W moim przypadku sprawdza się stwierdzenie, że najbardziej mnie inspiruje to, co mnie wkurza. Wkurzona chodzę od tygodnia, mam w sobie jakąś zadrę i nie za bardzo umiem powiedzieć o co chodzi. Gadam z przyjaciółmi i przeżywam, bo czuję, że coś we mnie tkwi.
Cały czas mielę spotkanie z Agatą Ruchel, które zorganizowały Róża i Agnieszka z Młodej Perspektywy. Jednak dziś trafiłam na to, co niewypowiedziane tkwiło we mnie bardzo mocno. Na blogu Agnieszki Mrozik odnalazłam wszystkie moje zastrzeżenia, co do tego o czym była dyskusja. Owe zastrzeżenia biorą się z tego, że ja nie do końca uważam, że seks powinien być głównym tematem rozważań na Panelu Młodych na tegorocznym Dolnośląskim Kongresie Kobiet.
Takie jest właśnie moje zdanie. Uważam, że przychodzi taki czas żeby sobie zadać pewnego rodzaju pytania.
Kim jestem? Czego chcę? Co mnie interesuje? Co mnie wkurza? Co lubię?
Ktoś, kto sobie ich nigdy nie zadał nie będzie miał udanego pożycia intymnego. Zadawanie takich pytań ma wiele wspólnego z feminizmem, który seksem zajmuje się raczej w kontekście. Nie każda rozmowa, wspomnienie, notka na blogu o seksie będą miały coś wspólnego z feminizmem. Bardzo często za to będą miały coś wspólnego z pop feminizmem. Lekkim, łatwym i przyjemnym. Skoncentrowanym tylko i wyłącznie na ciele z jednej perspektywy. Seks to nie tylko przyjemność, to także odpowiedzialność. Seks może być kwestią wykluczającą ze społeczeństwa. Seks może wiązać się z eksploatacją oraz wykorzystywaniem.
Seks w tej debacie musi mieć kontekst.
Sam seks jako taki, jest oczywiście sprawą bardzo istotną w naszym życiu, dającą wiele satysfakcji, pozwalająca na eksplorację albo i nie. Seks jest ważny, bez dwóch zdań. Kobieca seksualność oraz satysfakcja z seksu to także rzeczy niezwykle istotne. Powtarzam, żeby nie było, że mam coś przeciwko.
Ale seks bez kontekstu, w jakim o nim rozmawiamy, niesie według mnie ze sobą sporą dawkę niebezpieczeństwa. Niebezpieczeństwo to polega na tym, że dyskusja może zamienić się albo w poradnictwo, które i tak nikomu w żadne sposób nie pomoże. Nasze problemy związane z seksem, który my mamy z innymi ludźmi powinnny być przede wszystkim kwestią rozmowy z tymi ludźmi lub ze specjalistami. Jak sama przyznała Agata Ruchel, wszyscy przychodzą po instrukcję obsługi orgazmu, której ona, nawet jako specjalistka, nie posiada. Nikt nie ma takiej recepty. Taką instrukcję trzeba sobie zrobić samemu. Samemu sobie. Owszem, fajnie jest się rozwijać w tym temacie i jestem bardzo na tak. Podskórnie czuję jednak, że tutaj się dzieje coś innego.
No właśnie, co? Z jednej strony obawiam się, że nadawanie ogromnego priorytetu seksualności może miewać konsekwencje dołujące i zniewalające. Oczekujemy bowiem, że ktoś nam powie wprost jaka jest NORMA i, że się w tej oto normie odnajdziemy. Sprawa wcale nie jest taka prosta. Pop feminizm to dla mnie te wszystkie gazety oraz inne media, teraz zwłaszcza popularne portale, które rozsiewają poradniki o tym „Jak mu zrobić dobrze?” bez głębszej refleksji nad własnym ciałem i oraz drugą osobą albo trzecią i czwartą. Sami niejednokrotnie stawiamy sobie oczekiwania, których nie są w stanie spełnić inni ludzie albo czasem i my sami. Presja tego, żeby zawsze i wszędzie być gotowym na spektakularne seksualne ekscesy może okazać się niszcząca. O tym także Agata Ruchel wspominała. Pisała o tym także Nat, że bywają i okresy bezseksie w życiu naszym i nie ma co z tego powodu ronić łez. Bywa różnie. Trzeba strasznie dużo dojrzałości, żeby się ogarnąć w tej kwestii.
