Niby mogę sobie spokojnie pić herbatę, ale jakoś tak mnie kusi i nęci, żeby jednak skomentować. Otóż moja przyjaciółka podrzuciła mi linka do blog notki ojca blogera, który z oburzeniem komentował niedawną viralową kampanię społeczną Dear Dad.
Obejrzałam klip raz jeszcze, raz jeszcze przeczytałam komentarz i zadumałam się.
Twórcy kampanii zwrócili się do mężczyzn: za pośrednictwem figury przyszłego ojca zarówno do mężczyzn posiadających dzieci jak i do chłopców, którzy jeszcze dzieci nie mają. Jednak odnoszę wrażenie, że nie chodziło tu o cały męski ród, który winien jest jakiemuś problemowi, a o zwrócenie uwagi na patriarchat oraz kulturę gwałtu. Tak, na kulturę gwałtu, której elementy zostają wymienione w tym klipie: nazywanie kobiet „sukami”, „szmatami” czy „dziwkami”; nie zrozumienie faktu, iż „nie oznacza nie” oraz tego, iż seks wymaga obopólnej zgody; seksistowskie żarty, niby niewinne a świadczące o braku szacunku dla kobiet; eskalująca przemoc w związkach, kiedy to zaczyna się od słów a kończy na przemocy fizycznej. Narratorka prosi o to, żeby zmieniać to, co da się zmienić w codziennym życiu: żeby zwracać uwagę na wyzwiska, na głupie żarty i nie pozwalać na dobrze znany, codzienny seksizm.
W ostatnim wywiadzie dla WO Marta Frej zwróciła uwagę na to, iż to czego słuchają nasze dzieci nie pozostaje bez wpływu na to, jak myślą o świecie i podała przykład grupy Gang Albani. Zmusiłam się do wysłuchania tej piosenki, bo pamiętam, iż mówiła o tej grupie Ewelina Seklecka na II Dolnośląskim Kongresie Kobiet i puszczała fragmenty tych utworów. Jasne, nie stawiam tezy, iż od słuchania kijowego hiphopu przestaje się szanować kobiety, ale to warte obserwacji, jak różne popkulturowe zjawiska przesiąknięte są seksizmem oraz pogardą dla kobiet. Komu mało na ten temat to Jackson Katz w „Paradoskie macho” dość dużo uwagi poświęcił temu zjawisku.
To fakt, że zarówno dziewczynki jak i chłopcy wyzywają się i nie mają większych problemów z nazywaniem innych dziewczynek i chłopców wulgarnymi nazwami żeńskich i męskich narządów płciowych. Ciekawsza jest jednak droga, na jakiej poznają te określenia i jak się ich uczą. Raczej nie z książek dla dzieci o cipkach i siusiakach. Uczą się od nas, od dorosłych. W ten sposób dziewczyny uczą się rywalizacji oraz nazywania innych kobiet dziwkami, kiedy te są nazbyt pewne siebie lub atrakcyjne. Chłopcy nazywają tak dziewczyny, które ich nie chcą lub takie, które chcą ale muszą za to chcenie zostać ukarane.
Przemoc ma płeć i można ją znaleźć w statystykach policji. Przemoc wobec kobiet jak i wobec mężczyzn o w przytłaczającej większości stosują mężczyźni, nie kobiety. Co nie oznacza, iż każdy mężczyzna stosuje przemoc oraz że każda kobieta jest osobą poszkodowaną. Zresztą w tej kampanii nie pada tego typu stwierdzenie, bo opisuje ona codzienny seksizm w patriarchalnym społeczeństwie, któremu podlegają zarówno kobiety jak i mężczyźni. Nie rozumiem dlaczego kampanie o przemocy wobec kobiet oraz dziewcząt zawsze komentowane są w stylu „chłopcy także cierpią”. Oczywiście, że cierpią, ale zazwyczaj także przez sprawców płci męskiej. Dlatego warto podkopywać patriarchat, bo jest on równie szkodliwy dla kobiet jak i dla mężczyzn. To on odbiera mężczyznom odwagę do tego, aby się przyznać do bycia pokrzywdzonym, bo jest to niemęskie.
Nie widzę w tej kampanii zaatakowanych chłopców. Widzę chłopców, którzy mogą się nauczyć, że „nie znaczy nie”. Tego muszą się także nauczyć dziewczynki – wyznaczania granic i umiejętności ich definiowania. Bardzo polecam WENDO w tej kwestii, jeśli któraś z czytelniczek chciałaby to przećwiczyć. Obie grupy, bo mówimy tutaj tylko o dwóch płciach muszą się nieustannie uczyć szacunku dla siebie, a jakoś więcej znamy głupich dowcipów o kobietach niż o mężczyznach.
