„Ludzie nazywają mnie feministką, gdy wyrażane przeze mnie uczucia odróżniają mnie od wycieraczki lub dziwki.”
Rebbeca West[1]
Może to burza, a może niechęć do odsłonięcia się z gryzącym mnie tematem. Nie wiem, czy jestem aż tak odważna jak Nat, aby się w tematach seksualnych rozpisywać. Spróbuję.
Kiedy zostałam singielką uświadomiłam sobie pewnego rodzaju rozdwojenie jaźni, którego wcześniej nie znałam. Prawie przez całe moje dorosłe i świadome życie byłam w związku. Samotność to nie jest stan, który znam. Nie do końca wiem, jak w to się gra.
Bo to jest gra.
„I used to think I knew it all
Thought I could play the game and not get played, no
But then the fall”
Róisín Murphy | Momma’s Place
Trzeba trochę udawać. Co mianowicie? Że nie masz ochoty, że Ci nie zależy, że spotykasz się od niechcenia. Najlepiej jest ukrywać ekscytację i podniecenie. Trzeba być wyniosłą trochę, ale nie tak, by kogoś zrażać. Zbytnia bezpośredniość może Ci tylko zaszkodzić.
„Such a lady but you’re acting like a whore”
Julia Marcell | Dancer
Jakby się o świecie nie myślało, do jakich refleksji genderowo – feministycznych nie doszło, to przełamanie zabawy w zdobywanie jest niezwykle trudne. W sumie do końca nie wiem, na czym to zdobywanie polega i czy kobieta, jest czymś w rodzaju księżyca, na który należy dotrzeć i wbić tam swoją chorągiewkę czy co. Ale coś jest na rzeczy. Jeśli natomiast kobieta jest łowczą i zamierza coś zdobyć i upolować, to tutaj robi się już różnie. Mia sobie może śpiewać, że:
„What we got left is just me and you
But if I go to bed, baby, can I take you”
M.I.A | Bad girls
… ale sprawa jest nieco bardziej skomplikowana. Mimo tego, że mamy podobno XXI wiek okazywanie ochoty na to by, pójść z kimś do łóżka od razu przesuwa Cię z pozycji „potencjalna partnerka” na ławkę z napisem „tylko do łóżka”, ławka ta jest w przeciwieństwie do rezerwowej ławką, której nie opuszczasz. Nie ma łatwej migracji pomiędzy kategoriami.
Spalona!
Także dziewczyno, szanuj się, jak mawiają Babcie. A kto się nie szanuje ten w piekle wyląduje, o czym powiadomią Cię Same Suki | Kochanek…
To żart oczywiście. Samych wspaniałych kochanków i kochanek, życzę Wam dziewczyny, zwłaszcza tych piątych!
[1] Jedyna Płeć. O tym dlaczego prześladuje Cię homo oeconomicus, Katrine Kielos, Czarna Owca, s. 45.
poniedziałek, 07 lipiec, 2014 o godzinie 21:46
Witajcie 🙂
chciałam się podzielić moimi przemyśleniami nt. moralniaka i niespełniania własnych potrzeb. Oto co wypluł mój mózg po przeczytaniu tekstu i komentarzy:
Póki będziemy mieć w głowie ideę dwóch ławek, na których po wstępnej ocenie usadza koleś, to same będziemy się na tych ławkach prewencyjnie i kontrolnie usadzać, we własnych myślach i w ocenach własnej osoby. Skutkuje to tym, że masz opory „przed” i moralniaka „po” i nie jesteś zadowolona ani przed, ani po.
Mi się marzy porzucenie wreszcie tego oceniania seksu przez pryzmat de facto grzechu [sic!]. Nawet jeśli partycypanci nie znają swoich imion. Marzy mi się w końcu przeniesienie priorytetów na inne problemy niż ocena moralna. Czy seks był bezpieczny i legalny – czy na prawdę cokolwiek więcej powinno nas interesować w seksie innych ludzi?
IMO nadmierne zainteresowanie grozi nakręcaniem się nerwicy, niezdrowej ekscytacji i fanatyzmu w stylu ks. Oko 😉 ale to już ekstremum.
poniedziałek, 07 lipiec, 2014 o godzinie 22:38
Dzięki Goś dużo racji masz, przydałby się inne kategorie! Pozdrawiam 🙂
poniedziałek, 07 lipiec, 2014 o godzinie 21:33
Nic na siłę, Sis. Najwyżej będziesz zmuszona zaakceptować fakt, że trzeba z Tobą chodzić 🙂
poniedziałek, 07 lipiec, 2014 o godzinie 22:36
Zbliżam się do akceptacji tegoż faktu. A całe życie się miałam za Samanthę!;)
poniedziałek, 07 lipiec, 2014 o godzinie 20:10
Siostro, ja prawie przez całe swoje dorosłe i świadome życie byłam singielką, która – trochę przypadkiem – wplątała się w długoterminowy związek. I nie chodzi mi bynajmniej o to, że którykolwiek patent na radzenie sobie z singielstwem jest lepszy, ale zdradzę Ci mój – ja po prostu robiłam to, co chciałam i z kim chciałam, nie wiążąc z przygodnymi kochankami żadnych większych nadziei, a tym bardziej mając w dupie to, co sobie o mnie pomyślą. To mój sposób na szanowanie się, mianowicie szanowanie potrzeb i zachcianek mojego ciała, które mówi, że chce (albo że nie chce). Szacunek powinien zaczynać się na okazywaniu go sobie.
A mnie, tak zupełnie prowokacyjnie, zastanawia, jak siebie szanuje takie chłopię, które nie szanuje kobiety, która gdzieś tam w klubie powiedziała mu „bierz mnie całą”, a on skwapliwie skorzystał, nie wiedząc nawet, jak ta ma na nazwisko.
poniedziałek, 07 lipiec, 2014 o godzinie 20:19
On szanował się przecie, bo jak kazali to brał 🙂
Dzięki Sis za poradę, przyznam, że korzystam, ale jakoś tak mnie to spycha na mieliznę moralnego kaca z drugiej strony. Nie wiem dlaczego, ale może więcej we mnie popkulturowej miłości z plastiku niż mi się wydaje? Trudno orzec. W każdym razie prowadzę badania terenowe na sobie samej. Informować będę na bieżąco 😉
środa, 28 październik, 2015 o godzinie 11:42
Schizofreniczna wypowiedź. Jak kobieta się puszcza, to „ma szacunek do siebie”, a jak facet się puszcza (kiedy powie „tak” szanującej się kobiecie) to „nie szanuje się”. Obłędna logika.
czwartek, 29 październik, 2015 o godzinie 07:06
Say whaaaat?