Dostałam ostatnio pytanie, na które pokolenia kobiet szukają odpowiedzi. Brzmi ono: jak sobie radzić ze starymi dziadami w biznesie, którzy uwielbiają świńskie dowcipy?
Przyznam, że nie jest to temat łatwy. Bardzo chciałabym mieć jedną uniwersalną odpowiedź, ale takiej nie posiadam. Za to od lat obserwuję, podpatruję i czasem nawet wdrażam różne strategie, które mogą w takiej sytuacji pomóc. Świat pełen jest mężczyzn uroczych i zabawnych, którzy nie przekraczają ani naszych granic, ani granic przyjętych w relacjach biznesowych, ani granic dobrego smaku. Są jednak wyjątki i specjalnie na tę okazję przygotowałam trzy rady.
Jest jeszcze jedna rzecz, którą chciałabym zaznaczyć: dziad nie ma ani płci ani wieku, chociaż częściej zdarza się, że dziad jest mężczyzną. Opisany w tym wpisie dziad nie ma na celu nikogo obrażać, tylko pokazać pewne sytuacje, w których kobiety w różnych sferach życia muszą sobie z takim oto niby nie groźnym, rubasznym dziadowaniem radzić.
Rada pierwsza: nie uśmiechaj się
Z niewiadomych przyczyn uznano, że skoro kobieta się uśmiecha, to się zgadza, i że, co gorsza, wszystko się jej podoba. Spróbujcie się przez jeden dzień nie uśmiechać, a wszyscy nagle zaczną pytać o to, jak zdrowie, mąż, kot lub roślina. Staniecie się nagle niewygodnymi istotami, do których świat stracił instrukcję obsługi. Też się kiedyś uśmiechałam na różnych spotkaniach z grzeczności. Wydawało mi się, że ktoś tę moją grzeczność doceni i uzna za dobrą walutę. Im dalej w las, tym rzadziej się uśmiecham, bo, niestety, uśmiech powoduje, że Pan Zabawny się nakręca, poza tym w naszej kulturze uśmiech to akceptacja. Kiedy pojawia się głupi, niestosowny żart, najlepiej jest milcząco go przyjąć i okazać wielkie zdziwienie: gdzie tutaj wydarzyło się coś zabawnego? Czasem pomaga prośba o wytłumaczenie tej przezabawnej puenty. Tak, istnieje ryzyko, że ktoś uzna Cię za głupią, której trzeba tłumaczyć żart. Ale drugi raz go nie opowie.
Rada druga: z entuzjazmem dopytuj
Mam taką koleżankę, królową stalowego spojrzenia, która jest bardzo ironiczna w swoim sposobie bycia. Biada temu, kto tego nie zauważy. Jej strategia polega na czymś kompletnie odwrotnym niż w radzie pierwszej: ona entuzjastycznie dopytuje, ponagla, prosi o wyjaśnienie, mówi całe rzesze „aha”, „powiedz coś więcej”, „ale jak?” i to powoduje, że część Panów Przyjemniaczków odpada. Czasem wyczuwają jej ironię w tym „no powiedz więcej, nie daj się prosić!” i wtedy wycofują się rakiem. Jeśli nie skumają ironii, cóż… zostają rzuceni na pożarcie świadkom zdarzenia, którzy mają bekę.
Rada trzecia: protest i odwołanie się do reguł
Jeśli żarciki, takie, że wiecie, heheheh, pojawiają się w trakcie ważnych biznesowych spotkań, to chyba warto zaznaczyć, że jednak jesteśmy nie na piwie, ale w pracy. Może warto pogadać z kimś, kto jest naszym przełożonym/przełożoną i powiedzieć mu o dyskomforcie. Wtedy on/ona powinni zareagować. Jeśli tak jak ja, niestety, sama musisz dźwignąć tę sytuację, to polecam stanowcze powtarzanie, aż do znudzenia, że to nie czas, nie miejsce, że ktoś może poczuć się urażony, mamy tutaj takie reguły, że nie opowiadamy dowcipów. I tak w kółko. Za którymś razem musi zadziałać!