Dlatego może… warto porozmawiać o seksizimie? Seks i seksizm to nie jest to samo, ale na pewno da się pogadać o tym, co oznacza seksizm w kontekście seksu i seksualności. To wciąż powracające pytanie o to, dlaczego z jednej płci dajemy prawo (kultura, w której dorastamy) do niczym nieskrępowanej aktywności seksualnej a drugą potępiamy? To dyskryminacja i warto o tym mówić także i w tym kontekście. Z czego wynika nasze potępienie wobec kobiet uprawiających seks z wieloma partnerami? Dlaczego cały czas karmi się nas narracją o tym, że spełnienie kobiety może nastąpić tylko w związku z mężczyzną (sic!) i do tego najlepiej jednym przez całe życie? Jaki to ma wpływ na nasze życie seksualne?
Idźmy dalej i zastanowymy się na to, jak wpływają te pop feministyczne gazety i portale na nasze postrzeganie własnego ciała. Idealne, gładkie, bezcellulitowe, jędrne biusty i pośladki mogą wpędzić w deprechę niejedną kobietę a i niejednego mężczyznę rozczarować. Przestałam kupować czasopisam dla kobiet, bo nie znoszę tej presji, jaką na mnie wywierają w kwestii wyglądu. Wydaje się, że ta machina została stworzona po to, abyśmy się całe życie koncentrowały tylko i wyłacznie na wyglądzie. Ja lubię o siebie dbać i mam pomalowane paznokcie, ale czuję się naprawdę wolna, kiedy to ja decyduję o tym, gdzie i kiedy się maluję lub nie. Wolę oglądać burleskę, bo wtedy mam do czynienia z realnym ciałem, z żywą osobą, która różni się od tego, co widzę w kolorowej prasie. Pogadajmy o tym, jak to na nas wpływa i jak wygląda nasza samoakceptacja. To ona jest niezbędna do tego, żeby mieć fajny seks. To jest kontekst o który mi chodzi.
A przede wszystkim chodzi mi o to, o czym napisała wspomniana wyżej Agnieszka Mrozik. Zanim zacytuję to chciałabym powiedzieć, że kiedy spotykam się z dziewczynami z Młodej Perspektywy to ja po prostu nie wiem, kim one są. Czuję, że się różnimy i wcale nie potrafię tak łatwo zyskać z nimi wspólnego prozumienia, jakie złapłam w lot z organizatorkami Kongresu, które są ode mnie starsze i bogatsze w doświadczenia życiowe. Tutaj czuję ścianę i bardzo bym chciała te ścianę przełamać. Oczywiście zakłada to, że obie strony nad tym pracują. Ja po prostu jestem zdezorientowana, bo nie wiem kim jest mój rozmówca. Chciałabym wiedzieć i zrozumieć, poznać, dowiedzieć się. To wymaga otwarcia dwóch stron. I tego, że obie zabiorą głos. Ja słyszę ciszę.
Mrozik pisze tak:
Kobiety – młode – niemal całkowicie oddały mężczyznom pole w tej dyskusji dotyczącej ich ciał, ich praw, ich godności, ich życia. One nawet nie dały sobie odebrać głosu, one dobrowolnie z niego zrezygnowały.Zabrzmi to pesymistycznie, ale utwierdziłam się dziś w przekonaniu, że stało się czy też dzieje się coś bardzo złego z dziewczynkami i młodymi kobietami w Polsce. Otóż dziewczynki i młode kobiety w Polsce zaniemówiły. Nie znamy ich poglądów, nie wiemy, co myślą, nie wiemy, czego chcą w jednej z najbardziej fundamentalnych spraw dotyczących ich życia: ciała, seksu, prokreacji. Przekonywane przez media i twórców kultury popularnej, że mają tylko ładnie wyglądać i dobrze się prezentować, dziewczynki i młode kobiety robią dokładnie to, czego się od nich oczekuje: dbają o urodę, interesują się modą, głowią się nad tym, jak przyciągnąć uwagę mężczyzn. I nie mówią. Nie mają własnego zdania. Pozwalają, by w ich imieniu, za nie, obok nich wypowiadali się mężczyźni. Lub – niestety – kobiety, które broniąc własnej pozycji, własnych interesów, układów, w których tkwią, zapominają, że ich rolą w przestrzeni publicznej jest także, a może przede wszystkim dbanie o interesy słabszych. A słabsze w tak patriarchalnym, mizoginicznym wręcz środowisku polityczno-dziennikarsko-eksperckim, jakie mamy w mainstreamie polskiej debaty publicznej, są właśnie dziewczynki i młode kobiety.
Dlatego nie rozmawiajmy o seksie tak po prostu. Znajdźmy mu właściwe miejsce i kontekst. Poznajmy się. Pogadajmy.
