Nieznośny ciężar moczu, czyli kto projektuje nam sikanie?

13


Kiblowy atak paniki

Znasz to uczucie. Na pewno je znasz. W czasie każdego wyjścia do kina czy teatru, imprezy, randki, party na świeżym powietrzu albo wakacji pod namiotem, nie mówiąc już o modnych festiwalach… wszędzie tam, gdzie chce Ci się sikać, jest problem z kiblem. O ile jesteś kobietą.

Toaleta, ubikacja, łazienka, WC. Znamy te określenia, jednak najczęściej to po prostu kibel. Wredny, brudny, obsikany kibel z muszlą, która wygląda jak pobojowisko. I pozycja na narciarkę, która stara się trafić wprost do muszli, ale wiecie same, jak to z tym trafianiem bywa. Raz się trafi, a raz nie. A oddawanie moczu w plenerze? Zapomnij. Albo komary gryzą w tyłek, albo sobie na buty nasikasz. Zawsze coś. Krępujące jest to babskie sikanie.

Zew natury

Natomiast panowie na kompletnym luzie sikają, gdzie ich moczowa fantazja poniesie. Przyznaję, że temat fascynował mnie od zawsze, ale raczej po cichu. Oto plenerowa sytuacja, samo południe, bieg na 3000 osób w pięknych okolicznościach przyrody i nagle już po 3 km panowie łup na prawo: bez najmniejszego skrępowania oddają mocz. Dziewczęta albo liczą na to, że ciało wchłonie zbędny balast, albo łup w lewo, w jakiś krzak, byle dalej od trasy biegowej. I to doskonale obrazuje sikanie w przestrzeni publicznej z podziałem na płeć.

Jest w panach taki zew natury, który każe im nie korzystać z ubikacji w miejscu imprezy, ale już po przejściu 15 metrów są gotowi oddawać mocz pod drzewkiem albo latarnią. Rozkoszując się tą czynnością, raczej nie napotkają wielkiego zbulwersowania, chociaż mandat już zdecydowanie tak. Natomiast sikanie damskie w przestrzeni miejskiej to prawdziwe wyzwanie logistyczne, przynajmniej w Polsce. Trzeba znaleźć odpowiedni krzaczek, wystawić koleżankę na czaty i wcale nie ma pewności, czy same na siebie przypadkiem nie nasikamy. A nic tak nie psuje humoru jak niezbyt dyskretny zapach moczu roztaczany przez damę.

Czy architekci i projektanci także sikają?

Zastanawia mnie od lat, jak to jest, że projektuje się nie tylko budynki, ale i całe miasta, nie biorąc pod uwagę prostego faktu, że ludzie obu płci mają potrzeby fizjologiczne. I jak tu się nawadniać, skoro wiadomo, że każdą przerwę na spektaklu czy koncercie spędzi się w kolejce do ubikacji. Z innymi czekającymi w kolejce paniami. W męskich toaletach tłok to raczej rzadki widok. Nie dość, że są pisuary, to jeszcze sama czynność jest chyba szybsza. Stwierdzono nawet, że aby panowie nie obsikiwali całego terenu należy wyznaczyć im cel, a mianowicie na pisuar przykleić muchę, to będą w nią celować, a nie lać po całej dostępnej powierzchni. Zawsze trafia mnie szlag, że żaden projektant/architekt/inwestor nie wpada na genialny pomysł, by po prostu zrobić bardzo dużo tzw. oczek. Bezpłciowych, za to dostępnych dla wszystkich. Oczywiście nie mówię tu o toalecie dla osób niepełnosprawnych, które wg projektantów jeszcze do niedawna w ogóle płci nie miały i wpychało się je do działu „kobiety, starcy, dzieci”. Można by jeszcze projektować męskie łazienki tak, aby ściana pisuarów nie była tym, co jako pierwsze odsłania się po otwarciu drzwi. Zapewne rozwiązań jest wiele.

