Czuję, że przyszedł czas się pożegnać. Lady Pasztet, persona, którą wymyśliłam na podstawie swoich licealnych doświadczeń to już przeszłość. Miała to być zabawna odpowiedź, trochę autoironiczna na nazywanie kobiet, a już zwłaszcza feministek pasztetami. Pomysł był prosty – przejąć te obraźliwe wyrażenie i dać mu nowe znaczenie. I to było dobre.
Przez lata mi służyło, chociaż myślę, że kontekst już dawno się zatarł. Wiele razy pytano mnie o to, dlaczego właśnie Pasztet. W szkole średniej byłam córką prezesa największej firmy produkującej pasztet. Koledzy złośliwe nazywali mnie Księżniczką Pasztetów. Były to złote czasy komedii „Chłopaki nie płaczą” a tam jak wiemy był i syn króla sedesów. Lady Pasztet pochodzi właśnie z tych czasów. Jest tym, co mnie przez lata określało. Dawało mi moc i pozwalało robić to, co zawsze lubiłam robić najbardziej – pisać.
Pisałam bloga o tym, co mnie uwiera, denerwuje, a często po prostu wkurwia. Pisałam bloga, bo blogować mógł każdy i nie trzeba było do tego ukończyć żadnej szkoły. Blogi miały swoje wspaniałe momenty, toczyły się na nich dyskusje, były żywmi miejscami w sieci. Sama miałam podlinkowane u siebie miejsca, gdzie regularnie zaglądałam. Nie żeby to byli moi znajomi, ale czytałam o ich sprawach z wypiekami na twarzy. A to ceniąc styl albo poczucie humoru. Chcąc się z nimi zgadzać albo polemizować (pozdrawiam Segrittę). Przyznam całkiem szczerze i banalnie: kochałam to.
Potem założyłam Instagram i powoli to tutaj przenosiło się życie aktywnej części internetu. Od zdjęć swojego śniadania w jakimś paskudnym filtrze po inby, w których można stracić kilkaset obserwujących jednego dnia. Co tutaj się odjaniepawliło przez ten czas. Mimo to lubię to medium, lubię tę storisy u wielu osób pooglądać, czasem pogadać sobie ze znajomymi kobietami z insta. Nie irytuje mnie to już. Kiedyś, gdy miałam parcie na sukces na insta to na pewno drażniło bardziej.
Już nie drażni. Od początku tego roku włożyłam ogromną pracę w to, by być w zupełnie innym miejscu. Nie zrobiłam tego sama, ale o osobach, które mnie wspierały opowiem innym razem. Pracowałam naprawdę ciężko nad swoimi przekonaniami, nad tym, by się odważyć i coś zmienić. I zmieniłam. To się dzieje. Raz mnie to cieszy a raz przeraża. Lady Pasztet to już przeszłość i nie wiem, co będzie dalej z moim byciem w internecie. Jeszcze nie muszę tego wiedzieć. Wiem, że przez te lata pisania o feminizmie i swoich spostrzeżeniach komuś może pomogłam poukładać sobie w głowie o co chodzi z tymi prawami kobiet. Może kogoś zainspirowałam czy wzmocniłam. Zawsze chciałam uczyć i mam nadzieję, że w tym skromnym zakresie mi się to udało. To była moja pasja. Mam nadzieję, że ten blog i Instagram inspirował. Mnie to dawało radość i flow. Gdzieś po drodze jednak coś się we mnie zmieniło. Czeka na mnie coś nowego. To konto zostaje, żeby się dzielić różnymi rzeczami od czasu do czasu. W oczekiwaniu na nowy pomysł niech sobie będzie. Nie chcę się zobowiązywać do nagrywania kolejnych sezonów podcastów. Do regularnych wpisów oraz relacji. Będzie jak będzie. Jeśli pozwoli mi na to czas i jeśli będę miała na to zasoby.
Jeśli jako Lady Pasztet, zarówno jako blog czy Instagram, tworzyłam treści, które na Ciebie wpłynęły, coś Ci dały to śmiało napisz mi w komentarzu. Będę wdzięczna za podzielenie się ze mną tego typu wspomnieniami. Napracowałam się przez te lata więc z chęcią poczytam, jak to wyglądało z Twojej perspektywy.