Wbrew pozorom nie jestem fanatyczną fundamentalistką. Mam przyjaciół, którzy moich poglądów nie podzielają. Uczymy się o tym rozmawiać, chociaż nie bywa łatwo. Jestem otwarta, ale nie bezkrytyczna. Odporność na krytykę się przydaje, a wypowiedzenie swojego zdanie może bardzo pomóc… w łóżku. Bo to w końcu my decydujemy o tym, czego chcemy.
niedziela, 08 luty, 2015 o godzinie 21:50
Na początek – najważniejsze! Program II Kongresu Kobiet we Wrocławiu nie ma jeszcze ostatecznego kształtu; jest w trakcie opracowywania, dyskusji, szlifowania i przeróbek. Są idee, pomysły, ramowy kształt; wiemy, czego chcemy! I tak dążymy do „naszego” ideału tego wydarzenia. Nikt – również tworzące ten program – nie jest uprawniony do publikowania jakichkolwiek informacji w momencie, gdy nie jest gotowy. Zupełnie niepotrzebne i nieuprawnione są dyskusje na temat „panelu młodych” (nazwa robocza), ponieważ jego ostateczną wersję poznacie w momencie oficjalnego ogłoszenia całości na stronie www i fb SDKK. Poznacie wówczas tematy paneli, moderatorki, panelistki i panelistów, gości i gościnie, no i całą resztę.
A mniej oficjalnie i od siebie, odnosząc się do tekstu i dyskusji powyżej, zacznę od cytatu z Mrozik: „Nie znamy ich poglądów, nie wiemy, co myślą, nie wiemy, czego chcą w jednej z najbardziej fundamentalnych spraw dotyczących ich życia: ciała, seksu, prokreacji.”
No właśnie, nie znamy. To jak mamy poznać, dowiedzieć się, skoro w momencie, gdy chcą nam coś o sobie powiedzieć, zarzucamy im, że nie jest to to, co chcielibyśmy usłyszeć. No – jak?
Problem „niewysłuchania” dotyczy w zasadzie każdego pokolenia. Pokolenie „Z” jest o lata świetlne oddalone od mojego, 60+; już nawet nie jesteśmy jego rodzicami, bardziej potencjalnymi dziadkami. Wokół nas też panuje „cisza”; bo czy warto słuchać „staruszków”? A już w kwestii seksu!? Ohyda!?
Dobra wiadomość dla Was jest taka, że 60+ ma już „prokreację” za sobą, a cała reszta jest równie fajna 🙂 Zła jest taka, że w 60+ będziecie pomijani we wszelkich statystykach, zepchnięci na margines „starości”, która w ogromnej większości jest raczej smutna i biedna. No! chyba, że 60+ dotyczy polityków! Ci krzyczą donośnie, bo mają władzę, ale nie są zainteresowani, byście ich zastąpili. To oczywiście też uogólnienie, ale „statystycznie” tak to właśnie wygląda.
No i dzieje się jakiś „cud”; dwie najbardziej oddalone od siebie „cywilizacje” chcą się wysłuchać. Jest pewne, że ich światy są różne, nie jest pewne, czy we wszystkim się zrozumieją, ale jedno je łączy z całą pewnością – chcą rozmawiać, nie stawiają barier, odrzucają stereotypy myślenia i bardzo chcą się zrozumieć i porozumieć.
Tak traktuję działania Młodej Perspektywy w ramach Stowarzyszenia Dolnośląski Kongres Kobiet, w którym przekrój wiekowy jest od 20+ do XXX+
„Młoda Perspektywa” – autorski pomysł Róży Bilskiej i Agnieszki Hłuszij – jest czymś wyjątkowym i przełomowym! Te dziewczyny potrafiły nas przekonać do swojej wizji „rozmowy”, przerwały swoje milczenie, ale walczą o te wciąż milczące i tych milczących, którzy obawiają się odezwać. Są z nimi całym sercem. To jest dopiero wyzwanie! To jest odwaga! Może o tym nie wiecie, ale „panel młodych” podczas I DKK we Wrocławiu w 2013 r., gdzie były panelistkami, zwrócił uwagę KK na konieczność „wysłuchania” młodego pokolenia. Rzecz niby tak oczywista! „Warszawka” bierze z nas/z nich przykład.
Życzę Młodej Perspektywie sukcesu podczas II DKK we Wrocławiu! Zrobimy to razem! Bez klepania po plecach 😉
środa, 21 styczeń, 2015 o godzinie 13:04
Panie i Panowie,
Prześledziłam ten artykuł i wątek dyskusji pod spodem jako osoba stojąca zupełnie z boku, bo w dyskursie feministycznym reprezentująca nurt queer, i widzę, że doszło tu do niejakiego nieporozumienia.
