Przed chwilą odłożyłam na bok najnowsze Wysokie Obcasy, gdzie przeczytałam tekst o chick noir, czyli mrocznych kryminałach. To nazwa na gatunek prozy, w której to kobiety piszą zazwyczaj o przemocy domowej lub krzywdach doświadczanych przez inne kobiety. Właściwie od jakiegoś czasu szukałam określenie na to zjawisko i oto jest, bo o ile nie znoszę określenia „literatura kobieca”, to ten cały chick noir brzmi całkiem nieźle. Wielokrotnie zastanawiałam się, dlaczego tak mnie ciągnie do niektórych autorek, czasem nawet autorów, którzy poświęcają swoje książki mrocznym zagadkom
z przeszłości, rodzinnym sekretom lub nie do końca uświadomionym traumom. Odpowiedź jest prosta: bo lubię narratorki, które badają różnego rodzaju zbrodnie
i dochodzą do ich rozwiązania dzięki swojemu sprytowi, niezależności, odwadze, a czasem narażeniu się na śmieszność. Są silne, nawet wtedy, kiedy im samym wydaje się, że są beznadziejne i słabe. Myślę, że po prostu brakowało nie tylko mnie, ale też wielu ludziom takich kobiecych postaci, które nie są wciąż przez kogoś ratowane, ale ratują same siebie.
Nie znajdziemy ich u Jo Nesbø, którego kryminały łykałam w zimowe wieczory jak oszalała. Typ bohatera, którego nam Jo serwował, to był jednak taki brudny Harry w wersji supersamiec alfa. Śmierdzący potem, koniem i tytoniem. Brutal, który potrafi kochać, ale im bardziej kocha, tym większe sieje zniszczenie. Właściwie wszystkie kobiety, jakie go otaczają, prędzej czy później giną lub znajdują się w wielkich tarapatach. Jest to doświadczenie czytelnicze najpierw bardzo wciągające, a potem niezwykle męczące.
Wybrałam dla Was cztery autorki oraz jednego autora moich ulubionych książek z gatunku chick noir i będę ogromnie wdzięczna, jeśli w komentarzach podrzucicie swoje propozycje.
Camila Lackberg
Kiedy skończyłam czytać Nesbø, przerzuciłam się na znalezioną na półce w domu rodzinnym Camilę Lackberg i zaskoczyło mnie to, jak bardzo spodobał mi się świat przez nią stworzony. Jej książki to właściwie saga, która przyciąga czytelników i czytelniczki swoim ciepłem. Bohaterką jest Erika, która nie za bardzo potrafi pilnować swojego nosa i czuje wręcz maniakalną potrzebę wtrącania się w nie swoje (ale za to jak fascynujące!) sprawy. Czytając książki Lackberg, dowiemy się nie tylko o tym, jak bohaterka rozwiązuje kolejne zagadki, pomagając swojemu mężowi, który jest policjantem, ale także o tym, jakie trudy niesie ze sobą wkroczenie w świat macierzyństwa i wychowywania dzieci. To bardzo ciepłe książki, które po jakimś czasie znudzą koneserów swoją przewidywalnością w zakresie fabuły, ale na pewno warto do nich wracać od czasu do czasu, żeby dowiedzieć się, gdzie znowu Erika wetknęła swój wszędobylski nos.
Liza Marklund
Jeśli o Erice, bohaterce Lackberg, mogę powiedzieć, że darzę ją sympatią, to Annikę Bengtzon darzę uwielbieniem. Bardzo podoba mi się w tej postaci jej zadziorność i tupet oraz bezczelność zawodowa połączone z dość dużą nieśmiałością życiową. Jeśli chodzio pracę, to Annika radzi sobie koncertowo i nie boi się trudnych wyborów, ale w kwestii opieki nad dziećmi, kłótni z mężem, który zaraz będzie byłym mężem, i wiecznego w nim zakochania, jest naprawdę rozczulająca. Nie wiem, czy da się ją lubić, bo potrafi zirytować nawet tak oddaną fankę jak ja. Annika działa w skali makro i rozwala dość grube sekrety, w tym zamachy terrorystyczne czy śledztwa mające doprowadzić do dożywocia. Ma za sobą trudną przeszłość, ale mimo to nie unika konfrontacji. Liza Marklund skonstruowała bohaterkę, z którą wiele kobiet może się utożsamić, bo coraz mniej nam zależy na tym, żeby nas lubiano, a coraz bardziej na tym, żeby szanowano nasze zdanie.
