Kiblowy atak paniki
Znasz to uczucie. Na pewno je znasz. W czasie każdego wyjścia do kina czy teatru, imprezy, randki, party na świeżym powietrzu albo wakacji pod namiotem, nie mówiąc już o modnych festiwalach… wszędzie tam, gdzie chce Ci się sikać, jest problem z kiblem. O ile jesteś kobietą.
Toaleta, ubikacja, łazienka, WC. Znamy te określenia, jednak najczęściej to po prostu kibel. Wredny, brudny, obsikany kibel z muszlą, która wygląda jak pobojowisko. I pozycja na narciarkę, która stara się trafić wprost do muszli, ale wiecie same, jak to z tym trafianiem bywa. Raz się trafi, a raz nie. A oddawanie moczu w plenerze? Zapomnij. Albo komary gryzą w tyłek, albo sobie na buty nasikasz. Zawsze coś. Krępujące jest to babskie sikanie.
Zew natury
Natomiast panowie na kompletnym luzie sikają, gdzie ich moczowa fantazja poniesie. Przyznaję, że temat fascynował mnie od zawsze, ale raczej po cichu. Oto plenerowa sytuacja, samo południe, bieg na 3000 osób w pięknych okolicznościach przyrody i nagle już po 3 km panowie łup na prawo: bez najmniejszego skrępowania oddają mocz. Dziewczęta albo liczą na to, że ciało wchłonie zbędny balast, albo łup w lewo, w jakiś krzak, byle dalej od trasy biegowej. I to doskonale obrazuje sikanie w przestrzeni publicznej z podziałem na płeć.
Jest w panach taki zew natury, który każe im nie korzystać z ubikacji w miejscu imprezy, ale już po przejściu 15 metrów są gotowi oddawać mocz pod drzewkiem albo latarnią. Rozkoszując się tą czynnością, raczej nie napotkają wielkiego zbulwersowania, chociaż mandat już zdecydowanie tak. Natomiast sikanie damskie w przestrzeni miejskiej to prawdziwe wyzwanie logistyczne, przynajmniej w Polsce. Trzeba znaleźć odpowiedni krzaczek, wystawić koleżankę na czaty i wcale nie ma pewności, czy same na siebie przypadkiem nie nasikamy. A nic tak nie psuje humoru jak niezbyt dyskretny zapach moczu roztaczany przez damę.
Czy architekci i projektanci także sikają?
Zastanawia mnie od lat, jak to jest, że projektuje się nie tylko budynki, ale i całe miasta, nie biorąc pod uwagę prostego faktu, że ludzie obu płci mają potrzeby fizjologiczne. I jak tu się nawadniać, skoro wiadomo, że każdą przerwę na spektaklu czy koncercie spędzi się w kolejce do ubikacji. Z innymi czekającymi w kolejce paniami. W męskich toaletach tłok to raczej rzadki widok. Nie dość, że są pisuary, to jeszcze sama czynność jest chyba szybsza. Stwierdzono nawet, że aby panowie nie obsikiwali całego terenu należy wyznaczyć im cel, a mianowicie na pisuar przykleić muchę, to będą w nią celować, a nie lać po całej dostępnej powierzchni. Zawsze trafia mnie szlag, że żaden projektant/architekt/inwestor nie wpada na genialny pomysł, by po prostu zrobić bardzo dużo tzw. oczek. Bezpłciowych, za to dostępnych dla wszystkich. Oczywiście nie mówię tu o toalecie dla osób niepełnosprawnych, które wg projektantów jeszcze do niedawna w ogóle płci nie miały i wpychało się je do działu „kobiety, starcy, dzieci”. Można by jeszcze projektować męskie łazienki tak, aby ściana pisuarów nie była tym, co jako pierwsze odsłania się po otwarciu drzwi. Zapewne rozwiązań jest wiele.
