Ulica Śliczna wcale się nie zmieniła

7


Na ulicy Ślicznej we Wrocławiu jest wspaniała restauracja włoska. Obsługa jest miła i kompetentna. Dania pyszne, a atmosfera domowa. We wtorek spotkaliśmy się tam na obiad. Potem spadł deszcz. Przebiegając do samochodu zarejestrowaliśmy kątem oka policyjny wóz, która stała obok bloku. Dzień jak co dzień. Interwencja.

Na tej samej ulicy mężczyzna, zapewne wtedy, kiedy zastanawialiśmy się co zamówić, zabił swoją żonę oraz dwójkę nastoletnich dzieci. Policja mówi o rozszerzonym samobójstwie, nie znam się na typach zbrodni, ale jak dla mnie to jest to zabójstwo. Pozbawił życia swoją partnerkę oraz swoje dzieci i odebrał sobie życie.

Czytacie czasem lokalne gazety? Ja tak. Polecam szczególnie kroniki policyjne. Dzięki nim można sobie wyobrazić skalę przemocy w tym kraju. Notatki policji o tym, kiedy i w jakich okolicznościach poszkodowana wezwała policję i co próbował zrobić jej mąż lub partner, określany mianem konkubenta, pokazują się co tydzień. Obok nich litania na temat pijanych kierowców i drobnych kradzieży. Poczytajcie sobie kiedyś „Czas Ostrzeszowski” albo „Nowiny Jeleniogórskie” to przestanie się Wam wydawać, że to co stało się we Wrocławiu to jakaś nadzwyczajna tragedia. Takie tragedie w skali mikro i makro wydarzają się codziennie kiedy jemy obiad albo kolację.

Albo idziemy do pracy. I nagle jakiś agresywny młodzieniec postanawia kopnąć kobietę, jak to się mówiło? Jak burą sukę. Suka, zwłaszcza bura, jest nic nie warta, nic nie znaczy, a więc można kopnąć ją w ryj. I pójść sobie dalej.

Jackson Katz, który zajmuje się problemem przemocy, często zwraca uwagę na odwrócenie kota ogonem. Mówimy o sprawcach przemocy wobec kobiet. O tym, że to kobiety mają problem. Znikają nam sprawcy. Sprawcy to mężczyźni, łącznie z tymi, którzy w spektakularny sposób (bo Stany, jak wiadomo większe i tam wszystko jest big) chcą odreagować swoje frustracje. Potem, oczywiście obowiązkowo palnąć sobie w łeb. Uciec od odpowiedzialności.

Skupmy się na mężczyznach. Dajmy im mówić o emocjach, dajmy im narzędzia do tego, aby mogli odreagować stres, wielkie oczekiwania, strach i niepewność. Nie ucząc ich od małego, tego, w jaki sposób mogą sobie poradzić z tymi uczuciami sięgają po alkohol albo agresję. Rzadko mają w zanadrzu coś innego. Skupmy się na tym, jak możemy rozwiązać ICH PROBLEM Z PRZEMOCĄ.

Kobiety sobie radzą. Plotą sieci, omawiają problemy, dają się sobie wygadać.

Mężczyźni w ogóle sobie nie radzą.

Tak, to ma bardzo wiele wspólnego z gender. Z przypisanymi nam przez kulturę z rolami.

Nie wierzę w monstra, potwory ani w seryjnych morderców. Wierzę za to, że ludzie miewają ze sobą problemy. Czasem te problemy są ogromne. Nauka o tym, co nas frustruje nie powstrzyma wszystkich zbrodni, ale może chociaż niektóre małe tragedie nie będą się wydarzać.

A ulica Śliczna wcale się tak bardzo daleko od ulicy Miłej, o której pisał Broniewski.

Katarzyna Barczyk
vel LADY PASZTET