Zresztą co do kampanii społecznej, zupełnie wg mnie nietrafionej i pokazującej właśnie „dobre” oblicze chłopców to jest to włoska kampania chyba z 2014 roku. Podziwia się w niej chłopców bo nie chcą uderzyć dziewczynki, która stoi jak lalka i którą sobie mogą głaskać i całować. To dopiero jest niezrozumienie na czym polega bycie podmiotem a nie przedmiotem. Cieszymy się, że chłopcy nie biją dziewczynki, bo przecież mogliby a nie chcą. Brawo. Jakbyśmy mogli spodziewać się po nich wszystkiego co najgorsze a mile nas zaskoczyli. To jest dopiero upupiające i przerażające. A na pewno nie edukuje na temat równości płci.
niedziela, 26 maj, 2019 o godzinie 15:10
Gdyby Pani przestała cały czas myśleć o „seksizmie”, „patriarchacie” i tego typu wymyślonych przez feminizm bzdurach – jakże piękniejsze byłoby Pani życie. Nie pomyślała Pani nigdy o tym?
piątek, 08 styczeń, 2016 o godzinie 15:19
Ciekawostka: filmik (z komentarzem „jakie to trafne”) przesłała mi koleżanka, która nigdy nie miała ze „świadomym” feminizmem nic wspólnego i obrusza się, gdy ją tak nazywam 😉 (zapewne ze względu na stereotypowe wyobrażenie o „strasznych feministkach”). Niemniej kampania „Dear Dad” bardzo potwierdza jej osobiste doświadczenia. Ja też, jako obserwator, zetknąłem się nie raz z poruszanymi w tym viralu problemami.
To jednostkowe doświadczenie w kontekście wielkiej kontrowersji, jakie wywołał ten filmik, nasunęło mi myśl, jak antyfeminstyczny ‚backlash’ dramatycznie uwstecznił pojmowanie praw kobiet w społeczeństwie. Przecież ta kampania powinna być czymś oczywistym jak „piłeś, nie jedź”.
piątek, 08 styczeń, 2016 o godzinie 16:39
No właśnie, właśnie, właśnie… backlash w rozkwicie, a my się musimy tłumaczyć z oczywistości.
czwartek, 07 styczeń, 2016 o godzinie 20:51
Polecam obejrzeć jeszcze to: https://www.youtube.com/watch?v=7TFLttjRm_c.
piątek, 08 styczeń, 2016 o godzinie 07:45
Klip przedstawia problemy mężczyzn, które kreuje patriarchat, ale nie ma to wiele wspólnego z tematem kampanii społecznej.
czwartek, 07 styczeń, 2016 o godzinie 08:23
Trafnie, jak zwykle zresztą, ja nie napisałbym tylko, znaczy nie przeszłaby mi przez klawiaturę zbitka „kultura gwałtu”, bo to coś jak „dobra zmiana” w wykonaniu obecnych mocodawców, tyle że obrzydliwsze, ale rozumiem kontekst. Pozdrawiam.
czwartek, 07 styczeń, 2016 o godzinie 08:49
„Kultura gwałtu” to pewne pojęcie, przyznam, że szokująca zbitka, ale od dawna w użyciu.
środa, 06 styczeń, 2016 o godzinie 21:27
sięgnij po „Teorię King Konga” Virginie Despentes oraz jej 1-ą powieść „Baise-moi” (‚Pieprz mnie’). mają w księgarni Feminoteki
środa, 06 styczeń, 2016 o godzinie 20:22
obie czytałam, ale o feminotece nie pomyślałam
dziękuję za odpowiedź 🙂
środa, 06 styczeń, 2016 o godzinie 19:48
Bardzo trafnie napisane, do dzisiaj mam traumę po raporcie policyjnym opublikowanym na blogu Kiciputka :/
Jeśli nie zaczniemy wpajać podstawowych wartości najmłodszym pokoleniom to niestety nic się w tej kwestii nie zmieni…
Swoją drogą mam pytanie i prośbę zarazem – piszę obecnie pracę na temat kultury gwałtu i zdając sobie sprawę, że własny research nie zawsze jest do końca obiektywny chciałabym poprosić o jakieś polecane pozycje w tym temacie, jeśli uda się znaleźć coś nowego to będę niesamowicie wdzięczna 🙂
środa, 06 styczeń, 2016 o godzinie 19:54
Przyznam szczerze, że polecam to co wymieniłam w tekście czyli przede wszystkim Katza, sięgnij także po „Żywe lalki” jeśli jeszcze nie czytałaś. Poszperałabym na Twoim miejscu w księgarni online Feminoteki, tam na pewno się coś znajdzie. Powodzenia w pisaniu pracy! 🙂