Koniec romansu

3


Lubimy się oszukiwać. Myśleć o sobie jako o kimś lepszym, niż to kim jesteśmy w rzeczywistości. Wyobrażać sobie, że jesteśmy mądrzy, prawi i sprawiedliwi. A także otwarci, bez uprzedzeń i bez wymagań.

To wszystko jest bzdura.

Najsympatyczniejszym momentem dojrzewania jest uzyskanie samoświadomości, o jakiej wcześniej nie miało się pojęcia. Za miesiąc minie rok odkąd, zaczęłam mówić o sobie „jestem singielką” i był to niezwykle pracowity rok. Przede wszystkim bardzo wiele się o sobie dowiedziałam. Wcześniej, na bezpiecznych wodach związku nie musiałam narażać się na specjalne ciosy od losu ani też ich zadawać. Ten rok pokazał mi, jak fajnymi facetami są Ci, z którymi kiedyś się splotło moje życie, nie wspominając o Rzeczonym, który jest w ogóle ekstra facetem. Tak ekstra, że się wybieram z nim na wakacje. Ten rok pokazał mi też, że czasami nie potrafię podejmować decyzji i sama nie wiem, czego oczekuję. Dowiedziałam się o sobie kilku naprawdę nowych rzeczy. Część z nich jest fajna, a część okropna, ale są moje. Mnie tworzą.

Te mniej fajne to na pewno oczekiwania. Wobec siebie. Wobec innych.

Dużo myślałam o tym, co wypłynęło z komentarzy pod moim postem o portalu randkowym eDarling. Dyskusja dotyczyła jednego z moich komentarzy, w którym to przyznałam, że jest dla mnie nie do przejścia brak wyższego wykształcenia u potencjalnego partnera. Rozumowanie komentujących, było takie: skoro jestem feministką, to powinnam być bardzo otwarta i nie kierować się tego typu „papierkami”  w wyborze partnera. Przyznam, że nie wiem, czy chodzi mi o papierek, ale trudno mi wyobrazić sobie, że po wielu latach i wysiłku włożonym w moje własne wykształcenie, tak po prostu nie oczekiwałabym czegoś podobnego od partnera. Sorry, ale oczekuję intelektualnego horyzontu*. Może być bez papierka, ale uważam, że studia są doświadczeniem kształtującym – można je różnie przejść, można ich nie kończyć, ale warto o nie zahaczyć.

I tak przeglądam sobie wiadomości przychodzące z tego eDarling, portalu dla aspirujących singli, i to jest, przyznam całkowicie szczerze, sytuacja nie do przejścia. Nie mam ani ochoty ani siły oglądać tych nieinteresujących twarzy ze zdjęć robionych komórką, fotek z wakacji pod palmami ze skarpętą i sandałem, ofiar solarium, ofiar przemysłu ubraniowego dla chodzących po górach oraz innych ludzi w czapkach (prawie każdy na eDarling ma fotę w kapeluszu WTF?!).

Tak, przyznam, że wolałabym oglądać interesujące zdjęcia, przystojnych albo chociaż interesujących mężczyzn, bo co w tym złego? Dlaczego kobieta, feministka, nie miałabym oczekiwać, że będzie spotykać z przystojnym mężczyzną. Tacy istnieją, ale nie na eDarling.

Eksperyment uważam za zakończony, bo cały czas widzę te same smutne gęby, które zadają mi te same durne pytania. To naprawdę jest jakieś skrzyżowanie wczesnej NK.pl z nieudolnym FB. Za dużo energii, za mało czasu, a dookoła tyle fajniejszych ludzi.

Także jestem straszna, lecę na wykształcenie, na wygląd i w dodatku manifestuję swoje równościowe poglądy. Strach się umówić z kobietą, która będzie chciała równego podziału obowiązków! Pod wywiadem z Sylwią Chutnik roi się od komci o niechcących się przyznać do feminizmu dziewczynach, które boją się zostać starymi pannami. Ja się nie boję. Nie będę kupować ani przyjmować ze schroniska pieska, po to by ocieplić swój wizerunek. Wierzę, że nie jest to konieczne.

Szczerze? Mam to wszystko gdzieś. Nareszcie. Jest mi lekko i cudownie.

*Korekta na prośbę czytelnika, uległam, bo mam dośc dyskusji, chyba wiadomo o co mi chodzi, czy nie?

Katarzyna Barczyk
vel LADY PASZTET