Da się temat sikania damskiego załatwić na kilka sposobów. W Japonii i Korei toalety są high-tech, tak że się deska dezynfekuje, można nawet sobie zrobić trwałą albo loczki, skorzystać z bidetu i się po owym skorzystaniu wysuszyć. O nasz komfort zadba snująca się muzyczka, jeśli kogoś krępuje dźwięk strumienia moczu. I podgrzewana deska klozetowa to całkiem miły wynalazek (Lady Pasztet poleca!). Są i inne azjatyckie i arabskie sposoby, jak toaleta kucana, gdzie oto w słowiańskim prawilnym przykucu sika się do dziury, a obok jest wąż z bieżącą wodą, którym się można podmyć. Podejrzewam, że są to miejsca o wiele czystsze niż standardowy kibel w budynku użyteczności publicznej. W Izraelu, gdzie kobiety służą na równi z mężczyznami w wojsku, w każdym sklepie obok podpasek i tamponów były jednorazowe lejki do sikania. Trudno szukać krzaczka na pustyni Negew, tak że może lepiej od razu kupić lejek i się nie wygłupiać ze ściąganiem całego munduru. Oczywiście, kto wymyślił papierowe lejki, no kto? Holendrzy. Ci sami, którzy w centrum miast ustawiają po prostu „ściany moczu”, na które można swobodnie sikać, oszczędzając w ten sposób miejskie skrawki zieleni. Niestety póki co rozwiązanie tylko dla panów… lub dla pań z lejkiem.
Moja rada: olej temat i kup lejek
O ile więc na razie nie możemy za bardzo liczyć na toalety marzeń, a powinny one być:
- czyste i suche,
- dobrze wentylowane,
- łatwe w utrzymaniu,
- odpowiednio rozplanowane,
- przyjazne osobom niepełnosprawnym,
- dobrze wyposażone[1];
to lepiej zainwestować w siebie, a raczej w lejek do sikania. Właśnie czekam na przesyłkę, w której to cudo się znajduje. Koniec z wystawianiem tyłka jako karmnika dla komarów. Koniec z ćwiczeniem ud w pozycji narciarskiej. Koniec z tym, że każde wejście do toalety w urzędzie czy innym budynku użyteczności publicznej (w tym niestety do szkoły!) może przyprawić o zawał. Sikanie na stojąco jest bardzo wygodne, co sprawdziłam już, testując papierowe lejki. Nie widzę przeszkód, aby związać się na stałe z lejkiem, gdyż zawsze uważałam, że posiadanie sikawki, którą da się sterować w dowolny sposób, to niezwykły przywilej. Dopóki ktoś nie potraktuje poważnie tego problemu, a zwłaszcza nie wbije sobie do głowy faktu, że panie sikają częściej i dłużej i stąd ich kumulacja w toaletach podczas wydarzeń różnego typu, a więc wypadałoby pomyśleć nad rozwiązaniem, ja do tego czasu zostaję z lejkiem.
Dla czytelniczek Pasztetu, które borykają się z podobnymi problemami, KinkyWinky.pl (mój ulubiony sklep i wzór dobrego e-commerce) przygotowało rabaty czasowe na lejki, a hasło brzmi:
LEJEK16
Daje to 10% zniżki na zamówienia opłacone z góry. Ważny do 31 sierpnia 2016.
Za niezwykłą energię w dyskusji na temat toalet oraz podrzucenie kilku cennych linków i obserwacji dziękuję Klarze Zawadzie.
Korekta: Artur Jachacy.
[1] https://www.ole.pl/blog/projektowanie-toalet-ogolnodostepnych-w-budynkach-uzytecznosci-publicznej.html
niedziela, 28 sierpień, 2016 o godzinie 11:00
Hej Agato, nie trafiłam niestety na jednorazowe lejki, także jest pole dla dystrybutora w Polsce 🙂
środa, 27 lipiec, 2016 o godzinie 21:20
[…] kawie albo herbacie nie może się obyć bez siku. Tak siku. Lady Pasztet wam opowie tu. Osobiście wolałabym aby ludzie jednak nie sikali na dworze, bo rąk nie myją, bo pokazują Ci […]
sobota, 09 lipiec, 2016 o godzinie 19:03
w toaletach publicznych oddaje mocz na małysza. oczywiście z telemarkiem. niestety, czystość w większości miejsc jest poniżej norm unijnych. wole krzaki niż toj-tole.
piątek, 08 lipiec, 2016 o godzinie 13:21
I jeszcze jedno, odnośnie projektowania w ogóle, którego częścią jest dostępność architektury, w tym toalet, dla wszystkich spragnionych i zainteresowanych.
Otóż to w jakiej przestrzeni żyjemy to wyraz polityki i światopoglądu naszego społeczeństwa. Mamy narzędzia żeby wprowadzić ład przestrzenny – są rozporządzenia, są miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego, w których można określać nie tylko wysokość budynków i materiały elewacyjne, ale również można wyznaczyć ogólnodostępny szlak pieszy, wyznaczyć miejsca na toalety publiczne, wskazać gdzie, jakie mają być usługi i funkcje, gdzie postawić ławkę, gdzie zrobić fontannę, a gdzie publiczną toaletę itd. Nasze prawo być może kuleje w niektórych kwestiach, jak np. tej dysproporcji toalet, jednak to można zmienić. Tylko zawsze do takich ruchów musi prowadzić wola polityków + zmiany w światopoglądzie. Bo to, że wydziały architektury są pełne wąsatych mizoginów to jedno, bo jednak da się je skończyć i być dobrym projektantem, ale to, że polityk mówi, że to jak będzie wyglądało miasto „to już zależy od pomysłodawców”, czyli inwestorów – to drugie.
