Viajo sola, czyli o prawie do podróżowania

2


Moja wyobraźnia wyrastała na Kapuścińskim niczym piękna pleśń na pomarańczy. Czytałam i pragnęłam gorąco być tak jak on w centrum wydarzeń: nieustraszona, skupiona na obserwacji, męska, władcza, dominująca, a czasem potrafiąca wzruszać. Kocham jego książki do dziś. Chociaż mieliśmy z Ryśkiem kryzys, i to nie z powodu jego biografii. Kiedyś odkryłam, że w jego książkach nie ma kobiet. Nie pisał o nich prawie w ogóle, jeśli już, to jakieś anegdotyczne, kompletnie nieistotne kawałki. Wyciął ze swojego świata połowę ludzkości. Wtedy zrobiłam się wściekła na Ryśka. Ale z drugiej strony…

Czy kobiety podróżują? Jeśli już muszą, to tak. Wyjeżdżają w delegacje, czasami nawet na kilka dni, i drżą w hotelowych pokojach o to, czy dom zostawiony lubemu wraz z dziatwą trwa jeszcze, czy już dawno spłonął podczas zabawy w podpalaczy
i strażaków. Oczywiście, że przesadzam. W końcu potrafię wymienić jedną polską podróżniczkę, której się dostało za wszystko: za tatuaże, za brak rozwagi, za zbyt duże ambicje, za zdobywanie ośmiotysięczników i za to, że jest kobietą, też. Nieważne, czy lubisz Martynę Wojciechowską, czy nie – media mają o niej nieciekawe zdanie. Trochę imponuje, a trochę zawstydza i stwarza zagrożenie. I rozebrać się potrafi z gracją, i dziecko przewinąć. Podróżuje. Nie ma jej w domu. Zostawia w tym domu dziecko pod opieką kogoś innego. Tak jakby była mężczyzną.

Kapuściński wyjeżdżał, kiedy tylko mógł. Zostawiał w domu dziecko i żonę. Czekały, a potem nie życzyły sobie, aby Artur Domosławski o tym pisał. Po prostu Ryszard robił, co chciał.

On mógł, ale my już nie. Kobiety nie powinny podróżować same. Ileż raz to słyszałam tę mantrę, kiedy sama podróżowałam po Peru. Tego typu troskę serwowali mi zupełnie obcy ludzie spotkani w autobusie, w restauracji czy w muzeum. ¿Viajas sola?

Viajo sola.

Z kilku powodów: bo mamy XXI wiek i mogę podróżować, gdziekolwiek wyobraźnia i bilet lotniczy mnie zaprowadzą. Bo mam mózg i mogę podejmować decyzje, dbać o swoje bezpieczeństwo na tyle, na ile jest to możliwe, i nie ryzykować. Kobiety raczej unikają brawury, bo przyzwyczajone jesteśmy do tego, że kiedy dwóch turystów z Europy z penisami pójdzie do dyskoteki, to raczej mało kto im zarzuci, że prowokowali. Jako że nie posiadam sprzętu, który by mnie upoważniał do chodzenia do dyskotek, dlatego postępuję ostrożnie. Spotkałam w swojej podróży wielu mężczyzn i bardzo mało kobiet. Rozmawiałam z nimi, jadłam pizzę, śpiewałam piosenki na karaoke. A nawet umówiłam się kiedyś na wspólny wypad do ciepłych źródeł. Zawszę się trochę bałam, bo jednak doświadczenie uczy, że samiec, choćby z reguły przyjazny, to jednak w podróży trochę wróg. Że nikt nie zapyta, dlaczego oni zrobili mi krzywdę i co takiego mają w głowie, że przyszło im to bez trudu. Że to mnie się dostanie za nieostrożność. Czy ich kąpielówki w hawajskie wzory kusiły mnie do macania ich po intymnych częściach ciała? Zapewne nie, zakrzykniecie z oburzeniem. A jednak dla wielu internautów w naszym świecie moje bikini w kropki na pewno zostałoby uznane za prowokujące, oby tylko do niewinnego macania. Ja jednak nigdy nie czułam się bardziej wolna, nigdy nie byłam tak zadowolona ze swoich drobnych wyborów. Byłam szczęśliwa, bo mogłam sprawdzać swoje granice, testować odporność na innych i być sama ze sobą. Niezwykle wzmacniające uczucie.

Podróżowanie to doświadczenie, którego nie powinno się nikomu zabierać. Jedne z piękniejszych wspomnień dotyczących podróżowania jako procesu, który pozwala ogarnąć siebie i świat, były moje wakacje z przyjaciółką. Ona na stypendium w dalekiej Japonii, a ja tam tylko na dwa tygodnie przejazdem. Razem zwiedzałyśmy niezliczoną ilość szintoistycznych świątyń oraz budynków sakralnych, a wieczorami jadłyśmy na ulicy bento i wypijałyśmy po puszce cieniutkiego piwa. Byłyśmy razem, zdane na siebie (a właściwie zdane na nią, bo ja nie znam japońskiego), a jedyne, co nam groziło, to zakochanie się w ulicznym kaligrafie (to właściwie także groziło tylko jej). Dla mnie ta podróż była niezwykle ważna, bo sama musiałam się do Japonii dostać i jak by to dziś nie brzmiało, to dla mnie to była przygoda. Bardzo wzmacniająca i dająca poczucie kontroli. Nie powinno się możliwości doświadczania świata w ten sposób limitować ze względu na płeć. Świat podróżników i podróżniczek powinien skupić się na refleksji nad tym, dlaczego świat jest bardziej niebezpieczny dla kobiet i czy nie stoi za tym stary, dobry patriarchat i wszechobecny seksizm oraz mizoginia, a nie potępiać kobiety za to, że chcą podróżować same lub
z przyjaciółką.

#ViajoSola by Lady Pasztet
#ViajoSola by Lady Pasztet

 

Tekst nawiązuje do głośnej sprawy dwóch podróżniczek z Argentyny, które zostały bestialsko zamordowane w Ekwadorze. Więcej informacji na stronie Feminoteki, a komentarz, który znalazłam na stronie podróżniczej Jarosława Kuźniara, zainspirował mnie do napisania mojego tekstu. Oficjalnym hasztagiem dyskusji w internecie jest #viajosola.

 

 

 

Katarzyna Barczyk
vel LADY PASZTET