Coście się dziewczyny tak wyemancypowały! Czyli storyofmajfeminizm.

0


Są takie przykre momenty w życiu dorosłej osoby, kiedy dostrzega, że już nie może opierać się na zdaniu czy to swoich rodziców, czy też autorytetów.

W sumie jest jej przykro, kiedy dostrzega, że osoba, której bezgranicznie ufała, się myli.

Że gada głupoty i że nie zna się na danym temacie tak, jak moglibyśmy się tego spodziewać.

To jednak powoduje, że stajemy się na swój sposób dojrzali i dzięki temu robimy krok w stronę formułowania samodzielnych myśli, opinii i wyrabiania sobie własnego zdania. Oczywiście nie oznacza to, że nasze nowe opinie są pozbawione wad, że nie zdarzają się nam czasem błędy i że nie okaże się, że spotkamy kogoś, kto przekona nas do zmiany zdania.

Wydawałoby się, że mądrość danego autorytetu polega również na tym, że może on spojrzeć z dystansu i stwierdzić, że jednak się pomylił lub pomyliła albo nie do końca miał lub miała rację i że można o tym pogadać. Jednak w naszym kraju częściej wybiera się inną opcję – obrażanie się. Obrażanie się przypisuje się dzieciom, a za głupie wymówki jest kara. Obie te opcje stosują zarówno autorytety, jak i polityczki i politycy, aby pokazać, że jednak pewnego mentalnego przedszkola nie opuścili.

Feministyczna zmiana warty

Liczyłam na to, że list o feministycznej zmianie warty zostanie odczytany jako zaproszenie do dyskusji. Czytałam go kilka razy i nie dopatrzyłam się tam ostrych słów czy obrażania kogokolwiek, o kim napisano, że jest autorytetem, czy też raczej był naszym wspólnym feministycznym autorytetem. Bo czy nie miękły mi nogi, kiedy mogłam porozmawiać z Agnieszką Graff na Konińskim Kongresie Kobiet? Miękły. Czy nie byłam szczęśliwa, kiedy poznałam Kazimierę Szczukę w Ustce na innym Kongresie Kobiet? Czy nie czułam się zaszczycona, poznając kolejne ikony polskiego feminizmu? Oczywiście, że czułam się super i byłam szczęśliwa, bo te postacie, które do tej pory pisały czytane przeze mnie książki, stały tuż obok i mogłam z nimi porozmawiać. I zazwyczaj okazywało się, że są to bardzo sympatyczne osoby.

Dzieli nas hasztag

Jednak w trakcie trwania akcji #MeToo, czy jak kto woli #JaTeż, okazało się, że nie mówimy już wspólnym językiem. Bo doświadczenia osób, które użyły tego hasztagu, nijak się mają do książek. Gdy okazało się, że osobami, których zachowania zostały uznane za przemocowe, byli koledzy naszych feministek z piedestału, to pojawiało się magiczne słowo-klucz: dystans. Dystansu miały nabrać te młodsze koleżanki, co to się nagle tak rozzuchwaliły ze swoimi opiniami i krytykowały zachowania starszych stażem feministek, które niestety kompromitowały się swoimi opiniami w danym temacie. I okazało się, że jest cała masa feministek, które się nieco za bardzo wyemancypowały w swoich poglądach i teraz niegrzecznie krytykują starsze koleżanki, którym przecież tak dużo zawdzięczają!

I tak jest, bo żadna z nas nie zaprzecza, że zawdzięczamy. Że doceniamy i że wiemy, jaka praca została włożona w to, żeby feminizm trafił w Polsce pod strzechy. Tylko że czasy się zmieniły i strzechy już nie te co kiedyś. Mówimy do innych ludzi, więc trzeba zmienić język i przemyśleć, czy to wciąż ten sam świat i czy komunikat pozostaje bez zmian. Kiedy Agnieszka Graff mówi w audycji, że boi się, że #MeToo będzie przyczyną braku kontaktów seksualnych, to chyba nie do końca wie, co mówi i do kogo. Bo te strachy nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Przez konsensualny seks w Szwecji jeszcze nie wyginął szwedzki naród, za to może duża świadomość Skandynawów pozwala im się czuć bezpieczniej z partnerami lub partnerkami.

Storyofmajfeminizm

Cieszę się, że ta dyskusja wybuchła. Cieszę się, że ten list prowokuje do dyskusji, chociaż nie zawsze takiej, jakiej byśmy się spodziewali. Zmiana warty następuje co jakiś czas, bo zmieniają się czasy, problemy oraz ich rozwiązania. Ja sama wiem, że raczej nie nadążam już za córkami moich znajomych, które być może siedzą na forum „Storyofmajokres”, do którego ja jako 14-latka nie miałam dostępu i mówienie o okresie ograniczało się do hasła: ciocia przyjechała. Co brzmi w 2018 okropnie infantylnie. Jest jednak w nas pewna zgoda na to, że nie wszystko kumamy i że będą inne młodsze feministki, od których może się czegoś nauczymy, i obyśmy zrobiły to, zanim się na nie śmiertelnie obrazimy.

 

Korekta: Artur Jachacy

Zdjęcie: Andrej Lisakov z Usplash.com

Podziękowania dla koleżanek z jednej super grupy! 🙂

Katarzyna Barczyk
vel LADY PASZTET