Jestem serialożerna. Bywa, że rzucam się w wir oglądania z pewną taką desperacją, która potrafi trwać wiele godzin. Niekoniecznie dni, chociaż trans może powtarzać się codziennie. Jestem spragniona historii, bo dla mnie seriale to filmowe powieści, których zwroty akcji podniecają nie mniej niż książka. A najbardziej lubię seriale, gdzie nie brakuje kobiecych postaci. W telewizyjnej rzeczywistości, w której smętni, niezbyt urodziwi i czasami równie nie grzeszący inteligencją panowie zarządzają światem nie ma zbyt dużo miejsca dla kobiet, o czym pisze już od jakiegoś czasu Pacewicz. Co innego w serialach. Serial jest fantazją, a dla mnie bywa ukojeniem. Bardzo łąknę kobiet na ekranie, bo w rzeczywistości medialnej, w której przyszło nam żyć jest ich bardzo mało, a szkoda. W związku z tym dzisiaj będzie krótko o serialach, które sprawiają, że moje serce zaczyna szybciej bić.
1/ „Rząd” serial z gatunku political fiction produkcji duńskiej. Mądra, inteligenta i empatyczna kobieta staje na czele duńskiego parlamentu. Jest moim osobistym snem o tym, jaka powinna być premiera – empatyczna, stawiająca cele polityczne, które pragnie osiągnąć ponad swoją popularność, lojalna ale twarda graczka. Oglądając ten serial odpoczywałam. Naprawdę głęboko mnie relaksował sam fakt oglądania kobiety u władzy, która nie musi na każdym kroku tłumaczyć się z faktu bycia kobietą. Tego typu zarzut pojawia się raz, ale oczywiście mądra Briggite Nyborg od razu disuje, że czas na tego typu zaganienia był sto lat temu, a więc skupmy się na czymś poważnym np. na reformie służby zdrowia. Po prostu spełniony sen feministki. Dużo zwrotów akcji zza politycznych kulis, ciężkie decyzje do podjęcia, wewnętrzne konflikty oraz próba pogodzenia życia prywatnego z politycznym. Poza tym w rządzie oraz w mediach również pojawiają się kobiety i to bynajmniej nie w roli dekoracji. Szczerze polecam, jeśli ktoś potrzebuje wzmocnienia z okazji tego, jak wygląda polityka w męskim wydaniu.
2/ „Wszystkie wcielenia Tary” to amerykańska produkcja sprzed lat, która jednak mocno zapadła mi w pamięć. Tara cierpi na chorobę, której nie odważę się zdiagnozować, w każdym razie z jednej Tary robi się Tar kilka. Każda jest kimś zupełnie innym. Wąsaty facet, skory do przemocy, perfekcyjna pani domu piecząca ciasteczka, nastoletnia lolitka chętna do flirtowania z kim popadnie oraz samą sobą. W kolejnych sezonach jej osobowość rozszczepia się na jeszcze inne postacie, które obrazują wszelkie jej lęki. Tara jest doskonałym portretem sprzecznych oczekiwań, jakim nie potrafią sprostać ani kobiety ani mężczyźni. Przeskakiwanie z roli do roli, które zdarza się Tarze podczas stresujących sytuacji spotyka nas w życiu cały czas. Nasz fuks polega na tym, że nie są to zmiany aż tak drastyczne… chociaż, kto wie?
3/ „Homeland” z rewelacyjną Carrie graną przez Clarie Danes, którą może ktoś pamięta z roli Julii, która miała szczęście całować się z Leonardo Dicaprio. Właściwie to miałam nie pisać o tym serialu, bo chociaż go lubię, to nie ma w nim aż takiego mięsa, z którego można by coś przemielić na mój feministyczny pasztet. Carrie to bardzo silna osobowość, która zdaje się, całą karierę prze do przodu i nie straszne jej szklane sufity. Bywa nadgorliwa, ale przede wszystkim ma chorobę dwubiegunową, co w przypadku bycia szpiegiem, trochę komplikuje życie zawodowe. Bardziej skoncentrowana na życiu zawodowym niż prywatnym miewa pewne momenty, w których się otwiera i powoli zakochuje. Ale najbardziej kocha ojczyznę, czyli wspaniałe Stany Zjednoczone, co oczywiście mnie mdli.
4/ „Orange is the new black” czyli moja absolutna serialowa miłość. Pierwszy sezon był powiedzmy szczerze taki sobie, ale to, co się dzieje w drugim przerosło wszystko! Czekałam na te historie, które siedzą ukryte w poszczególnych celach i oto są. Dowiadujemy się kim są dziewczyny z więzienia, a raczej kim były zanim trafiły do kicia. Uwielbiam te retrospekcje. Uwielbiam to, że jest tam miejsce na lesbijską miłość, uwielbiam, że znalazła się wśrod postaci i trasseksualistka, która o ironio – jako jedna z nielicznych wie, jak zbudowane są waginy! Wspaniały jest ten serial w swojej rozbuchanej różnorodnością kobiecości. Niczego sobie tak nie cenię, jak różnorodność a ta występuję w tym serialu na wszystkich poziomach – klasy, rasy oraz seksualności. Kto nie widział ten trąba!
