Nie wciskaj mi dziecka w brzuch

22


Jak to jest z tymi feministkami, które nie cierpią matek, dzieci zjadają na śniadanie, a na myśl o macierzyństwie pokrywają się krostami?

Nie wiem. Chyba nie znam takich przypadków. Znam za to z autopsji pytania o to, kiedy będę mieć dziecko. Nie czy w ogóle będę mieć dzieci, bo dla wszystkich, którzy pytają, rzecz jest jasna jak słonecznik. Przecież wszystkie kobiety chcą mieć dzieci. Po to się ma męża, aby potem mieć dzieci.

Wmawianie dziecka w brzuch

Istnieje takie powiedzenie o wmawianiu dziecka w brzuch. Bo jest tak, że kiedy nagle magicznie przekraczasz próg trzydziestki, to pewna grupa ludzi przygląda ci się z z coraz większą troską. Często są to rodzice, którzy chcieliby mieć jeszcze jedną szansę na to, aby tym razem mieć więcej czasu dla małego człowieka, móc go bez konsekwencji rozpuszczać oraz nie popełniać już raz popełnionych błędów. To dziadkowie, którzy chcieliby jeszcze zostać pradziadkami. Rzesze ciotek i być może wujków, pragnących od czasu do czasu zająć się dzieciątkiem. Wszyscy ci przemili ludzie często wyobrażają sobie, że posiadanie dziecięcia to rzecz oczywista.

Lalka

A co, gdy sprawa się komplikuje? Kiedy się człowiek nie czuje gotowy do macierzyństwa i ten człowiek, o dziwo, jest kobietą? Mężczyzn bez dzieci nie pyta się tak często o to, „kiedy” będą mieć potomka lub potomkinię, raczej pyta się, czy w ogóle planują się rozmnażać. Z wyrozumiałością podchodzi się do tego, że faktycznie mogą nie być gotowi. Tyle wspaniałych rzeczy jeszcze do zrobienia na tym świecie! Na dzieci przyjdzie czas, kiedy się wyszaleją.

Ja jestem Pan Tik Tak…

Co innego słyszy chodząca bomba zegarowa, której tyka biologiczny zegarek. Jeszcze się nią nie czujesz? Znam kilka chętnych osób, które we właściwym momencie ci o tym przypomną. O twoich hormonach, o tym, że czujesz się niespełniona i kompletnie bez sensu jest żywot twój na tym łez padole. I że zrozumiesz, jak będziesz miała swoje. Póki co nabór do sekretnego kręgu rodzicielstwa jest zamknięty.

O ile mogę zrozumieć rodzinę, która męczy i jęczy, chociaż nie powinna, to już innych kobiet, które mają dzieci, nie rozumiem. Mam szczęście, że żadna z takich nie jest moją przyjaciółką. Wszystkie moje koleżanki, które mają dzieci, zapodają wizję macierzyństwa bez lukru, ale także widzą w nim swoje wielkie szczęście i spełnienie. Dodam, że mają w tym udział ich partnerzy, którzy starają się zapewne bardziej niż przeciętny polski rodzic płci męskiej.

Nie wiesz? To nie pytaj. 

Brak potomstwa to czasem wybór, a czasem czyjeś nieszczęście. Każdy ma swój skomplikowany los, dlatego wyjątkowym nietaktem jest wypytywanie o to, co dla większości z nas jest sprawą bardzo intymną.

Podziwiam matki, podziwiam ojców, w ogóle to podziwiam rodziców, którzy spełniają się w rodzicielstwie. Trudno mi sobie wyobrazić, jak to jest ogarniać czyjeś istnienie od A do Z. Jednak kiedy ktoś wchodzi w moją prywatną strefę ze swoim pytaniem o to, kiedy będę gotowa się rozmnażać, to czuję bunt i niezgodę. Nie dlatego, że jestem feministką, ale dlatego, że jestem człowiekiem. Człowiek ma prawo do swoich wyborów i nikt nie powinien go osądzać.

I na koniec – czy istnieją matki feministki, które zapewne przyznałyby mi rację? Dokonały innego wyboru, mają dzieci, zapewne raz są przeszczęśliwe, a innym razem super zmęczone. O rodzicielstwie piszą Sylwia Chutnik, Agnieszka Graff oraz Anna Kowalczyk aka Boska Matka i bynajmniej nie jest to głos ignorowany we współczesnym polskim feminizmie. Tych głosów jest coraz więcej, bo ta dyskusja się toczy nie od dziś.

Korekta: Artur Jachacy

Katarzyna Barczyk
vel LADY PASZTET