Mój pierwszy i ostatni raz

5


Pamiętam swoją pierwszą wizytę u ginekologa. Kto by nie pamiętał?

Od zawsze doceniałam jedną podstawową rzecz, która wyróżniała mnie spośród równieśniczek i równieśników. Nie był to bynajmniej intelekt czy nadzywczajna uroda. To były możliwości finansowe.

Mogłam więc spokojnie wykombinować sobie, że odwiedzając koleżankę we Wrocławiu, która była starsza i już studiowała, przy okazji umówiłam się na wizytę w prywatnym gabinecie. To była moja pierwsza wizyta. Bardzo ważna, bo właśnie zaczęłam współżyć. Miałam chłopaka, byłam zakochana, chciałam spróbować co to jest ten seks, ale byłam naprawdę przerażona, absolutnie przerażona wizją ciąży. To mnie paraliżowało. Zdecydowałam więc, że poproszę o przepisanie tabletek antykoncepcyjnych.

Koleżanka poszła ze mną. Pani ginekolog była miła, przeprowadziła wywiad, poinstruowała mnie co i jak i tak oto zaczęłam brać antykoncepcję.

Miałam 16 lat.

To było 12 lat temu. Samo w sobie brzmi to strasznie, ale mnie straszy coś innego niż upływający czas.


 

Po jednej z imprez, gdzie sprawy wymknęły się spod kontroli i nie wszystko potoczyło się tak, jak powinno stwierdziłam, że potrzebuję antykoncepcji 72 godziny po. Po raz kolejny stać było mnie na komfort w prywatnej klinice.

Niby nic poważnego się nie stało. Nie stresowałam się tabletką. Stresowałam się atmosferą. Po raz pierwszy od bardzo dawna uświadomiłam sobie, że obawiam się tego, że ktoś mógłby odmówić mi wypisania leku, tylko dlatego, że jego sumienie jest ważniejsze niż moje decyzje życiowe. Bałam się, że odbiję się od drzwi kogoś, kto być może sam nawet tak nie myśli, ale ulegnie presji środowiska.

To było w czerwcu. Tego roku.

Dobrze trafiłam, bo lekarka z którą rozmawiałam nie bała się wypisać mi recepty. Powiedziała mi co i jak, a potem jak gdyby nigdy nic wzięłam kartkę i poszłam wykupić receptę.

Gdyby mi odmówiła pewnie szukałabym dalej. Wydała jeszcze 100 złotych na wizytę. Stać mnie na to. Ale co w wypadku jeśli kogoś nie stać? Jeśli przytrafiła się jej przygoda, której nie zamierza kontynować przez całe życie? Owszem, trzeba uświadomić sobie, że ludziom zdarza się przygodny i nieplanowany seks. Trzeba uświadomić sobie, że nie każdy zaryzykuje możliwość posiadania dzieci z takiej przygody.

Co w tym jest tak trudnego do pojęcia? Dlaczego klauzula sumienia jest tylko dla lekarzy? A co z pacjentami?


 

Co się zmieniło przez to 14 lat? Dlaczego jako nastolatka martwiłam się bardziej tym, jak zaregują moi rodzice i czy nie przytyję, ale do głowy mi nie przyszło, że ktoś odmówi mi wypisania antykoncepcji hormonalnej ze względu na swoje poglądy. Antykoncepcja została dobrana do moich potrzeb, lekarka, z którą rozmawiała uznała mnie za osobę, która ma potrzeby.  Czułam się komfortowo, zostałam poinstruowana o tym, co i jak. To dawało poczucie bezpieczeństwa. Nikt mnie nie oceniał.

Jako dorosła kobieta, bałam się tego, że zostanę oceniona, że ktoś odmówi mi pomocy w trudnym dla mnie momencie. Bałam się, że nie będzie mowy o profesjonalizmie, tylko o tym, kto w co wierzy i co uznaje za słuszne. O ironio, jako dorosła kobieta zastanawiałam się siedzą w kolejce do gabinetu, czy doznam upokorzenia, którego nie zaznałam będąc nastolatką.

To się zmieniło przez te 14 lat.

A Wy, jakie macie historie?

Katarzyna Barczyk
vel LADY PASZTET