P.S. Chapman to kawał zołzy, prawda?!
5/ „Siostra Jackie” miłość od pierwszego wejrzenia już na studiach. Pielęgniarka, która jest narkomanką, a przy tym wspaniale zarządza zespołem w pracy. W domu idzie jej znacznie gorzej. Jej broń to ironia i sarkazm, strzykawka i opanowania w sytuacjach stresowych. Zresztą cała załoga szpitala Wszystkich świętych to doskonała grupa aktorów komediowych, spośród których na wyróżnienie zasługuje również pielęgniarka Zoe. Moja aboslutna faworytka. Serial ujął mnie pokazaniem nałogu, próby wyjścia z niego i kolejnych porażek. Jego mocną stroną są mikro historyjki w każdym odcinku, które nakładają się na fabułę całego serialu. W tym szpitalu rządzą kobiety – nie tylko w administracji, ale także w sercach pacjentów i współpracowników. I także tutaj jest dużo miejsca na różnorodność, a to zawsze wartość. Nie kierowałam się żadnymi gwiazdkami, numery są nadane, bo tak mi się ułożyły obrazki. Nie wiem, który serial lubię bardziej, a który mniej bo każdy ma udane momenty i fatalne odcinki. W każdym razie to, że pojawiają się w nich w rolach pierwszoplanowych kobiety zawsze mnie cieszy i skłania do śledzenia historii z zwiększym zaangażowaniem. Cały czas czekam na polecenia kolejnych seriali do mojej kolekcji 🙂 Miłego oglądania, jeśli czegoś jeszcze nie widzieliście!
środa, 09 sierpień, 2017 o godzinie 23:08
A ja tak lubię „Magdę M”- polski serial obyczajowy, ale kobiety naprawdę dają tam radę 😉
czwartek, 10 sierpień, 2017 o godzinie 11:15
Dawno nie widziałam i w sumie nigdy tak na to nie patrzyłam! 🙂
niedziela, 27 listopad, 2016 o godzinie 09:03
Uwielbiam Homeland, ale nie zgodzę się że Carrie jest zakochana w USA. Ona walczy w imieniu wolnego świata, przeciwko terrorowi i terrorystom. W ostatnim sezonie reprezentuje np. Niemcy. Jest nawet scena złapania „tych złych” w Polsce. To uważam właśnie za duży plus serialu: Carrie nei jest ani amerykańska, ani europejska, w walce reprezentuje nowoczesne wartości cywilizowanego świata, nie konkretny kraj.
piątek, 22 maj, 2015 o godzinie 00:25
A ja chcę polecić Castle – mało, że fajna, silna postać detektyw Kate Beckett, to jeszcze świetny Nick Fillon w roli nieco głupkowatego, chłopięcego autora Richarda Castle. Bardzo rozluźniający, niewymagający serial 🙂
czwartek, 21 maj, 2015 o godzinie 22:47
Nancy Botwin – „Trawka/Weeds”, Fiona Gallagher – „Shameless”
czwartek, 21 maj, 2015 o godzinie 21:39
No to ja polecam Masters of Sex, gdzie doskonale pokazana jest nietuzinkowa postać feministki Virginii Johnson – najpierw asystentki, potem partnerki w badaniach dr Mastersa. Duet ten utorował drogę rewoloucji seksualnej lat 60tych. True story.
Świetnie pokazany jest społeczny kontekst Ameryki tamtych lat oraz kwestie emancypacji kobiet czy osób czarnoskórych.
czwartek, 21 maj, 2015 o godzinie 16:42
Polecam szwedzki Bron czyli Most.
czwartek, 21 maj, 2015 o godzinie 19:31
Znam, znam 🙂 musiałam wybrać spośród wielu! 🙂
czwartek, 21 maj, 2015 o godzinie 16:39
Koniecznie Gillian Anderson w The Fall i Diane Kruger w The Bridge
czwartek, 21 maj, 2015 o godzinie 19:32
Ależ o Gilian jest osobna notka 🙂 http://ladypasztet.com/stella-czyli-dont-give-fuck/
czwartek, 21 maj, 2015 o godzinie 09:42
Agent Carter!
czwartek, 21 maj, 2015 o godzinie 00:30
Scott and Bailey (UK), Bomb Girls (Kanada), The Good Wife oczywiście… jest sporo dobrych seriali z silnymi kobietami.
środa, 20 maj, 2015 o godzinie 23:24
Nikt nie pomyślał o desperate housewifes?!
Dla Brie warto obejrzeć.
