Obleśny jęzor seksizmu

11


Wspaniała modliszka paląca papierosa.

 

Temat we mnie siedzi, a więc kiedyś musi wyjść.

No to wychodzi.

Wyobraźmy sobie, że jesteś atrakcyjną (według standardów piękna w kraju zwanym Polską), młodą kobietą na konferencji branżowej. Ubrałaś się ładnie, bo lubisz się ładnie ubierać, a w dodatku odbierasz nagrodę za swoją pracę. Jest ci miło. Masz zrobione paznokcie, makijaż i z uśmiechem suniesz przez korytarz z koleżanką, równie atrakcyjną i zadbaną. W wyśmienitych humorach krążycie po sali z kieliszkami wina w dłoniach, coś tam gadacie, czasem ktoś Was zaczepia.

No i się zaczyna.

Oślizgły komplemento-seksizm.

To jest uczucie wprost nie do opisania dla kogoś, kto nigdy nie był w sytuacji, że niby spotyka go coś miłego, a jednak ma wrażenie, że ktoś właśnie obleśnym jęzorem liże Cię po twarzy. Wcale nie chcesz tego, co on ci daje w tym momencie. Do niczego nie jest Ci potrzebna jego pochwała, komplement czy inny kretyński żarcik. Nie chcesz słuchać o tym, jaki masz głęboki piękny głos, wspaniałe oczy, o tym jaka jesteś piękna. Nie chcesz całowania rączek, bo czujesz się jak klacz wystawiona na aukcję.

Do tego nie trzeba wcale bankietów. Wystarczy chodzić do pracy, tak jak chodzi D. A tam czeka na nią kolega z oślizgłym „Jak pięknie dzisiaj się ubrałaś”. To się D. zastanawia czy ma się cholera ładnie ubierać czy może nie? Czy ubiera się w takim razie dla siebie czy dla oślizgłego typa? Myślę, że każda z nas to zna.

Co jest w tych niechcianych komplementach tak obrzydliwego?

Otóż powodują, że zamiast czuć się dobrze, ja na przykład czuję się źle. Jakby mnie ktoś nieustannie taksował wzrokiem, oceniał i zupełnie ignorował to, że posiadam mózg i go używam. Podczas wspomnianego bankietu padły oczywiście gratulacje z okazji otrzymania nagrody, ale trudno je było zauważyć, bo o wiele więcej było prymitywnych żarcików na temat mojej sukienki. Sukienka miała kokardę, co jak wiadomo (chociaż ja nie wiem, co to za logika) oznacza, że tę kokardę trzeba rozwiązać. Na szczęście skończyło się na żartach, a nie na próbach jej rozwiązania.

Dobrotliwy seksizm naprawdę istnieje.

Ja nie podchodzę do nieznanych mi, przystojnych mężczyzn, żeby ich komplementować. Przyszło mi do głowy, że mogą sobie tego nie życzyć i uważać, że jest to naprzykrzanie się. Podobnie zrobiła D., poszła do kolegi od komplementów i powiedziała mu, że ma wspaniałą koszulę i pięknie dzisiaj wygląda. Konsternacja nie do opisania nastąpiła. Mój przyjaciel pytał się mnie, co myślę o zjawisku catcallingu i myślę, że najlepszym co można zrobić, to spowodować, że osoba, która prawi niechciane komplementy sama stanie się ich adwersarzem. Z. zresztą tak robi. Jak słyszy, że ktoś się za dziewczyną ogląda i rzuca jej jakiegoś suchara na ulicy, to tego suchara odbija w stronę wypowiadającego go pana. Bardzo skuteczne z tego, co mówił.

O podobnym problemie wspomina Joanna Bagniewska, która mówi o tym, że na konferencjach naukowych panowie się wzajemnie nie komplementują, ale jak już wejdzie kobieta… to się zaczyna.

Fajni faceci istnieją. Potrafią reagować kiedy widzą żenadę na twojej twarzy, taktowanie wkraczają do akcji i wcale nie jest to syndrom „ratowania księżniczki z opresji” tylko zwyczajna ludzka pomoc. Potrafią być zarówno troskliwi i opiekuńczy, tak by się nikomu nie narzucać. Rozmawiają z Tobą jak partner z partnerem i nie trzymają się ich kretyńskie żarciki. To super, że niektórzy z nich chcą reagować kiedy widzą, że inni faceci zachowują się jak debile.

A miejsce całowania rączek jest w sypialni. Niech tam zostanie.

(Okładka wpisu tak mi się spodobała, że nie musi mieć związku z tematem, co nie?)

Katarzyna Barczyk
vel LADY PASZTET