Stupid as Polki.pl

7


Nie wiem, jaki macie stosunek do Pink, ale ja bardzo ją lubię. Kiedy przeglądam różnego rodzaju portale, portaliki oraz gazety lub czasopisma, zarówno te ambitniejsze jak i te w ogóle nie skalane ambicją, to przypomina mi się jedna z piosenek Pink.

Stupid girl, stupid girls, stupid girls

Maybe if I act like that, that guy will call me back
Porno Paparazzi girl, I don’t wanna be a stupid girl

Go to Fred Segal, you’ll find them there
Laughing loud so all the little people stare
Looking for a daddy to pay for the champagne

 

Jakby ktoś nie znał ani melodii ani klipu to polecam – klik klik.

Jak to się dzieje, że kobiety ogłupiają kobiety? Dlaczego w te wszystkie teksty spod znaku „JAK!?” zawsze się wkrada dyscypilnujący ton, takiej, która wie wszystko lepiej i zaraz plebsowi wyłoży? Skąd ten ton znawstwa oraz przekonanie o własnej racji?  Nic mi bardziej nie działa na nerwy jak artykuliki tego typu: „Jak być BARDZIEJ atrakcyjną dla mężczyzn?„, „Co zrobić aby on zaprosił Cię na randkę?„.

Ręce oraz cycki na kolana opadają, jak zwykła mawiać moja biolożka z liceum.

Oba wspomniane powyżej artykuły oraz setki innych wpajają mnie, Tobie a może nawet i Tobie, że bez faceta wcale nie jesteś jak ryba bez roweru. Wprost przeciwnie, jesteś jak ryba bez wody. Oczywiście, jeśli interesują Cię akurat mężczyźni. Nachalność tych durnych, udupiających i infantylizujących porad jest nie do zniesienia. I tak, przyznaję się, że zdarza mi się łapać na nasłuchiwaniu tykającego gdzieś za ścianą zegara, który odlicza czas do zakupienia kota. Chociaż nie, kotów nie lubię, to powiedzmy czegoś, co kota może zastąpić a łóżko będzie grzać. Kocyk elektryczny. A zaraz oto z pomocą przyjdzie mi Cosmo czy podobna pisanina i mnie zmotywuje do poszukania chłopaka teraz, zaraz i za wszelką cenę. 1,2,3 zaczynamy!

Teksty pani redaktor o tym, że trzeba mieć pasję, wołają o pomstę do nieba:

„Faceci uwielbiają kobiety pochłonięte swoją pasją! Nie chodzi o to, aby pod facetów tworzyć sobie nowe, oryginalne zainteresowania. Każda z nas z pewnością ma coś, co ją pasjonuje.”

Pasję trza mieć coby chłopu zaimponować, ale za to nie można nosić spodni szerokich oraz „aseksualnych” butów. Chłop jak wiadomo, pasję jeszcze zniesie  jakoś, ale już szerokich spodni na pewno nie przeboleje. Jeśli tylko postanowisz założyć ubranie, które nie będzie sexy to jesteś spalona całkowicie. Ja rozumiem, że ubieranie się jest fajnym, dającym mnóstwo satysfakcji zajęciem. Sama lubię się stroić, malować i dobrze się czuję dzięki temu. Robię to jednak dla siebie, a nie dla tajemniczego księcia z przyszłości, bo jemu mam podobać się ja, a nie moje fejkowa reprezentacja wystylizowana przez to, co redakcja tego czy innego magazynu uzna za sexy w tym sezonie.

„Kobiety bardzo je lubią, ale dla mężczyzn są one totalnie aseksualne i wręcz odrażające w niektórych przypadkach. Jeśli przyjdziesz na spotkanie ubrana w coś, co dla faceta będzie dziwne, to tracisz 100 punktów na dzień dobry.”

Nieważne, co Ty lubisz. Ważne, co lubi ON. Oczywiście musisz to przeczuć przed randką, bo jak wiadomo, skoro go nie znasz to jeszcze nie wiesz, czego nie lubi potencjalny absztyfikant. I tu z pomocą przychodzą Ci polki.pl!

