Jak szukać pracy?!?! – poradnik

6


Całym sercem jestem za kobietami. Wspieram i popieram, ale nawet moja cierpliwość ma swoje granice. Portale od prawej do lewej jęczą na temat bezrobocia, młodych zdolnych i bez pracy, wszyscy drżą i rysują przed nami wizję apokalipsy. Generalnie większość tej dyskusji polega na jechaniu po pracodawcach, którzy nagle stają się wysysającymi krew potworami. Pozwolę sobie tę wizję namalować nieco inaczej.

W zeszły piątek, czyli tydzień temu zamieściłam ogłoszenie o prace na dwóch serwisach. Z jedno przyszło około setki CV a z drugiego mniej więcej 20. Oczywiście część się pokrywała, co wskazuje już na to, jak ciekawie przebiega proces rekrutacji. Mamy więc już na wstępie do czynienia z osobami, które wysyłają na rympał swoją CV-kę zupełnie nie patrząc na to, gdzie ją składają. Większość przesłanych zgłoszeń nie pokrywała się w ŻADNYM punkcie z napisanym przeze mnie ogłoszeniem. Pomijam, iż większość CV została przesłana z adresów pt. agusia, srussia, oooola czy inne kwiatuszki, pomijam, iż były one w wersji edytowalnej, pomijam, że trudno jest ogarnąć tyle dokumentów, skoro wszystkie nazywają się… „CV”, bo jak się mogą inaczej nazywać?!?!

Jedziemy dalej… podczas rozmów z wytypowanymi kandydatkami, okazywało się, iż parokrotnie trzeba im przypominać co to za firma i o jakie stanowisko chodzi. W dzień rekrutacji okazało się, iż jedna z pań poinformowała, że jej nie będzie i to jest w porządku. Ale pozostałe dwie dziewczyny nie raczyły nawet zadzwonić.

Gdzieś tutaj pojawia się moje wielkie zdziwienie. Czy to ja sobie robię jaja czy może one? Czego w takim razie te dziewczęta szukają? Startowałam rok temu z bardzo podobnej pozycji, również bez doświadczenia i bez znajomości branży. Ale ogarnęłam fakt, że na spotkanie się przychodzi, list motywacyjny dopasowuje do danej firmy, o której się wcześniej czyta. Czy posiadłam tę wiedzę dzięki szklanej kuli? Nie sądzę.

Czytając wszystkie przysłane CV z jednej strony robiło mi się przykro, bo widać dużą desperację tych aplikujących na dobrze brzmiące stanowisko „Asystentki Zarządu”, a z drugiej strony krew mnie zalewała. Postanowiłam im pomóc, może kiedyś trafią na tego blogusia i je oświeci.

Także teraz oto mini przewodnik „Jak szukać pracy?!”

1. Przeczytaj na głos ogłoszenie o pracę.

2. Zastanów się, czy posiadasz umiejętności, których oczekuje pracodawca. Jeśli wiesz, że ich nie posiadasz zastanów się, co możesz zaprezentować w zamian i co go przekona. Nie mam na myśli dekoltu, bo pracodawca może być i bywa również kobietą.

3. Bądź wobec siebie szczery/szczera i zastanów się, dlaczego chcesz dostać tę pracę, skoro jesteś instruktorką fitness.

4. Wejdź na stronę danej firmy i oprócz danych kontaktowych, spróbuj cokolwiek o niej przeczytać. Włącz wyszukiwarkę i wpisz jej nazwę.

5. Wyślij CV w PDF – dlaczego to takie ważne? Otóż w pliku PDF lepiej wygląda treść, nie rozsypują się znaki czy inne dziwaki, a przede wszystkim nikt Ci złośliwie niczego nie dopisze.

5.* Moja osobista prośba – nie wpisuj do CV wszystkich rzeczy, jakie gdziekolwiek kiedykolwiek robiłeś/robiłaś. Selekcja jest istotna jednak, a pisanie „obsługa sprzętu biurowego – skaner, drukarka, ksero” w 2013 nie tyle trąci myszką, co zdechłym szczurem.

6. Jeśli do Ciebie ktoś zadzwoni to postaraj się przypomnieć sobie, gdzie aplikowałaś. To dość ważne, a to, że nie pamiętasz gdzie wysyłasz CV i na jakie stanowisko aplikujesz może lekko zniechęcić, kogoś, kto przeprowadza proces rekrutacji. Polecam białą kartkę oraz długopis jako sposób zapisywania tych dwóch istotnych informacji.

7. Byłoby fajnie, gdybyś przyszła/przyszedł na rozmowę.

8. Użyj antyperspirantu!!! (Jeśli wybierasz się na rozmowę, jeśli jednak nie, też możesz użyć!)

9. Jeśli nie przyjdziesz, daj znać wcześniej, to naprawdę ułatwia życie wielu osobom, heloł?!?! Jakbyś się czuła, gdybyś przyszła na rozmowę o pracę a nikogo nie byłoby w biurze? HELOŁ?!?!

10. Wracając do pisania CV – to nie jest status na fejsie, to nie bloguś, to nie pamiętniczek, nie musi być słodko i zabawnie. Odpuść sobie wklejanie gifów do zainteresowań, wklejanie symboli w worda typu nutka, chyba, że masz super pomysł na kreatywne CV do kreatywnej pracy, gdzie szukają czegoś takiego. Zazwyczaj zabawne tekściki z cyklu „Super parzę kawusię oraz ratuję spółki przed upadkiem” wywołują uśmiech politowania, nic więcej. No, dodatkowo skreślają Cię na wstępie. NIE RÓB TEGO! To jak pisanie smsów po pijaku…

10.* Moja podpowiedź – idź do fotografa, proszę. Nie rób zdjęcia z kamerki z dziubkiem, gdzie widać Twój pokój, nie rób sobie zdjęcia z ręki, nie baw się PS, nie eksperymentuj z wyszczuplaniem twarzy poprzez bawienie się w paincie. Tutaj nieśmiertelna zasada szafiarek od modowych banałów „Mniej znaczy więcej…” naprawdę się przydaje. Niech Ci cyknie fotę profesjonalista, bo każde inne rozwiązanie jest w tym wypadku ZŁE.

11. Pokaż swoje CV komuś, kto jest wobec Ciebie krytyczny. Wyślij je do pracuj.pl. gdzie prowadzą akcję pt. „Odpicujemy Ci CV”, skontaktuj się z kimś, kto nie jest z Marsa. Potem je wyślij.

12. P.S. List motywacyjny to nie jest z wakacji o tym, jaka jesteś super lub jaki jesteś cool. Nikogo nie interesuje opis tego, jak wspaniale Ci się studiowało czy opiekowało dziećmi w Anglii (chyba, że aplikujesz na stanowisko przedszkolanki). Krótko, konkretnie i na temat tego, jaki masz pomysł i co chcesz zrobić. Nie muszą to być mega odkrywcze rzeczy, wystarczy, że po prostu zastanowisz się na chwilę czy to jest to.

Od razu mówię, że takie kwiatki zdarzają się u obu płci, natomiast ponieważ szukamy kobiety, to dostało się im. Teraz czekam na komentarze, tylko darujcie sobie odsądzanie mnie od feministycznej czci i wiary, bo feminizm nie polega na promowaniu kobiet za wszelką cenę, zwłaszcza kiedy ewidentnie problemy ów dziewcząt wynikają z braku myślenia.

 

 

Katarzyna Barczyk
vel LADY PASZTET