Tak czy siak, cieszy mnie, że kwestie zagospodarowania przestrzennego są coraz częściej poruszane, być może to jest jakaś jaskółka zmian 🙂
piątek, 08 lipiec, 2016 o godzinie 12:28
Odnośnie oczek w budynkach użyteczności publicznej (czyli szkołach, teatrach, galeriach handlowych itp.) to wg prawa trzeba je projektować następująco:
1. W budynku użyteczności publicznej i zakładu pracy należy urządzić ustępy ogólnodostępne. Jeżeli liczba osób w pomieszczeniach przeznaczonych na pobyt ludzi na danej kondygnacji jest mniejsza od 10, dopuszcza się umieszczenie ustępu na najbliższej, wyższej lub niższej kondygnacji.
2. W budynkach, o których mowa w ust. 1, w ustępach ogólnodostępnych powinna przypadać co najmniej jedna umywalka na 20 osób, co najmniej jedna miska ustępowa i jeden pisuar na 30 mężczyzn oraz jedna miska ustępowa na 20 kobiet, jeżeli przepisy dotyczące bezpieczeństwa i higieny pracy nie stanowią inaczej. W przypadku gdy w pomieszczeniach przeznaczonych na stały pobyt ludzi liczba osób jest mniejsza niż 10, dopuszcza się umieszczenie wspólnego ustępu dla kobiet i mężczyzn.
Jak widać prawo przewiduje więcej (!!!) oczek dla mężczyzn niż dla kobiet – jedno oczko przypada na 15 mężczyzn i na 20 kobiet. A jak łatwo policzyć, chociażby to, że kobiety mają okres średnio przez 1/6 miesiąca powoduje, że muszą korzystać z toalet częściej niż mężczyźni i należy im się jak psu buda co najmniej 1/3 oczek więcej. Jest to paranoja, którą zauważyłam na studiach architektonicznych, jednak większość prowadzących to faceci, więc w ogóle się nie przejęli moją argumentacją. Niestety, wniosek jest prosty – nawet rozporządzenie ministra odnośnie warunków technicznych budynków jest dyskryminujące w stosunku do kobiet.
Co do niepełnosprawnych – przepisy dotyczące osób niepełnosprawnych także przez profesjonalistów traktowane są często jak niepotrzebna kłoda pod nogami. Przepisy nie wymagają osobnych toalet damskich i męskich dostępnych dla niepełnosprawnych, więc się ich nie robi.
piątek, 08 lipiec, 2016 o godzinie 11:49
Dla mnie załatwianie się gdziekolwiek poza własną toaletą to jest jakiś krąg piekielny osobny a okrutny wyjątkowo. I stresujący jak cholera. I obrzydliwy w dodatku. Lejki mam, papierowe. Nie lubię, ale z dwoja złego… Ja też panom zawsze zazdrościłam tej zdolności wygodnego sikania, mnie się to na stojąco robi wybitnie niewygodnie i jakoś tak, jak pokraka. Zawsze mnie też zastanawia, bo się na sikających panów w mieście natknęłam nie raz, niestety, że jak na kogoś, kto musi się załatwiać rzadziej, mają taką postawę roszczeniową bardzo: sikam, bo mi się chce i chuj ci do tego. Bo to przecież nie tak, że nam się nie chce siku na mieście, ale my jakoś możemy dojść do domu czy instytucji toaletę mającej. Oni natomiast – mam potrzebę? No to robię. Nawet po pijanemu, nie wydaje mi się, żeby kobiety po alkoholu nagle pozbywały się rozumu i sikały, gdzie popadnie (to znaczy do pewnego poziomu, ale u mężczyzn ten poziom jest znacznie szybciej). #NieWszyscy (wiadomo, no, no) mężczyźni zapewne, ale jest na to chyba jakiś rodzaj przyzwolenia, mimo mandatów, skoro to nie jest dziwne, skoro to jest zwyczajne i czego się spodziewałaś, że jak idzie pochód juwenaliów, a piwko już wypite, to przecież każda boczna uliczka to miejsce do sikania, co z tego, że ty tamtędy akurat w tym czasie idziesz. No faktycznie, trzeba było, kurde, nie iść.