Whatever works
Niestety, tego w życiu nie uczą i musimy same się nauczyć, jak reagować na takie sytuacje, bo raczej nie znikną one z biznesu za naszego życia. Wszystko zależy z jakim typem „dziada” mamy do czynienia, ale ja regularnie zauważam, że to są raczej mężczyźni, z którymi się wszyscy dookoła zgadzają. Jak wielkie jest ich zdziwienie, kiedy ktoś w końcu reaguje i się na coś nie zgadza. Czasami będzie to pyskówka, innym razem tzw. burak na twarzy, ale na pewno jakiś rodzaj szoku pojawi się na obliczu. Po prostu to są tacy „duzi chłopcy”, którym już od dawna nikt nie zwracał uwagi, więc wg nich zachowują się zawsze poprawnie. Czy to będzie sauna, salon samochodowy, spotkanie biznesowe czy kolacja z klientem to czasem postawienie granicy wywoła szok, potem niezgodę, być może nie będzie już miło, ale za to może pojawi się szacunek i ostrożność.
Dużo się w tej kwestii zmienia, chociaż wciąż spotykam całujących rączki panów, przekonanych o tym, że kobiety są kimś w rodzaju trofeum spotykanego w pracy, ale to już powoli rzadkość. Brakuje mi nauki tego, żeby sobie wzajemnie nie przerywać w trakcie spotkania. To są rzeczy, które oczywiście da się wypracować jeśli tylko ktoś chce się uczyć. Często jednak takich chęci brak. I wtedy trzeba mieć swój sposób na dziada!
Korekta: Artur Jachacy
środa, 20 marzec, 2019 o godzinie 11:40
Moja ulubiona taktyka to zawstydzić dziada, przy czym ważne jest, aby dostosować komunikat do możliwości poznawczych dziada. Perfidnie wykorzystuję przy tym posiadanie potomstwa i powoływanie się na autorytet matki – uważam to za dosyć zabawne, bo z jednej strony bycie matką delikatnie upupia człowieka, ale z drugiej strony daje nowy wachlarz możliwości 🙂
wtorek, 12 luty, 2019 o godzinie 11:40
Świetny tekst. Takich rad trzeba nam coraz więcej, bo jest z tym coraz gorzej. Pozdrawiam Cię serdecznie.
poniedziałek, 20 sierpień, 2018 o godzinie 18:43
Ja w takich sytuacjach najczęściej rzucam ironiczne, cięte, ostre, mało kulturalne odpowiedzi. Na przykład:
– Jeśli ktoś na forum publicznym robi jakieś aluzje seksualne. – Och, rozumiem. Masz problem w tej kwestii. Opowiedz, wszyscy posłuchamy, może uda nam się coś doradzić.
– Jeśli facet się chwali, co by mi to nie zrobił. – Ale z pana bajkopisarz. / Krowa, co dużo muczy, mało mleka daje. / itp.
– Jeśli ktoś się natrętnie zaleca. – Nie, nie mam chłopaka. Chodzi o to, że jesteś potwornie brzydki.
– Jak ktoś rzuca tym tekstem, że zła, bo ma okres. – Na twój widok, to mam zawsze okres.
Stopień chamstwa dostosowuję do zaczepek drugiej strony.
A na zebraniu biznesowym na przykład, jeśli się nie chce bardzo chamsko, to można:
– Rozumiem, że nie ma pan za dużo obycia w spotkaniach biznesowych. Więc panu wytłumaczę, proszę się tak nie odzywać do kobiet, a już na pewno nie publicznie. Jest pan chamski i bezczelny.
piątek, 17 sierpień, 2018 o godzinie 14:56
jebać wszystkie popierdolone feministki.
poniedziałek, 11 luty, 2019 o godzinie 23:15
Kim Ty jesteś człowieku i co sobą reprezentujesz tymi słowami?