Zaiste nie wiem, skąd ona (pani redaktor) czerpie wiedzę na temat ogółu mężczyzn, którzy to jako reprezentatywna grupa autorytaranie stwierdzą jakie buty są sexy a jakie nie. Która fryzura lepsza, a która gorsza. Czy należy chichotać przechylając główkę na prawo czy na lewo. Wkurwia mnie ta nieustająca chęć dyscyplinowania kobiet, która przejawia się w tym, że oto poucza się je nie tylko jak się ubierać, ale także co mieć w głowie. Bo skąd pewność, ze coś co ja uznaję za pasję będzie pasją dla tajemnicznego respondenta ankietki przeprowadzonej przez panią redaktor? Nie wiem, jak Wy, ale znam facetów którzy za najbardziej seksowne buty na świecie uznaliby te do trekkingu. Za super pasję czytanie książek. Takich, którzy niecierpią pomalowanych kobiet i takich, którzy uwielbiają makijaż u wybranki. Skąd do licha ta chęć generalizacji? Skąd ten pęd do tego, abyśmy wszyscy byli jak z hollywoodzkich produkcji, same dziewczyny z sąsiedztwa i chłopcy zza płota.

A już odkryć w stylu „patrz się na faceta, jak chcesz się z nim umówić” to nie skomentuję. Oczywiście na randkę zaprasza on.

Ponura twarz nigdy nie zachęca do tego, aby zbliżyć się do danej osoby. Jeżeli jesteś w barze i wpadł ci w oko przystojniak – koniecznie uśmiechnij się do niego! Wystarczy jeden uśmiech i jeśli on będzie tobą zainteresowany, powinien w jakiś sposób je odwzajemnić.

O uśmiechaniu się na komendę pisała Szpro, także się powtarzać nie będę.

Ty siedź i się wpatruj intensywnie, może się sukinsyn w końcu połapie w twojej niewypowiedzianej intencji. Bo oczywiście gramy cały czas w tę samą durną gierkę pt. „Ja nie mówię, a Ty się domyśl!”.

AAA. I to wszystko podszyte tym, że każda kobieta musi być seksownym kociakiem, chociaż nie do końca wiadomo jaki jest ten kociak. Każdy w miarę rozsądny człowiek wie, że to co jest dla nas sexy może być dla kogoś innego bardzo nie sexy. Machanie głową, ubieranie mini, obcasów tudzież perlisty chichot nic w tej kwestii nie zmienią. Co więcej z tych tekstów przebija pop feminizm w wersji „weź  sprawy w swoje ręce” i to jeszcze byłoby spoko, ale dlaczego trzeba grać według reguł, które z góry narzuca on? On, czyli mężczyzna, którego należy zwabić i usidlić. I zrobić to w sposób na tyle skuteczny, bo omamiony naszym seksownym ja nie był w stanie się ruszyć. No chyba, że przechodzimy do kolejnego cyklu artykułów pt. „Na której randce do łóżka?”. Zacytuję tylko jedną wypowiedź, oczywiście celowo i złośliwie:

„Dziewczyna, która zrobi to na pierwszym spotkaniu, to dla mnie albo smarkula, która chce się zabawić, albo podstarzała desperatka, która zrobi wszystko, by usidlić chłopaka” – Piotr, dziennikarz.

Pozwolę sobie tylko na jedno pytanie – jak ONA zrobi TO sama? W sensie na pierwszym spotkaniu się masturbuje? Czy o co chodzi, bo się pogubiłam.

Na koniec wspomnę o jednej rzeczy – rozumiem potrzebę podobania się, rozumiem chęć udoskonalania siebie i swojego wyglądu. Mamy w sobie jakąś wizję naszej atrakcyjności, do której mniej lub bardziej chętnie i konsekwetnie dążymy. Dla niektórych będzie to siłownia, taniec na rurze, joga, sztuczne rzęczy czy botoks. Wszystko to ogarniam i nie potępiam, co więcej, jeśli ktoś ma w sobie odwagę, chęć i potrzebę ingerencji w ciało to jak uważam, że się powinno go zostawić w spokoju. Dlaczego tatuaże nas już nie bulwersują a botoks jeszcze tak? Gdzie według społeczeństwa pojawia się granica tego, co akceptowalne już a co jeszcze nie? O ile jestem w stanie zrozumieć prasę, która żyje z tego, że o tym pisze oraz doradza wszem i wobec w kwestii ciała, to w kwestii zmiany zachowania i dopasowania tego zachowania do jakiegoś wyimaginowanego faceta, będącego zbiorową fatamorganą redaktorek owch czasopism nie rozumiem kompletnie. Rozumiem, że na tym się zarabia – na niskim poczuciu własnej wartości, ale może mnie to boleć i wkurzać. I tak właśnie jest.

 

Katarzyna Barczyk
vel LADY PASZTET