Zrekonstruuję to, co zrozumiałam.
MP zorganizowało spotkanie o czerpaniu radości z seksu, na którym pojawiła się Kasia. Kasia po tygodniu mielenia w głowie tego spotkania doszła do wniosku, że nie było ono dla niej dosyć satysfakcjonujące, ona ujęłaby problem z innej perspektywy, bo ta jest dla niej mało rozwojowa i trąci spłycaniem problemu. Dziewczęta z MP poczuły się dotknięte jej sposobem ujęcia wątpliwości: zaczęły tam, gdzie umiały. Wszystkie czujemy się rozgoryczone (ja, jako czytelniczka, Kasia jako autorka, Róża i Agnieszka, jako przedstawicielki MP).
Odejdźmy krok do tyłu.
Kasiu, rozumiem Twoje obawy i sama boję się spłycenia postaw feminizmu w nachodzących latach, bo tak będzie wszystkim wygodnie. Dziękuję, że dostrzegasz z empatią także te problemy osób słabszych, które Ciebie bezpośrednio nie dotyczą. Nie sądzę, że przesadziłaś w swoim tekście, dotyczył on wszak głosu POKOLENIA, wśród którego MP jest chlubnym wyjątkiem, szuka swojego głosu w uciszanej większości. Nie mam jednak wielu pomysłów, gdzie naprawiać popełniany przez pokolenia błąd, edukacji do konformizmu myślowego.
Agnieszko, Różo, nie unoście się, wszyscy zawsze mamy sporo do nauczenia się, a Ci, którzy działają już długo, czy to publicystyką czy wychodzeniem do ludzi w inny sposób, mają czasem dławiące poczucie ściany SPOŁECZNEJ, na którą trafiają. Nie chodzi tu o Was bezpośrednio, ale to, że niedługo może się okazać, że póki nie będziemy jak Femen machać cyckami – ten nasz głos zostanie zakrzyczany zegarkiem Nowaka i kilometrówką Sikorskiego i „bakteriami HIV przenikającymi przez kondom”. Pamiętajcie też o targecie, do jakiego mówicie. Weźcie pod uwagę mówców queer, mówców z innych krajów, religii, z zupełnie innej generacji (feministki 80+ istnieją w Polsce, ich perspektywa jest bardzo cenna, czuję jej niedosyt). Wszystko powoli. Uczcie się organizować mądre debaty i zdobywajcie poczucie, że robicie coś istotnego. Wzbraniajcie się natomiast przed babskimi pogaduchami i klepaniem się po plecach, mam nadzieję, że tego u Was nie ma.
wtorek, 20 styczeń, 2015 o godzinie 19:19
Dear Sir,
I wish to complain in the strongest possible terms about the song which you have just broadcast about the lumberjack who wears women’s clothes. Many of my best friends are lumberjacks, and only a few of them are transvestites.
Yours faithfully, Brigadier Sir Charles Arthur Strong (Mrs.)
P.S. I have never kissed the editor of the Radio Times
wtorek, 20 styczeń, 2015 o godzinie 13:50
Katarzyno,
W imieniu swoim i naszego pokolenia,
czujemy się wysoce „zainspirowane” Twoim postem, który traktujemy raczej jak tanią i zbędną prowokację niż konstruktywną krytykę, a tym bardziej zaproszenie do rozmowy.
Wywołane do tablicy pragniemy przedstawić Ci swoją opinię.
Na wstępie chcemy zauważyć, że dużym nadużyciem z Twojej strony jest pisanie o „spotkaniach z Młodą Perspektywą”. Gwoli uściślenia, byłaś na jednym spotkaniu, spotkaniu którego celem było zapoznanie Was z ideą tego przedsięwzięcia. Nasz monolog trwał wtedy przeszło godzinę. Przez ten czas starałyśmy się Wam przedstawić swoje pomysły, inicjatywy. O jakiej ciszy więc mówimy? Dla nas Młoda Perspektywa jest największym manifestem naszych myśli. Być może „słyszysz ciszę” bo nie działamy agresywnie, nie wbijamy ludziom do głowy swojego widzimisię na siłę. Szanujemy zdanie innych, szanujemy opinie krytykujące naszą działalność i głosy niezrozumienia.