Paula Hawkins
Przy Rachel zarówno Annika, jak i Erika to superwomen, przy których ta pierwsza kompletnie nie ogarnia ani siebie, ani rzeczywistości. Co prawda nie czytałam książki, ale rzetelnie przesłuchałam audiobooka i przyznam, że świetnie się słuchało tej fabuły. Oto podpita kobieta, prawie na dnie zarówno alkoholowym, jak i finansowym, pozoruje, że wciąż ma super życie i dojeżdża do pracy w Londynie. Pierwsze akapity o tym, jak pić w pociągu, naprawdę mnie ujęły. Dużo fantazjuje o życiu innych w trakcie rozwalania własnej egzystencji i narażając się na śmieszność oraz złość innych, czasem jej bliskich ludzi, nie daje się odciągnąć od rzeczy, które ją frapują. Dzięki temu nie tylko dowie się czegoś o zbrodni, ale także uświadomi sama sobie, w czym tkwi źródło jej największych problemów. Oprócz Rachel spotkamy u Hawkins w Dziewczynie z pociągu jeszcze idealną matkę i żonę Amy oraz Megan, która wygląda, jakby miała wszystko. Te trzy kobiety łączy więcej, niż im by się wydawało.
Katarzyna Bonda
Dopiero zaczęłam swoją przygodę z książkami Bondy o Saszy Załuskiej, tak że nie wiem jeszcze o niej zbyt wiele. Generalnie Sasza jest trochę dziwaczką, wykonującą dziwny zawód, z którego w branży kryminalnej wszyscy mają bekę. Bo cóż może ofiarować policji portret psychologiczny sprawcy, jak nie masę radości na komendzie? Trudno się drobnej Saszy odnaleźć w tym świecie, bo przeniosła się z angielskiego uniwersytetu, gdzie jej pracę szanowano, do polskiego piekiełka, gdzie szacunku raczej nie doświadczy. Uwikłana w rozwiązywanie zbrodni, nieustępliwa i pragnąca odciąć się od poprzedniego życia, o którym na razie wiemy bardzo mało. Ma córkę Karolinę, która jest dla niej wszystkim, oraz niespecjalne wymagania co do umeblowania miejsca, gdzie zamieszkała. Pali papierosy. I ma śliczne imię. Zobaczymy, co dalej, kiedy uda mi się przeczytać kolejną książkę Bondy.
Oraz na deser…. Stieg Larsson
Kto jeszcze nie przeczytał trylogii Millennium, niech szybko zacznie nadrabiać. Ja wiem, że główna oś powieści to jednak Blomkvist, ale kimże by on był bez Lisbeth Salander oraz jej mózgu? Larsson dał nam bohaterkę skomplikowaną, wrażliwą, niezwykle utalentowaną, którą napędza trauma oraz pragnienie zemsty. Lisbeth nie ma złudzeń, że jakikolwiek system stanie w jej obronie, więc nie uznaje żadnych reguł i woli poruszać się w cieniu. To postać kultowa, kobieta geek, która i na motocykl wsiądzie, i zagadkę rozwiąże. Supermanka, której bronią jest ironia, ale w głębi duszy trochę tęskni do kogoś, z kim mogłaby się związać na dłużej niż na jedną noc. A przede wszystkim ilustracja niesprawiedliwego i nie podlegającego kontroli systemu opieki społecznej, który ją okrutnie skrzywdził i nauczył, że może liczyć tylko sama na siebie.
A Wy, co polecacie z gatunku chick noir?
