Feministyczne poczucie humoru u Amy Schumer

1


Poczucie humoru feministek nie ma specjalnie dobrej opinii. Po pierwsze są tacy, którzy twierdzą, iż najzwyczajniej w świecie nie istnieje. Jest i druga grupa, która czyni feminizm i feministki obiektem żartów.

Coś jest na rzeczy, bo powszechnie wiadomo kobiety, którym coś się nie podoba lub które reagują na niestosowane żarty zwykło się uważać za pozbawione poczucia humoru jędze, które marzą o tym, aby popsuć wszystkim imprezę oraz doprowadzić do płaczu macho opowiadającego o tym, ile feministek potrzeba do zmiany żarówki.

W Polsce twarz feminizmu to nałożone na siebie postacie, które rzadko kiedy miały okazję się poczuciem humoru wykazać. Wspólny śmiech zakłada, że śmieją się dwie strony, tymczasem w naszym kraju feministkom nie jest specjalnie do śmiechu, bo opowiadane im dowcipy są raczej gorzkie. Albo wręcz chciałby, żeby był to dowcip a to jednak rzeczywistość skrzeczy.

Liczę na to, że i my doczekamy się komiczki podobnej do Amy Schumer, którą obserwuję już od jakiegoś czasu. Odcinki jej serialu „Inside Amy Schumer” to przemyślane film, które parodiują reklamy lalek, teledyski lub produkcje MTV. Amy nie boi się tematów, które są ważne dla nas tu i teraz, tak jak znęcający się trener fitnessu, nierealne wymagania wobec własnego ciała, imprezowanie życie singielki a nawet gwałt w grze komputerowej, bo wybrała kobiecą postać w strzelance. Amy nie boi się wywrócić na wielkiej gali, bo to by zwrócić na siebie uwagę. Robi coś co mi szczególnie imponuje i co warto podpatrzeć. W swoich skeczach nie deprecjonuje siebie i swojego ciała, nie nabija się ze swoich kompleksów. Jest jaka jest, zarówno w makijażu jak i bez niego.

Oczywiście znajdą się głosy, które oskarżą ją o popfeminizm oraz o spłaszczanie wielu problemów i reprezentację białej klasy średniej i jej #firstworldproblems, ale myślę, że doczekaliśmy się takich czasów, że i owe obśmiewane problemy pierwszego świata są istotne. Przy tym Amy nie jest jednoznaczna i potrafi wrzucić do swojego serialu mocną tematykę. Z przyjemnością się wybiorę na jej film „Wykolejona”, bo jestem bardzo ciekawa, jak się zabawi z konwencją komedii romantycznej.

Poza tym udowadnia jedną prostą rzecz, a mianowicie to, że nie dość że feministki mają poczucie humoru to jeszcze takie, które może rozbawić każdego. I widać, że autentycznie lubi to co robi i lubi siebie.

Wybrałam dla Was trzy odcinki, które może Was zachęcą do obejrzenia całości:

  1. Girl, you don’t need makeup – rozsadzający mózg teledysk o pięknych chłopcach, którzy pragną naturalnego piękna a potem… zmieniają zdanie.
  2. A very realistic military game – Amy decyduje się na zagranie w grę, w której do tej pory kibicowała chłopakowi. Okazuję się jednak, że dla niej reguły gry są troszeczkę inne…
  3. Last fakbale day – ostatni dzień, kiedy ktoś jeszcze chciał uprawiać z Tobą seks w Hollywood, od teraz grasz tylko matki albo babki.

Na koniec Amy przesyła buziaczki!

Amy Schumer selfie
Amy Schumer selfie

Katarzyna Barczyk
vel LADY PASZTET