Zostawmy jednak nas, porozmawiajmy o Tobie. Piszesz o tym, że nas nie znasz. Czy my znamy Ciebie? Czy oprócz wiecznej frustracji podejmujesz jakieś konstruktywne działania? Czy prócz monologów na blogu, wiecznego informowania innych o tym jak jest fatalnie zrobiłaś coś by to zmienić? Podjęłaś realne kroki? Zarzucasz nam brak zabierania głosu w przestrzeni publicznej. Jak zatem traktujesz działania podejmowane przez Młodą Perspektywę jak nie próbę zamanifestowania swojego stosunku do świata? Wychodzimy z założenia, że większym odzwierciedleniem naszych poglądów i myśli jest nasza aktywność. Przestań nas obserwować, czekać na nasze kolejne działania i zacznij działać razem z nami!
Zdradzimy Ci jeden sekret o naszym pokoleniu. Jesteśmy otwarci, chętni do rozmowy, poznawania nowych ludzi. Akceptujemy „inność” i odcinamy się od wszelkich form radykalizmu, prób agresywnego narzucenia nam zdania innych, „mądrzejszych”. Zarzucasz nam ciszę, a tymczasem od tygodnia rozprawiasz o spotkaniu, zorganizowanym przez nas, przez Młodą Perspektywę, która w ten sposób (działając) chciała zwrócić uwagę na duży problem braku wiedzy na temat seksu. Więcej obiektywizmu! Ze wszystkich określeń świata, ten którego użyłaś wydaje się być najmniej odpowiedni. Jak bowiem można, przy odrobinie zdrowego rozsądku, pisać o tym, że nie mamy swojego zdania, nie mamy na siebie pomysłu i jednocześnie krytykować coś co właśnie od nas wyszło, z naszej inicjatywy. Pomysł „rozmów o seksie” nie zjawił się z nikąd. Fakt, że rozprawiasz na swoim blogu o seksizmie jest jedynie pewnym doprecyzowaniem idei, która wyszła z Młodej Perspektywy.
Bardzo nam przykro, że w taki sposób spłyciłaś naszą wizję panelu. Podczas naszej, naprawdę krótkiej rozmowy na ten temat, wydawałaś się rozumieć nasz cel (między innymi poruszenie problemu braku edukacji seksualnej w Polsce) i wyrażać entuzjazm. Skąd zatem tak radykalna zmiana zdania? Skąd to trywialne podejście? Seks miał być jedynie punktem wyjścia, pewnym spoiwem dla dyskusji o wielu problemach naszego społeczeństwa.
Ciężko jest Katarzyno poznać drugiego człowieka nie podejmując z nim rozmów. Nie wiemy jak możesz wyrażać tak radykalne, przy tym tak rażąco niesprawiedliwe zdanie, w dodatku publicznie, że spotykasz się ze ścianą. Kiedy? Kiedy my, z Młodej Perspektywy, dałyśmy Ci odczuć, że nie chcemy Ciebie słuchać, że nie chcemy z Tobą prowadzić konstruktywnej dyskusji? Aby wyrażać takie opinie naprawdę trzeba mieć ku temu dobry powód.
Mieszasz „nas” z błotem pisząc o tym jak dbamy jedynie o swój wygląd, figurę. Jak łatwo dajemy się złapać w sidła modnych gazet o pięknych paniach. Sama zauważyłaś, że niczym złym jest dbanie o siebie, czemu więc zakładasz, że my-młodzi jesteśmy na tyle bezmyślni, że poddajemy się tej presji zupełnie pozbawieni własnych rozumów?
Żałujemy niezmiernie, że przyjęłaś taką „modną” formę komunikacji z nami, zamieszczając co dni kilka posty na swoim blogu. Zatem my, dopasowując się do Ciebie, manifestujemy tutaj, publicznie, swoje zdanie. Nie podoba nam się Twoja walka, nie podoba nam się Twój agresywny ton, nie podoba nam się Twoja krytyka, która nawet nie otarła się o krytykę konstruktywną, nie znajduje ona bowiem uzasadnienia w obiektywnie istniejących faktach. Nie zgadzamy się z Tobą, że trzeba być takim nieprzejednanym, agresywnym (jak sama siebie ujmujesz). Czasem taktem można wywalczyć wiele więcej niż bezczelnością.
Stosunkowo niedawno zastanawiałyśmy się jak to jest, że kobiety nie potrafią się tak po prostu zgrać i wspierać, że zawsze muszą dać wyraz swojemu niezadowoleniu publicznie, pokazać jak wiele nas jednak dzieli, nie łączy. Ty dzisiaj dałaś nam odpowiedź. I nie chodzi o to, że oczekujemy aprobaty i poklasku. Zupełnie nie. Oczekujemy jedynie obiektywizmu. Dzięki Tobie od wczoraj spotkałyśmy się z całą górą wsparcia i zrozumienia ze strony naszego pokolenia. To jest dla nas najlepszym dowodem, że zmierzamy w dobrym kierunku, odcinając się od wszelkich form radykalizmu.