Da się temat sikania damskiego załatwić na kilka sposobów. W Japonii i Korei toalety są high-tech, tak że się deska dezynfekuje, można nawet sobie zrobić trwałą albo loczki, skorzystać z bidetu i się po owym skorzystaniu wysuszyć. O nasz komfort zadba snująca się muzyczka, jeśli kogoś krępuje dźwięk strumienia moczu. I podgrzewana deska klozetowa to całkiem miły wynalazek (Lady Pasztet poleca!). Są i inne azjatyckie i arabskie sposoby, jak toaleta kucana, gdzie oto w słowiańskim prawilnym przykucu sika się do dziury, a obok jest wąż z bieżącą wodą, którym się można podmyć. Podejrzewam, że są to miejsca o wiele czystsze niż standardowy kibel w budynku użyteczności publicznej. W Izraelu, gdzie kobiety służą na równi z mężczyznami w wojsku, w każdym sklepie obok podpasek i tamponów były jednorazowe lejki do sikania. Trudno szukać krzaczka na pustyni Negew, tak że może lepiej od razu kupić lejek i się nie wygłupiać ze ściąganiem całego munduru. Oczywiście, kto wymyślił papierowe lejki, no kto? Holendrzy. Ci sami, którzy w centrum miast ustawiają po prostu „ściany moczu”, na które można swobodnie sikać, oszczędzając w ten sposób miejskie skrawki zieleni. Niestety póki co rozwiązanie tylko dla panów… lub dla pań z lejkiem.

Moja rada: olej temat i kup lejek

O ile więc na razie nie możemy za bardzo liczyć na toalety marzeń, a powinny one być:

  • czyste i suche,
  • dobrze wentylowane,
  • łatwe w utrzymaniu,
  • odpowiednio rozplanowane,
  • przyjazne osobom niepełnosprawnym,
  • dobrze wyposażone[1];

to lepiej zainwestować w siebie, a raczej w lejek do sikania. Właśnie czekam na przesyłkę, w której to cudo się znajduje. Koniec z wystawianiem tyłka jako karmnika dla komarów. Koniec z ćwiczeniem ud w pozycji narciarskiej. Koniec z tym, że każde wejście do toalety w urzędzie czy innym budynku użyteczności publicznej (w tym niestety do szkoły!) może przyprawić o zawał. Sikanie na stojąco jest bardzo wygodne, co sprawdziłam już, testując papierowe lejki. Nie widzę przeszkód, aby związać się na stałe z lejkiem, gdyż zawsze uważałam, że posiadanie sikawki, którą da się sterować w dowolny sposób, to niezwykły przywilej. Dopóki ktoś nie potraktuje poważnie tego problemu, a zwłaszcza nie wbije sobie do głowy faktu, że panie sikają częściej i dłużej i stąd ich kumulacja w toaletach podczas wydarzeń różnego typu, a więc wypadałoby pomyśleć nad rozwiązaniem, ja do tego czasu zostaję z lejkiem.

 

Dla czytelniczek Pasztetu, które borykają się z podobnymi problemami, KinkyWinky.pl (mój ulubiony sklep i wzór dobrego e-commerce) przygotowało rabaty czasowe na lejki, a hasło brzmi:

LEJEK16

Daje to 10% zniżki na zamówienia opłacone z góry. Ważny do 31 sierpnia 2016.

Dodatkową zniżkę 5% można zgarnąć zapisując się do newslettera (podczas robienia zakupów).

lady-pasztet-sex-shop-kinky-winky

 

Za niezwykłą energię w dyskusji na temat toalet oraz podrzucenie kilku cennych linków i obserwacji dziękuję Klarze Zawadzie.

Korekta: Artur Jachacy.

[1] https://www.ole.pl/blog/projektowanie-toalet-ogolnodostepnych-w-budynkach-uzytecznosci-publicznej.html

Katarzyna Barczyk
vel LADY PASZTET