Rasizm to stan umysłu

48
Imigrantka wraz z dzieckiem opuszcza prom

Jeśli jest coś, co wzbudza moją agresję bardziej niż nierówne traktowanie kobiet i mężczyzn to jest to rasizm. Rasizm, którego nosiciele, nie zdają sobie sprawy z tego, że są rasistami.

Studentka medycyny, z którą pracuję podczas degustacji produktu w Poczadmie, a ona mi nawija o tym, że to wspaniałe, bo w Polsce nie ma tych Turasów. Ja na to, że Niemcy ich do siebie zaprosili, jeno zapomnieli o tym, że robotnicy mają rodziny. A ona kontynuuje niezrażona, że Polska to wspaniały kraj, bo taki biały i katolicki.

Pani, która mieszka w Berlinie od 20 lat opowiada mi o tym, że coraz więcej jest tych Czarnych, co to sprzedają zapewne matki, żony, dzieci żeby mieć na podróż do Europy, bo u nich są inne zwyczaje. Potem, jak już im się uda, to stoją na rogach i straszą. Oczy mają takie straszne, wie Pani.

Zastanawiam się, jak w kraju, gdzie najmniejsze napomknięcie o tym, że nie cały naród składał się z Karskich czy Bartoszewskich o Sendlerowych nie wspominając, wywołuje zbiorową histerię. Jak kraj, który swoim znakiem rozpoznawczym uczynił hasło „Solidarność” ma najzwyczajniej świecie w dupie innych ludzi.

Na tratwie nie zginął żadne Polak. Możemy odetchnąć z ulgą.

Uwielbiamy historyczne rozdzieranie szat, wypominanie Anglikom, Francuzom czy Hiszpanom, że nic nie zrobili w naszej sprawie, że ich kraje nas olały, że nie pomogli nam kiedy nas Niemiec najeżdżał. O, pardon, Nazista nas najeżdżał a oni stali i się patrzyli, jedli rogaliki i czytali gazety. To nas wkurza i można nas sprowokować po kolejnym piwku do ataku i obrony narodowych wartości. Ileż to razy ja dałam się wplątać w tę dyskusję.

A teraz mówię, tak to prawda. Niektórzy Polacy byli szmalcownikami, zabijali Żydów, wydawali ich na śmierć. O tym mamy całkiem niezłe filmy, o sąsiadach właśnie. „Pokłosie”, „Ida” oraz „Róża”. Sąsiad to w naszym kraju najlepszy przyjaciel lub najgorszy wróg. Przyznaję, że pochodzę z kraju, który posiada zarówno bohaterów jak i skurwysynów. Nie wkurza mnie wypowiedź szefa FBI. Wysyłanie mu filmu o Karskim to miły gest, ale to jednak rzadziej się zdarza bohater niż skurwysyn. Taka jest ludzkość, to nie jest polska specyfika.

Natomiast skoro jesteśmy tacy czuli i wrażliwi, recytujemy daty, stoimy na baczność w trakcie minuty ciszy 1 sierpnia, to dlaczego mamy w dupie ludzi, którzy nie przylatują do nas Lufthansą. O nie.

Najpierw zrzucają się na podróż całe rodziny, potem idą pieszo, jadą rowerem, czasem wypakowanym po dach autobusem. Oddają się w ręce przemytników, ryzykują życie, ciężko odkładane pieniądze i wcale nie dostają żadnej gwarancji. Wypływają na morze, zapewne mało kto z nich umie pływać, a tak w ogóle to co to zmienia. To są bohaterzy. Ta podróż, jak dla mnie jest nie wyobrażalna, jest jak wojna. To musi być strach, strach, strach i upokorzenie oraz wielka wola przetrwania i poprawy swojego życia. I nie tylko swojego. Z tyłu głowy jest rodzina, są Ci, dla których uciekamy, by potem pomagać najpierw pieniężnie, a potem może dać im schronienie. Kto z nas, wygodnie klepiących w klawiaturkę laptopa, jest w stanie sobie w ogóle zwizualizować tę podróż?

Migranci nie wpadają do nas na kawkę. Nie mają wyboru, nie mają życia w miejsca, z którego uciekają. Czym się różni carska branka od powołania do wojska w Erytreii, gdzie służy się jako niewolnik do 50 roku życia?

Czy to Wam nie działa na wyobraźnię?

Uczymy się o naszej polskiej wspaniałości, bitności i dzielności. Nie uczymy się o tym, że nasz kolega Wietnamczyk czy Nigeryjczyk to człowiek. Dla nas to żółtek albo bambus. Możemy sobie wycierać zbiorowo gęby modłami, puszyć się Władysławem Bartoszewskim, ale on zrobił swoje rzeczy. Nie przypisujmy sobie jego wielkości.

My sami mamy na sumieniu obojętność i rasizm, bo rasizm to właśnie to, że wydaje Ci się, że inni mają inaczej, jakoś dziko, jakoś pokrętnie i egozytcznie. Że nie są ludźmi, takimi jak ty. Nie trzeba się od razu do ku klux klanu zapisywać, coby odkryć w sobie rasistę. Wystarczy w płynących do nas migrantach nie widzieć ludzi.

Nie powinniśmy się bać migrantów, jeśli będziemy umieli ich przyjąć. Może nieporadnie, może nie zawsze wyjdzie dobrze. Ja się boję, że Europa jest starą, pierdzącą bździągwą, którą żżera obsesja na punkcie własnego dobrobytu. To rodzi agresję, frustrację i wywchowuje następnych terrorystów. Pozostawienie samemu sobie, getto i odarcie z godności.

Poza tym, tak na marginesie, doskonale sobie wyobrażam polsko-narodowo-katolicki oddział terrorystów w Wielkiej Brytanii. Myślę, że mechanizm zawsze jest ten sam, a czy to Koran czy Biblia, to jest zupełnie drugorzędna sprawa.

Katarzyna Barczyk
vel LADY PASZTET