Nie zapominajmy. Wspólny mianownik-kobieta!
Róża i Agnieszka
wtorek, 20 styczeń, 2015 o godzinie 00:46
Ok, może być trochę chaotycznie, ale postaram się, żeby było zrozumiale.
Nie do końca mogę rozróżnić, czy jest to rzeczywiście Pani opinia, fakty i tezy które Pani wysunęła są przemyślane na chłodno i świadomie upublicznione, czy pisane pod wpływem emocji, na zasadzie pamiętnikarskiej. Przyjmuję, że to pierwsze.
Na początek warto zauważyć, że jako kontekst przyjmujesz tylko i wyłącznie to, co Pani zaproponuje. Jeśli pomyślę sobie w ogromnym uogólnieniu, czym zajmują się feministki – to starania o poszerzenie społecznych horyzontów umysłowych. Jak to wygląda tutaj?
Tematem spotkania była satysfakcja seksualna kobiet. Podczas dyskusji dało się słychać mocno offtopowe wypowiedzi, kompletnie zbaczające z tematu, kierowane do niewłaściwej osoby. To wyglądało (z mojej perspektywy) tak, jakby niektórzy nie przyszli się czegoś dowiedzieć/podzielić, ale wygłosić opinię/pożalić. Oczywiście można to zrozumieć, jednak w żadnym wypadku nie można popierać.
Dlaczego?
Weźmy na tapetę problem poruszony w poście. Dlaczego rozwiązłość seksualną kobiet się potępia, a mężczyzn – chwali. Pominiemy tutaj poniżej poziomu żarty w stylu klucza czy doświadczenia, a skupimy się na budowie problemu – to mężczyźni (przyjmujemy na tą chwilę takie założenie) chwalą rozwiązłość u mężczyzn, a potępiają u kobiet. Są w tej zasadzie (powiedzmy) zgodni i jednogłośni. Tworząc więc pewien front. Jak to natomiast wygląda u kobiet? Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, tylko teorie, którymi nie chce się dzielić. Ogólnie rzecz biorąc, dyskusję na ten temat należy rozpocząć w gronie kobiecym, a nie mieć zrazu pretensje do całego społeczeństwa. Ciężko mi sobie natomiast na tą chwilę wyobrazić postulaty na ten temat, według mnie to jest cecha czysto prymitywna i może nawet ‚przyrodzona’ mężczyzn, a kobiety, ze względu na większe zrównoważenie (i iloraz inteligencji), wolą ten temat zachowywać dla siebie, zamiast zbijać piątki za każdego zaliczonego. Bo to o to walka się odbywa? Czy raczej o wyzywanie od ździr? Bo tutaj, jak wcześniej zostało wyjaśnione – rozbija się bardziej solidarność płciowa. (Powtarzam, to wyłącznie moja opinia).
Łatwo zauważyć, że temat nie nadaje się do rozmowy z seksuologiem o satysfakcji seksualnej kobiet. Raczej do publicznej debaty. Ma Pani świetną możliwość, jako autorka poczytnego bloga zachęcać do takowej, ale zamiast tego(obok), na publicznym forum dano wyraz niezadowoleniu, krytykując przy tym bogu ducha winne dziewczyny z MP (sic!). Trudno zgadnąć, co chciała osiągnąć Pani poprzez stwierdzenie, że nie wie, kim są. Podjąć dialog? To by się jeszcze udało, gdyby na koniec nie wkleiła Pani wspaniałego cytatu, który je ostatecznie zmieszał z błotem. Pomijając fakt, że jest to po prostu radykalna opinia, zalatująca populizmem, to oskarżanie dziewczyn o brak swojego zdania i głosu, tylko dlatego, bo nie są radykalne, jest mocno poniżej poziomu. Co z tego, że nie oburzają się, kiedy o seksie rozmawia się w kontekście…pary heteroseksualnej(!)? Szerokie horyzonty umysłowe to świadomość, że nie każdy jest taki jak ja, w dodatku może inaczej myśleć, mieć swoją opinię i zachowywać się zupełnie odmiennie ode mnie. A ja i moje problemy są w unikalny sposób moje, dzielę się nimi, kiedy ktoś tego chce. Jeśli robimy to inaczej, tzn. nieproszeni, to wtedy jesteśmy uznani za krzykaczy. Jeśli natomiast robimy to bez przygotowania racjonalnej argumentacji, na podstawie swoich, nierzetelnych do końca myśli, to wtedy jesteśmy oszołomami.