Nie odchodzę. Zmieniam się. Jeszcze nie wiem, co mnie czeka, ale jeśli chcesz to zostań i za jakiś czas zobaczysz. Ja na razie skupiam się na realizacji wytyczonych przeze mnie na ten rok celów. Jednym z nich jest wyjazd na obóz pisarski i powrót do tego, co naprawdę kocham robić. Do pisania.
czwartek, 27 lipiec, 2023 o godzinie 23:14
Uwielbiałam czytać twój punkt widzenia, bo jest inny i dawal do myślenia! I często podzielałam twoje wqurwy 🙂 3 mam kciuki za twoje cele! Powodzenia!
poniedziałek, 24 lipiec, 2023 o godzinie 14:35
Korzystałam z Twoich poleceń książkowych oraz kocham poczucie humoru Lady Pasztet ☺️
poniedziałek, 24 lipiec, 2023 o godzinie 14:20
Też nie pamiętam, jak trafiłam, ale Twój blog (i polecane lektury) były dla mnie wprowadzeniem w feminizm. Pomogly mi zauważyć, że nierówności istnieją, a ja niekoniecznie robię pewne rzeczy „z własnej woli”, tylko ze względu na patriarchalny porządek rzeczy.
Byłaś dla mnie chyba tym, kim dla wielu obecnie młodych;) stała się Martyna Kaczmarek: otwieraczką oczu i serducha. Mimo, że zazwyczaj rzadko komentuję/serduszkuję, to teraz dziękuję Ci pięknie za ten wspólny czas!
poniedziałek, 24 lipiec, 2023 o godzinie 11:57
Mam 30 lat i w przeciwieństwie do kobiet z mojego otoczenia z radością zauważyłam swoje pierwsze siwe włosy. Nie jestem też feministką, trafiłam na Twoje ig przypadkiem, może 3 lata temu i tak obserwuję jak resztę „znajomych”. Zwracasz moją uwagę na problemy, które nie są w codziennym życiu moimi problemami ale to poszerza moje horyzonty, daje pole do zdrowej dyskusji np z mężem. Dajesz mi dotknąć rzeczy (problemów), z którymi nie mam na ogół styczności i za ten dar doświadczania mnie bardzo Ci dziękuję.
poniedziałek, 24 lipiec, 2023 o godzinie 11:16
Dla mnie byłaś pierwszą feministką, która pokazała ten nurt od strony bycia matką. Dzięki Tobie zrozumiałam, że mogę połączyć chęć bycia matką z byciem feministką.
Uwielbiam Twoje wyważenie, Twoją stanowczość i ciagłą walkę o dyskusje.
Powodzenia na drodze, którą teraz będziesz kroczyć!
poniedziałek, 24 lipiec, 2023 o godzinie 10:46
Wiesz, pamiętam czasy, gdy internetowe życie działo się, buzowało na blogach. Brałam w tym udział.
I pamiętam, że od bardzo, bardzo dawna Lady Pasztet zahaczała o mój horyzont świadomości, i przez całe lata miałam taką niechęć do tej ksywy (rozumiejąc całą jej autoironiczność i chęć wytrącenia argumentów drugiej stronie, wzięcia ich sobie jako własną oręż), tak bardzo nie odpowiadała mi koncepcja, żeby grać w ich grę (choćby na poziomie językowym), że latami nie umiałam przełamać się i sięgnąć po Twoje treści.
MOJA STRATA.
Dopiero na instagramie do mnie dotarłaś w słowach i mądrościach, i trafiłaś bardzo (szkoda, znów dla mnie, że tak późno). Okresowo bywałam matronką. Bardzo sobie cenię Twoje wyważone opinie, a jeszcze bardziej niestrudzone włączanie macierzyństwa i matek w feminizm (dziw bierze, że to wciąż nie jest coś najoczywistszego na świecie!).
Dziękuję za Twoje jakościowe bycie <3
poniedziałek, 24 lipiec, 2023 o godzinie 10:45
Dzięki ❤️ naprawdę doceniam Twój feministyczny kawałek internetu. Dużo się od Ciebie nauczyłam i otworzyłaś mi na wiele rzeczy głowę. Powodzenia!
poniedziałek, 24 lipiec, 2023 o godzinie 10:40
Kasia… dałaś mi w swoim feminizmie przestrzeń, dziękuję.
poniedziałek, 24 lipiec, 2023 o godzinie 10:39
Nie wiem jak trafiłam na Twojego bloga, bo było to już w czasach prehistorii internetu 🙂
Dzięki za wszystkie wpisy, insta i wyważony głos.
Brałam udział w czytelni, to był super projekt!
Powodzenia w nowych przygodach ❤️