Zastanawia mnie też, w kwestii czystości toalet, jak można wyjść i zostawić całą deskę obsikaną albo, jeszcze lepiej, zakrwawioną okresem. Wody po sobie nie spuścić. Bo publiczne toalety nie są szczytem luksusu, ale też nie mają jednak opcji samoistnego brudzenia się.
Fu. Jak sobie pomyślę, że mam jechać na woodstock, to mi się słabo robi. Ale wpis zacny, można o sikaniu normalnie porozmawiać!
piątek, 08 lipiec, 2016 o godzinie 12:00
Czystość w publicznych toaletach i w toi-toijkach to już jest inna kwestia. Wydaje mi się, że to niestety jest myślenie pt. to nie moje, to mam w dupie. I jak to zrobi 10 osoba tego samego dnia, to już doprawdy się nie da nic z tym zrobić… Chyba jakaś edukacja wczesnoprzedszkolna i szkolna dałaby radę!
piątek, 08 lipiec, 2016 o godzinie 14:14
Na woodstocku codziennie czyszczą toi toie, więc zdarza się trafić na czyste 😉 tylko ostatniego dnia już nie czyszczą. I tych w trudno dostępnych miejscach (np w lesie) też raczej nie, albo dużo rzadziej. W każdym razie powodzenia, ludzie ci powiedzą gdzie lepiej nie wchodzić 😉
piątek, 08 lipiec, 2016 o godzinie 10:29
Bardzo słuszny wpis! Sama się nad tym projektowym aspektem toalet ostatnio zastanawiałam i doszłam do wniosku, że to chyba jakiś spisek jest z tymi kiblami. Po co umieszczać w publicznych toaletach kible na których się nie siada a i tak, jak nie udem, to bielizną można zahaczyć? A potem trzeba leczyć: a to zapalenie, a to grzybica… Albo umywalki w tej „wspólnej” przestrzeni zamiast przy toalecie… W każdym razie: mówisz, że lejek to fajna rzecz? Trzeba będzie przetestować 🙂
piątek, 08 lipiec, 2016 o godzinie 09:44
Architektki też sikają, też mają problem z kolejkami do toalet, niestety inwestorzy to najczęściej oszczędni panowie, którzy nie widzą potrzeby zabierania cennej powierzchni na dodatkowe „oczka” dla kobiet.
Bo to rzecz jasna fanaberia, a nie potrzeba – potrzebę określają warunki techniczne i przepisy BHP, każde „oczko” powyżej to „wymysły” i strata kasy. 🙁
Sam projekt i pomysł nie wystarczy niestety.
Kultura sikania w przestrzeni publicznej poległa gdzieś w niedofinansowanej przeszłości – miejski szalet kojarzy się z brudem, smrodem i patologią.
___
Swoją drogą właśnie zdałam sobie sprawę z tego, że przez 10 lat pracy w zawodzie architektki nie miałam styczności z kobietą-inwestorką (poza projektami wnętrz prywatnych, bo nawet w projektowaniu domków najczęściej jest to mężczyzna lub para). Ciekawe.
piątek, 08 lipiec, 2016 o godzinie 12:01
I to jest najbardziej kijowe, że jednak ten cały gender to nie są jakieś wielkie sprawy, ale oczka w kiblach, prawda? Jak panowie są inwestorami, to oczywiście, że im szkoda miejsca. Za to już nie szkoda kobiet ściskających pęcherze w kolejce do kibla. Masakra!
środa, 20 lipiec, 2016 o godzinie 13:11
Biorąc pod uwagę, że życie składa się właśnie z drobiazgów, to właśnie czyni ten temat wielką sprawą. Co do wyposażenia – o ile podgrzewane deski są fajne, ale da się bez nich żyć, o tyle w damskiej toalecie np. firmowej czy w restauracji powinien być dozownik tamponów czy podpaski… a to zdarza się BARDZO rzadko. I serio, nie rozumiem – wszyscy przyjmują za oczywiste, że papier toaletowy to mus. Owszem, zgadza się. A podpaski/tampony już nie? Bo co, bo temat dotyczy tylko jednej płci?
piątek, 08 lipiec, 2016 o godzinie 09:17
Bujam się z kupnem tego lejka już dobre kilka lat, ale jeszcze mi się nie udało zebrać w sobie i faktycznie kupić. I dzisiaj go dzięki Tobie wreszcie zamówię 😉 Ogromnie Ci dziękuję!