Chyba tutaj leży sedno Młodej Perspektywy. Żeby nie wrzeszczeć do ucha. Żeby informować. Pomagać potrzebującym (czy autorka zaznajomiła się z działalnością dziewczyn?). Być racjonalnym, godnym wysłuchania głosem w dyskusji, a nie kolejnym wrzaskiem w kakofonii wzajemnych oskarżeń. Nie każdemu zależy na pozycji w kółku wzajemnej adoracji. Niektórzy mają świadomość, czym jest monolog, niezależnie jak głośny, a czym jest dialog.
Rzeczywistość, gdzie powszechne jest piętnowanie feminizmu przez mężczyzn, a same kobiety krytykują te głosy, które są racjonalne, dokładnie i pieczołowicie (zapewniam) przemyślane, jest jeszcze gorsza od tej, którą kreuje Pani w poście o rewolucji seksualnej.
Właśnie! Mam taką myśl odnośnie tegoż artykułu. Przyjmijmy, że ma Pani rację. Czy za taką sytuację należy winić wyłącznie społeczeństwo? Czy rewolucjoniści są w swojej nieudolności zupełnie niewinni? Może jeśli jedna metoda, w kółko powtarzana, zawiodła, to warto byłoby zastanowić się nad inną?
Czytając jeszcze raz post, pod którym piszę ten komentarz, wydaje mi się to rzeczą zupełnie szaloną. Bo chciałbym wrócić do tego, o czym mówiłem wcześniej – jednostronna opinia, którą automatycznie uznaje Pani za prawidłową (spotkanie bez kontekstu, powinno być o seksizmie), narzekanie, że dziewczyny działają wedle swojego sposobu , a nie robią tego, co Pani uważa za dobre, jest zacieśnianiem myśli, radykalizacją. Zamknięciem. Ciemnogród, o którym wspomniano, nie szerzy się tylko poprzez indoktrynację konserw, ale również przez libertyńską paplaninę. Po obu stronach są to tylko i wyłącznie ludzkie opinie, nie będące całą prawdą i tylko prawdą. Jeśli publicznie krytykuje się to, co uważamy za złe, to nikt z tym nie ma problemu. A Pani się to zwyczajnie nie podoba, dlatego zatyka sobie uszy, i słyszy ciszę.
Warto pamiętać, że my też popełniamy błędy.
„Pogadajmy o tym, jak to na nas wpływa i jak wygląda nasza samoakceptacja. To ona jest niezbędna do tego, żeby mieć fajny seks. To jest kontekst o który mi chodzi.”
A jakże! O tym miało i mogło być spotkanie, gdyby nie głosy, że ‚faceci powinni sobie podwiązać jaja’, oraz ‚a ja lubię nosić jelenie’. Skandaliczne, moim zdaniem, frazesy. Kontekst był prawidłowy, niektórym po prostu się nie spodobało, że pani seksuolog, która na co dzień pracuje z parami heteroseksualnymi (a nie z homoseksualnymi, trójkątami etc.), ma czelność wypowiadać się o tym, na czym się zna. Jak podkreślała, nie pracowała jeszcze z tymi podanymi w nawiasie, dlatego mówi właśnie o heteroseksualnych. Jeśli ktoś się czepia, że Pani Ruchel nie zaczęła paplać dyrdymałów o nieznanej dla siebie sferze, tylko dlatego, żeby zadowolić tłum, to dla mnie jest to zwyczajnie podłe. A jeśli ktoś się czepia że parę heteroseksualną uznaje się za tradycyjną, najpowszechniejszą, to nawet nie wiem jak to skomentować. Może tak po prostu jest?
Oraz sytuacja: ‚Hmmm….satysfakcja seksualna kobiet? Pogadajmy o chorobach wenerycznych, przecież od tego się seks zaczyna.” WTF?! Niska świadomość młodzieży o sferze intymnej człowieka wynika właśnie także z tego! Że ten seks się obrzydza, maltretuje odpowiedzialnością, powagą sytuacji. Przez chwilę można uwierzyć, że jest on przedmiotem, dumnym, zimnym i obcym, a nie naszą częścią. Czy właśnie tego chcemy uczyć młodszych od nas ludzi? Wiedza, jak każda inna powinna być usystematyzowana z głową, bo inaczej mamy sytuację, w której dzieci w pierwszej klasie podstawówki uczą się o całkach, a nie dodawania w zakresie 10. Zaczyna się od podstaw, aby rozwinięcie było zrozumiałe i przyswajalne.