poniedziałek, 13 sierpień, 2018 o godzinie 15:19
No niby tak. Ja te wszystkie strategie stosowałam wytrwale, ale skończyło się tylko na tym, że dziady przerywają teraz w pół słowa i rechoczą dalej „hehe, nie możemy tego powiedzieć, hehehe, bo te feministki nas zlinczują, hehehe, ale wiecie o co chodzi, nie? Hehe, ten tego”. To nie poprawia sytuacji, bo ubaw jest dalej i o zgrozo dziadom towarzyszom często koleżanki, które w sprośnych żartach lub rozumieniu feminizmu na opak nie widzą absolutnie nic nienormalnego. „Jak może kobiety obrażać mówienie, że ich praca się różni od mężczyzn, przecież się różni, bo kobiety mają okres i wtedy bez kija nie podchodź! O co chodzi tym gejom, przecież wiadomo, że geje czują się kobietami, prawda?” -.-
wtorek, 14 sierpień, 2018 o godzinie 09:21
Chyba w takiej sytuacji najlepiej jest dalej robić swoje, jednocześnie pokazując dziadom, że ich głupie odcinki ma ciebie nie działają. Być stanowczą i opanowaną, nic tak nie wkurza ludzi jak brak reakcji na ich „żarciki”.
wtorek, 14 sierpień, 2018 o godzinie 12:45
Zgadzam się, że to też dobra taktyka. Nic tak nie wkurza jak kompletne ignorowanie 🙂
czwartek, 16 sierpień, 2018 o godzinie 16:43
To nieprawda. Żaden człowiek nie jest od znoszenia upokarzania, a upokarzający w żadnym wypadku nie przestaną sobie żartować na skutek czyjejś obojętności, bo w głębi doskonale czują, że to im obojętne nie jest.
wtorek, 14 sierpień, 2018 o godzinie 12:45
Niestety taka rola pierwszej buntowniczki, że jej się potem dostaje, ale myślę, że to na dłuższą metę przynosi efekty. Najpierw się śmieją, potem jednak uważają.
środa, 15 sierpień, 2018 o godzinie 21:32
A ja się podepnę tutaj, bo po przeczytaniu komentarza, obudziło się we mnie uśpione pytanie, jak kazać się zamknąć każdemu, kto uzależnia moje logiczne myślenie, rozumowanie, co więcej inteligencję emocjonalną… od tego czy mam w danym momencie miesiączkę czy nie? Irytacja gotuje się we mnie na wspomnienie byłego, który właśnie w ten sposób odcinał mi drogę argumentacji, „masz okres, postępujesz nieracjonalnie”, albo „masz okres, ponoszą cię emocje.” Staram się radzić sobie z dziadami, czy jak to w moim języku nazywam „dziadygami”, głównie ignorowaniem, bo to rzeczywiście niejednokrotnie najlepsze co można zrobić, zamiast wdawać się w dyskusję i podnosić larum, (a w głowie mi dudni że przecież mądra, przecież wykształcona, do cholery nie przeproszę, że ładna do tego), natomiast opieranie się o mój kalendarzyk menstruacyjny, żeby podważyć argumenty, sprawia, że szlag mnie trafia i tu kończy się moje radzenie sobie.
Pozdrawiam dziewczyny! <3
czwartek, 16 sierpień, 2018 o godzinie 17:27
Typowo medycznie: w trakcie okresu hormony przestają szaleć, opada ich poziom 🙂 To przed okresem jest „najbardziej ostry” czas hormonalnie 🙂 Więc w trakcie okresu „myślisz normalnie” 😀
czwartek, 16 sierpień, 2018 o godzinie 22:29
Doskonale 😀
wtorek, 12 luty, 2019 o godzinie 11:28
Ja bym w takiej sytuacji powiedziała, że „w takim razie udostępnię panom mój kalendarz owulacji celem umówienia kolejnego spotkania, drodzy panowie, wdzięczna będę również za uwzględnienie w planie kolejnych spotkań panów stosunków seksualnych, bo skoro przy hormonach jesteśmy, to wolałabym, by nie przychodzili panowie na poważne spotkania niezaspokojeni, testosteron naprawdę nie jest dobrym doradcą”.
Mam nadzieję, że bym sama nie wymiękła w trakcie riposty, bo wiadomo, że przed komputerem łatwo, na zywo już gorzej. Ale nie możemy się dać!
środa, 17 lipiec, 2019 o godzinie 20:33
Jeśli powyższe nie pomogły spróbuj jasno krótko komunikować: „Nie życzę sobie tego typu żartów”, „Nie życzę sobie żeby tak się do mnie Pan zwracał”, „Uważam że te komentarze są NIE NA MIEJSCU” jak czujesz że Cię obrażają odpowiedz z pogardą: „Jak Panu/Panom nie wstyd?”. Nie wchodź w polemikę. Postaw na jasny komunikat.