Whatever works*

11


Siedzę na kanapie. Piję herbatę. Oglądam Fakty na TVN. Zaciska mi się szczęka i czuję, że to, co dziś się stało dotyka mnie bardziej niż jakakolwiek Smoleńska katastrofa. Niż brzoza. Brzozę mam gdzieś szczerze powiedziawszy. Szczerze powiedziawszy mogłabym mieć gdzieś, to że w kraju, w którym mieszkam nie można nawet ROZMAWIAĆ o tym, że nie wszyscy jesteśmy tacy sami, ale wszyscy wobec prawa i obowiązków powinniśmy być tacy sami.

A przecież nie dotyka mnie to osobiście. Byłoby co prawda lepiej, gdybym była mężczyzną, ale jestem białą kobietą, więc jest dobrze. Lubię płeć przeciwną, choć cóż – przyznam w chwili słabości, podobają mi się także dziewczęta. Jednak akurat coś zdecydowało o tym, że związałam się z mężczyzną. Zapewne nie będę musiała korzystać z in vitro, nie przydarzyła mi się tragedia, która zmusiłaby mnie do poznania tego, jak traktuje się kobietę, która chce usunąć ciążę. Mam partnera, który rozumie, że seks i będące tego seksu konsekwencją dzieci są naszym wspólnym szczęściem/kulą u nogi. Mam zaplecze finansowe. Nie znam biedy, nie wiem, co to głód. Mało w życiu doznałam upokorzeń. Mogłoby mnie to wszystko nie obchodzić.

Ale tak się składa, że inni ludzie mnie obchodzą. Oburza mnie i wkurwia fakt, że moi przyjaciele, którzy są tak samo normalną parą jak ja i Rzeczony, nie mogą tego co ja. Irytuje mnie to, że Fakty TVN robią z tragedii innych ludzi farsę i michałka na koniec. HAHAHAHHAA.

Wkurza mnie to, że pod płaszczykiem katolickiej moralności przemyca się eugeniczne pomysły – mam tutaj na myśli „nieużyteczne” jednostki – oraz własne chore poglądy, coby do tych Faktów trafić i się pokazać. Przypomina mi to od razu anegdotkę o tym, że kolega moich rodziców, wierzący katolik nie mógł uwierzyć, że nasi starsi bracia w wierze nie spowiadają się. Jak to? Jak nie ma sakramentu spowiedzi, to trza tak, Panie, całe życie z tym grzechem żyć? Księdzu nie ma jak powiedzieć i odpuszczenia dostać? Za kilka Maryjek i Aniołów Pańskich? Dziwne to.

Wkurza mnie to, że dzwoniąc do Urzędu, czyli instytucji publicznej słyszę od jej pracownika, że on „Nie jest Murzynem i robić tego nie będzie.”

Nie mam nic przeciwko katolikom, konserwatystom – niech sobie żyją jak chcą, ale niech nie zmuszają innych ludzi do życia na nielegalu, w ukryciu, w konspiracji. Niech się nie rozpychają w tym życiu, jak nabuzowani faceci, którzy eksponują swoje krocza w autobusach i tramwajach, naiwnie myśląc, że kogoś to interesuje, co im dynda między nogami. To demonstracja jest słabości raczej niż siły. Dlatego kiedyś ta rozmowa, której nie udało się odbyć, będzie miała miejsce. Będzie nas coraz więcej i zrobimy sobie miejsce, tak żeby każdy mógł żyć jak mu się podoba. A pocieszanie się, że inni mają jeszcze gorzej? Może po prostu są mniej obłudni niż my, Cywilizowani Europejczycy z Katolickiej Polski. My po prostu pokazujemy uprzejmiej to samo fuck you, które oni pokazują dosadniej. Zaiste nie wiem, czy jesteśmy lepsi od Talibów. 

*Zdaję sobie sprawę, że notka może być mało przejrzysta i że zaciśnięta szczęka zablokowała mi wenę, ale muszę, muszę się dziś wypisać, bo inaczej wybuchnę.

Katarzyna Barczyk
vel LADY PASZTET