środa, 03 styczeń, 2018 o godzinie 18:09
Kryminały Sarah Hilary, z jej bohaterką detektywką Marnie Rome
czwartek, 04 styczeń, 2018 o godzinie 09:53
O super, dziękuję bardzo za polecenie! Zbieram sobie kolejne autorki do listy 🙂
sobota, 16 wrzesień, 2017 o godzinie 23:23
Dzięki sadze Camili Lackberg pokochałam skandynawskie kryminały zarówno- książki jak i seriale. Odnośnie czegoś fajnego do czytania to polecam serię Monsa Kallentofta, a jeżeli chodzi o seriale to właśnie „łyknęłam” w błyskawicznym tempie trzy sezony Mostu nad Sundem (Bron/Broen) i nie mogę się doczekać kolejnych 🙂 – więc też gorąco polecam. Millenium też należy do moich ulubieńców, choć mam mieszane odczucia po przeczytaniu książki z serii nowego autora po śmierci Larssona….
sobota, 16 wrzesień, 2017 o godzinie 18:58
Jestem bardzo ciekawa Twojej opinii o Katarzynie Bondzie po przeczytaniu wszystkich książek z cyklu (zwłaszcza ostatnich „Lampionów”), bo mnie ta seria wydawała się zupełnie niefeministyczna, a zachowania Saszy i ich konsekwencje – stworzone w oparciu o najgorsze możliwe stereotypy. Jeśli to celowy, ironiczny zabieg – to moim zdaniem zupełnie nietrafiony. I tak jak „Pochłaniacz” bardzo mi się podobał mniej więcej z tych przyczyn, które wymieniłaś, tak z każdym tomem było coraz gorzej… Za to „Millenium” uwielbiam, postać Lisbeth jest niesamowita.
sobota, 16 wrzesień, 2017 o godzinie 19:29
Co do Bondy to mam problemy z Saszą oraz z tym, że Bond sadzi niefeministyczne bonmoty i generalnie pieprzy od rzeczy. Każda kolejna książka jest gorsza od poprzedniej i tak przez „Okularnika” przebrnęłam siłą woli, zaczęłam „Lampiony” ale sobie odpuściłam. Niestety Bonda pisze pod publiczkę i spełnia pewne czytelnicze wyobrażenia.
sobota, 16 wrzesień, 2017 o godzinie 20:31
Uff, czyli jednak nie dałaś się omamić Bondzie… Król(owa) tutaj niestety jest nagi(a), a reklama, którą się jej robi, niezasłużona… A Gillian Flynn? Jeśli chodzi o ‚domestic noir’, to jest ona już klasykiem…
wtorek, 10 maj, 2016 o godzinie 11:54
Nesbo i Lackberg najlepsi <3
wtorek, 10 maj, 2016 o godzinie 01:09
W skandynawii kryminały pisane przez kobiety są w ogóle osobnym gatunkiem literackim, który do tej pory znałam pod (przeczytaną kiedyś gdzieś) nazwą femikrimi. Podobno charakteryzują się pogłębioną warstwą obyczajowo-psychologiczną, ale jeszcze za mało przeczytałam żeby sama to potwierdzić. Tak czy siak – uwielbiam je! Czytałam mniej więcej to samo, co wymieniasz we wpisie. Też uwielbiam Annikę Bengtzon, jest cudownie nieidealna 😀 Katarzynę Bondę czytam z wypiekami na twarzy, w ogóle to jest fantastyczna kobieta: nie dość że świetnie pisze, to jeszcze świetnie potrafi opowiedzieć o tym co robi. No i świetnie wygląda. Co do innych autorek z tego gatunku myślę, że spodoba Ci się Asa Larsson – mało popularna u nas, ale historie ma naprawdę mocne. Zbrodnie na tle fanatyzmu religijnego, wątki feministyczne, okrucieństwo, ofiary w ludziach i zwierzętach, silna postać kobieca, wszystko jest na swoim miejscu 😀
poniedziałek, 09 maj, 2016 o godzinie 22:42
Nele Neuhaus
niedziela, 08 maj, 2016 o godzinie 13:52
Tess Gerritsen, mimo że jest trochę nierówna – niektóre jej książki ciągną troszkę w stronę romansideł ze zbrodnią w tle, ale część jest naprawdę świetna 🙂
niedziela, 08 maj, 2016 o godzinie 09:43
Uwielbiam Millenium do tego stopnia, że przeczytałam całą sagę po polsku i po angielsku a Camilla Lackberg skradła moje serce po pierwszym tomie i bodajże w tydzień pochłonęłam wszystkie części (które zresztą zdobią moją półkę, gdybyś chciała ;))