Cieszę się ze wspomnialas o wszystkich wcieleniach tary… To jeden z moich ulubionych.
czwartek, 21 maj, 2015 o godzinie 13:05
Też bardzo lubię ten serial, a desperatki mi się wydały zbyt szablonowe, chociaż Brie… dobra historia!
środa, 20 maj, 2015 o godzinie 23:15
Lagertha z Wikingów 🙂
środa, 20 maj, 2015 o godzinie 23:04
A ja polecam Mad Men – głównym bohaterem jest mężczyzna, środowisko agencji reklamowej wydaje się być wybitnie męskie, a jednak to postacie kobiece są najciekawsze – ambitna Peggy Olsen, która zaczynając jako sekretarka zostaje copywriterem, Joan, dla której stereotypy są jednocześnie gorsetem i bronią, Betty – sfrustrowana „żona idealna”, która doskonale nie wie czego chce (wymieniając tylko pierwszoplanowe), a to wszystko na tle rewolucji obyczajowej lat 60-tych. Serial nie jest feministyczny, pokazuje za to jak radziły sobie kobiety przed nadejściem drugiej fali feminizmu i jakie zmiany jej nadejście przyniosło.
środa, 20 maj, 2015 o godzinie 20:37
Good wife absolutnie tak!! Tam kobiety na równi z facetami rządzą w sądach i w życiu. I od 6 sezonów dobry poziom.
Ps. Nie znoszę Piper. Najgorsza postać w tym serialu 😉
środa, 20 maj, 2015 o godzinie 20:45
Eee Piper jest mdła, ale potem się robi ciekawiej 😉 Dzięki za Good Wife dopisuję do listy!
środa, 20 maj, 2015 o godzinie 20:33
Z bardziej rozrywkowych „The 100” – serial sf, gdzie naprawdę kobiety są równe mężczyznom, mogą być prawdziwymi BAMF i nadal być 100% kobietami.
środa, 20 maj, 2015 o godzinie 20:36
Ooo, tam się jeszcze nie zapuszczałam. Może się skuszę… ciekawa wizja, prawda? 😉
środa, 20 maj, 2015 o godzinie 21:49
Potwierdzam, super serial, gdzie to kobiety sprawują władzę i nie dadzą sobie w kaszę dmuchać 🙂
środa, 20 maj, 2015 o godzinie 20:16
Polecam jeszcze: „Żonę idealną”, Alicia, Kalinda, Diane – świetne babki! Każda w innym stylu, wymiatają równo. I „Once upon a time” – motywy i postacie z bajek, ale totalnie odwrócone postawy kobiet – z biernych i do wybawienia i zdobycia zrobiono silne bohaterki, prawdziwe heroiny, które rządzą dobrem i złem. Genialne!
Pozdrawiam:)
środa, 20 maj, 2015 o godzinie 20:33
Wielkie dzięki 🙂 Na pewno będę nadrabiać!
środa, 20 maj, 2015 o godzinie 20:35
<3 love za kolejne seriale, tego ostatniego to w ogóle nie znałam. Musi być super :)
piątek, 01 styczeń, 2016 o godzinie 09:29
Ja też jestem fanką Once Upon a Time. Uwielbiam baśnie i delektuję się nawiązaniami do znanych mi historii, których nie sposób znaleźć w innych filmach. Bardzo podoba mi się to, że kobiety są pokazane normalnie: Śnieżka obcięła praktycznie włosy i utyła po ciąży, i wścieka się, że jak karmi piersią i nie sypia po nocach, to ciężko to pogodzić z funkcją burmistrza miasta. No i jej córka Emma, najsilniejsza postać serialu.
I kobiety z „Wikingów”, walczące, z temperamentem w łóżku. Lagreta jest chyba inspiracją dla wielu współczesnych kobiet:)
środa, 20 maj, 2015 o godzinie 20:04
Orphan Black? Jak nie dla fabuły to chociażby dla gry aktorskiej Tatiany Maslany. 🙂
środa, 20 maj, 2015 o godzinie 20:35
Zabieram się właśnie, ale czasu mało, natomiast dużo dobrego słyszałam! 🙂 Dzięki i pozdrawiam!
środa, 20 maj, 2015 o godzinie 19:59
The Good Wife – Żona Idealna. 4ever 😉
środa, 20 maj, 2015 o godzinie 20:35
Ok, dzięki, dzięki będę oglądać! 🙂
środa, 24 grudzień, 2014 o godzinie 17:48
koniecznie The Fall z Gillian Anderson
środa, 24 grudzień, 2014 o godzinie 20:25
Obejrzałam właśnie! LOVE 😀
piątek, 15 sierpień, 2014 o godzinie 13:01
I jeszcze Jessica Pearson z „Suits” – GE-NIAL-NA postać.
czwartek, 14 sierpień, 2014 o godzinie 19:20
Patty Hewes czyli genialna Glenn Close w ,,Układach”
sobota, 19 lipiec, 2014 o godzinie 15:57
Ja polecam jeszcze „Kości” 😉