Fryzura na Feministkę

2


Wczoraj zmieniłam avatar na #Twitterze, gdzie można sobie ze mną porozmawiać i niekoniecznie czytać mojego bloga.

Dziś rano dowiedziałam się, ze jest to ultra feministyczny avatar. Rozbawiło mnie to, przyznam szczerze.

Wszyscy wiemy, jak według stereotypu wyglądają feministki. Nie będę po raz kolejny przytaczać tego steku bzdur, bo nie ma po co. Tym, co mnie rozbawiło był fakt, że nie przyszło mi nigdy do głowy, że jakiś element mojego wyglądu może być oceniany jako feministyczny lub niefeministyczny.

Idę do fryzjera, gadam sobie z fryzjerką i ona namawia mnie na ścięcie włosów. Jest to dla mnie kompletnie neuatralna sytuacja, bo moje krótkie włosy niczego nie manifestują. Lubię mieć krótkie włosy. Szybko schną, są wygodne i siwizna dobrze na nich wygląda. Ale czy to ma coś wspólnego z feminizmem? Z tym, co myślę o świecie? Bardzo mało. Chyba, że pójdziemy w stronę „mogę sobie wybrać, jaką mam fryzurę”, ale to raczej kwestia drugorzędna. Gdyby od długości moich włosów zależało zasypanie pay gap, to bym się zgodziła je zapuścić. Póki co nikomu nic do tego.

Naszła mnie ostatnio ochota na noszenie okularów. Leżały na szafce, leżały od czasu jakiegoś i nagle mi się przypomniało, że je mam. To założyłam. Efekt mi się podoba i może trochę mniej męcza mi się oczy od siedzenia przed komputerem. Okulary to moja próżność, nie muszę ich nosić, ale czasem lubię. Nie widzę w tym nic feministycznego po raz kolejny. Taką samą feministką byłam bez okularów w grubych oprawkach.

Lubię skórzane kurtki. Pasują do mnie i dobrze się w nich czuję, co więcej nie rozstaję się praktycznie z nimi, bo to moje drugie ja. Wiadomo…

…ta kurtka jest dla mnie symbolem mojej indywidualności oraz wiary w wolność jednostki.

Nie do końca wiem, jak się ma moja kobiecość do feminizmu. Otóż ja lubię kobiecość i jestem, tak sobie myślę o sobie, bardzo kobiecą kobietą, cokolwiek to znaczy. Ale nie wpływa to na fakt tego, jak myślę o świecie i jakie mam poglądy na kwestie związne z polityką, społeczeństwem, dyskryminacją oraz ideologią gender.

Bawią mnie takie komentarze, bo trudno je traktować serio. Skoro chcemy się wymykać stereotypom, to akurat tego nie należy traktować nazbyt poważnie.

Dzisiejszą notkę inspirował #Twitterowy poranek. Szukajcie na #TT @ladypasztet. To ja!

 

Katarzyna Barczyk
vel LADY PASZTET