobie/Wam z Waszej perspektywy może się to wydawać pierdołą, bzdurą nie wartą nawet by o tym pisać (piję do strachu przed wyjściem w spódnicy), jednak dla mężczyzn, którzy chcą to robić, to naprawdę duże wyzwanie. Jedni boją się zwyczajnej reakcji, inni agresji – o którą nie trudno. Największy strach mają ci, którym na tym zależy – by to robić, a nie ci, którzy to robią w imię jakiejś sprawy, czy dla happeningu. Większość ludzi stać na jakieś wygłupy, ale właśnie to – założenie spódnicy, bo się lubi – przestaje być kategorią wygłupów i traktowane jest poważnie i może dlatego ludzie tak biorą to do siebie. Punkt widzenia zmienia się z punktem siedzenia – i tak w skrócie można podsumować, co chciałem przekazać.
Niemniej zgadzam się końcówką tekstu – oczywiście, że odwagi wymaga zwrócenie uwagi ziomkowi, by czegoś nie robił. To nie umniejsza także tego, że odwagi wymaga od mężczyzny założenie na siebie kiecki – naprawdę większej niż skok do wody, gdy się nie umie pływać 😉 – piszę z autopsji.
PS. Sorry, jednak się rozpisałem 😉