Zostawmy ‚was’, zadajmy sobie pytania, o których Pani wspomniała, plus np. takie:
Kim są dla mnie inni?
Czy mam rację?
A jeżeli tak, to czy inni się mylą?
Na pewno?(to z 10 razy)
Spróbujmy określić się, kim jesteśmy. Jeśli wyjdzie nam konkretny obraz, to to może właśnie być źródłem problemu. Bo nie zawsze myślimy o sobie jako o całości, tylko bierzemy na dywanik wyselekcjonowane cechy. To często jest źródłem konfliktów, oraz frustracji, także seksualnej. Skąd pomysł, że ten książę jednak nie przyjdzie? Dlaczego od razu para musi się rozwieść? Komentujemy reguły, czy je wytwarzamy?
Zostawmy ‚was’, pogadajmy o seksie. Ale zanim to zrobimy, powinniśmy temat przemyśleć. Bo warto rozmawiać, a nie paplać.
Natomiast, jeśli tekst był pisany ‚na gorąco’, to proponowałbym edit.
Dziękuję za to, jeśli tekst się pojawi, dziękuję za potencjalne przeczytanie. Przepraszam za długość, ale nie udało mi się inaczej skrytykować tekstu. Pozdrawiam autorkę, ale nie zachęcam do odpowiedzi, nie interesuje mnie dalsza polemika (jakakolwiek odpowiedź nie spotka się z odzewem ani z zapoznaniem). To wyłącznie moja opinia, którą zamieszczam tu za Pani przyzwoleniem. Jeśli treści się Pani nie podobają, to proszę nie zawieszać komentarza.
wtorek, 20 styczeń, 2015 o godzinie 07:47
Cóż, nie za bardzo rozumiem dlaczego nie chce Pan posłuchać mojej opinii. Nie zgadzam się z Panem w kilku kwestiach, może będzie okazja na żywo przegadać temat.
poniedziałek, 19 styczeń, 2015 o godzinie 22:21
Kasiu, może Twoje rozczarowanie działalnością Młodej Perspektywy wynika po części z tego, że oczekiwałaś, że będziemy takie jak Ty? Mam na myśli Twoje doświadczenie i wieloletnie zainteresowanie feminizmem i wszystkimi jego obliczami. Nasza grupa ma ograniczony zasięg, próbujemy wciągnąć do tego ruchu jak najwięcej osób, ale zaczynamy od przyjaciółek, koleżanek i znajomych. Większość z nas to osoby, które dopiero przekraczają dwudziesty rok życia i nie mają jeszcze jasno sprecyzowanych poglądów na wiele kwestii. Naszym celem jest przede wszystkim aktywizacja młodych ludzi, którzy nas otaczają. Chcemy się rozwijać, rozmawiać i kształtować w atmosferze akceptacji i wsparcia. Ciężko jest zachęcić obce osoby do zaangażowania się w feminizm jeśli, zamiast pokazywać go z jak najlepszej strony, atakuje się agresywnie każdy odmienny głos. Zgadzam się, że jest wiele kwestii, na które trzeba zwrócić społeczeństwu uwagę, ale róbmy to w sposób przyjazny, żeby ludzi nie odstraszać. Sama wiesz najlepiej, że wszystkie stereotypy o feministkach i feminizmie w ogóle biorą się z nieświadomości. Nie pozwólmy młodym ludziom na ignorancję i dajmy im szansę. Pokażmy, że feminizm jest super!
Pozdrawiam i mam nadzieję, że do końca nas nie skreśliłaś.
Ola
wtorek, 20 styczeń, 2015 o godzinie 07:51
Olu,
Ja się nie zawiodłam ani nie zniechęciłam. Może raczej zdziwiłam, czego wyrazem jest ten post. Jest pewna dyskretna różnica pomiędzy krytyką, a własną opinią. Bardzo mi się podoba to co robicie, chociaż fakt – nie zawsze to czuję. Wcale nie zakładam, że będziecie takie jak ja. Chciałabym więcej o Was wiedzieć i tyle. Jednych mój sposób bycia i pisania odstrasza, innych przekonuje, nie za bardzo mogę coś w tej kwestii poradzić 🙂
Natomiast kibicuję i jestem ciekawa Waszego działania. Nie zamierzam się w nie wtrącać, róbcie ważne dla Was rzeczy w taki sposób, jaki Wam odpowiada. Czekam na Wasze pomysły. Nie wiem tylko, czy seks to jest dobry temat na Panel. Mam swoje wątpliwości. Natomiast nie chciałam nikogo obrażać, to kompletnie nie było moim zamiarem, to raczej prowokacja.