Seriale, seriale, seriale… Co oglądać? Jak żyć? W moim serialowym życiu póki co brak przełomów, oprócz jednej perełki, którą polecam wszystkim fankom i fanom „The Wire”, czyli Najlepszego Serialu Jaki Powstał na Tej Plancie. Tak, możecie mnie nazwać psychofanką! W każdym razie tutaj następuje bardzo ciekawe przełamanie znanych schematów i oglądamy bohaterkę, która ma rozterki, popija, nie kontroluje swojego życia i generalnie nie wygrałaby konkursu na Perfekcyjną Panią Domu. I to jest dobre, bardzo dobre!
Seven Seconds
Ach, co to był za serial! Dawno takiego nie widziałam i chociaż odpowiedź na pytanie: „kto zabił?” pojawia się w pierwszej sekundzie tego serialu, to nie o odpowiedź chodzi, a o szukanie sprawcy. Świetnie zagrane postacie, skomplikowana fabuła pełna zwrotów akcji, zimowe plenery amerykańskiego złego snu. Myślę, że to taki mały hołd dla The Wire, bo inaczej się nie da tego nazwać. Tylko że tym razem nieporadna jest przede wszystkim pani prokuratorka K.J. Harper, która jest najbardziej skomplikowaną postacią w tym serialu. Afroamerykanka z bogatej rodziny, brana przez wszystkich za karierowiczkę, która dzięki romansowi wybiła się z biedy. Alkoholiczka, nieodpowiedzialna, żyjąca z dnia na dzień, która kocha karaoke. Wcale nie jest bohaterką i nie potrafi zapanować nad swoimi demonami, ale pociągnie tę sprawę do końca. Z porażkami, z błędami i z przekonaniem, że to wszystko nie ma sensu. Ale się postawi i zaimponuje. Naprawdę świetnie napisana bohaterka, tak jak i otaczający ją Fish, Nadine czy grupa białych policjantów, która niewiele różni się od gangu. Serial trzyma w napięciu i jest pewnym przełamaniem stereotypu o kobiecej bohaterce, która „zawsze daje radę”. Czasami nie daje. I to też warto oglądać.
Rita
Duński serial o kontrowersyjnej nauczycielce z niewyparzoną gębą. Sympatyczna pani zamiast niańczyć dzieci, pali fajki w kiblu, sypia z niewłaściwymi facetami, nie potrafi się dogadać z własnym dziećmi i właściwe nadal jest anarchistką. W pracy za bardzo się nie nadwyręża, minimalizuje stres, ale za to jak już się za coś zabierze, to nie ma mocnych. To taki pogodny serial o dużej zagubionej dorosłej, która właściwie sama nie wie, czego chce od życia i do kogo ma pretensję. Przez pierwszy sezon przebrnęłam gładko, ale potem już jakoś nie starczyło mi zapału. Co ciekawe, to raczej antybohaterka niż bohaterka, bo na ekranie oglądamy zmagania jej wewnętrznego dziecka, które zawsze stawia na swoim, z odrobinę bardziej zniuansowanym światem dorosłych, gdzie nie ma już tylko czerni i bieli. W sumie ciekawa rzecz, polecam w razie wolnych serialowych przebiegów.
Jessica Jones
Jessica, Jessica, Jessica… Bardzo czekałam na drugi sezon przygód panny Jones, ale kiedy już się doczekałam, to obejrzałam z obowiązku. Niestety gdzieś się skończyły pomysły na wciągającą fabułę i nasza superbohaterka oczywiście cierpi i ma uciągniętą minę oraz receptę na wszystko, czyli wódę, ale jakoś to wszystko się nie klei. Owszem, Patsy jest w tym sezonie nieco szalona i właściwie zamienia się w czarny charakterek, ale sama nie wiem, dlaczego tego nie kupuję. Może motyw zazdrości jest po prostu słaby? Trochę się dowiadujemy o przeszłości przyjaciółek, ale nie za dużo. Pojawia się także tajemnicza kobieta, która ma jeszcze większe moce niż Jessica i jakże banalnie okazuje się jej mamą. Sorry za spojler, ale doprawdy nietrudno się domyślić. Odzyskana mama i tak niczego nie załatwia, bo to nie duch z przeszłości, a żywy i dość wymagający człowiek. Wrażenia mam bardziej niż mieszane, zgubił się gdzieś dla mnie sens i cel, a fabuła się rozlazła. Trochę szkoda, bo liczyłam na jakieś większe starcie z patriarchatem, a nie emocjonalne szarpaniny. Cóż. Trudno, co zrobić. I tak w życiu bywa, że nas zawodzą nasze serialowe miłostki!
Korekta: Artur Jachacy
sobota, 19 maj, 2018 o godzinie 21:03
Dziękuję za wszystkie filmowe inspiracje – dzięki Tobie mogę oglądać perełki Netflixa. Ciekawam co myślisz o „Nie jestem łatwy”?
poniedziałek, 21 maj, 2018 o godzinie 09:20
Hej! Cieszę się, że rekomendacje się przydają!! Widziałam „Nie jestem łatwy” i zbieram się do notki na ten temat 🙂 będzie wkrótce!
wtorek, 22 maj, 2018 o godzinie 19:39
Cześć Karolino! Cieszę się, że jest polecenia się przydają i będą się pojawiać następne, a o filmie „Nie jestem łatwy” właśnie piszę! Pozdrawiam 🙂
poniedziałek, 16 kwiecień, 2018 o godzinie 11:04
Dzięki za spojlera 😀 Oglądałam Dżesikę, obejrzę drugi sezon z ciekawości.
poniedziałek, 16 kwiecień, 2018 o godzinie 11:27
Przepraszam, ale to jest tak oczywiste od pierwszego odcinka, że w ogóle nic nie zaspojlerowałam 😛 WYBACZ!
niedziela, 15 kwiecień, 2018 o godzinie 11:11
A mnie Seven Seconds zupełnie nie przekonał. Dłużył mi się niemiłosiernie i mimo zainteresowania KJ, nie byłam w stanie przebrnąć do końca 3. odcinka.
Natomiast jestem olbrzymią fanką „Rity” – i serialu, i postaci. Uwielbiam jej podejście do dzieciaków, którym poświęca tyle uwagi, ile trzeba. Potrafi zadrzeć ze wszystkimi świętymi, byle pomóc grupie lub jednostce. Jest trudna, egistyczna, popełnia masę błędów, jej własne dzieci mają ją za wariatkę, ale jest to dla mnie postać z krwi i kości. Taka nauzycielka-ideał, którą dzieci po latach wspominałyby jako tą, która zmieniła ich życie, wprowadzając nową jakość – uwagę dorosłej.
poniedziałek, 16 kwiecień, 2018 o godzinie 08:36
Jak widać dla każdego coś miłego 🙂 Mnie „Seven seconds”przypomniał „The Wire”, a że kocham ten serial to miło mi się go oglądało nawet bez wartkiej akcji, bo tak czy siak w serialu o Baltimore też się pewne kwestie ciągnęły. Za to „Rita” mnie znużyła, a to zajście w ciążę w ogóle nie przekonało fabularnie i jakoś odłożyłam ją na kiedyś tam.
piątek, 20 kwiecień, 2018 o godzinie 23:19
Też jestem fanką „The Wire”!