Tori zawodzi, myślenie szkodzi

0


Siedzę w domu i kseruję. Wiele się tu zmieniło, ale nie ściany, te wciąż są zielone. Zielony jest samochód, który w końcu mogę prowadzić i którego zapach przywołuje mnóstwo wspomnień. Prowadzenie samochodu to powrót do tego, jak wyobrażałam sobie tę czynność. Kojarzyła mi się z piosenką Tori Amos „Cornflake girl”, która to na pewno trafi na moją listę utworów samochodowych. Tori odkryłam w tym pokoju, pewnie się wtedy czegoś uczyłam albo rozpaczałam po kolejnym dramatycznym rozstaniu lub rozdrapanym pryszczu. Siedzę więc teraz, gdzie skumulowało się przez lata tyle wspomnień, uniesień, łez i kurzu. Trochę mniej tu sprzątają odkąd mnie tu nie ma, ale wciąż są tu moje szpargały. Cała dziewczyńskość tego świata pochowana po kątach.

Kseruję papiery fundacji, która nic nie robi, bo ja z nią nic nie robię. Miotam się choć nie wiem dlaczego. W głowie wybrzmiewają wciąż te same frazy, że nie tak, nie tak to miało wyglądać. A jeśli nie tak, to jak? Co sobie wyobrażałam? Czego chciałam? Nie wiem, ale ich zadawanie nie posuwa sprawy na przód. Te ostatnie kilkanaście miesięcy są jak koncert Tori Amos w Sali Kongresowej w Warszawie. Ekscytacja połączona z nudą oraz rozgoryczeniem, że nie ma w tym czegoś „więcej”. Podróż oraz przeżycie, które nie zaspokaja apetytu. Obejrzałam koncert, wysłuchałam piosenkarki, ale to jest tylko prozaiczne spełnienie marzenia, które już zrealizowane traci blask.

Cały czas się zastanawiam czego chcę, co potrafię, w czym jestem dobra. Czego mogę się nauczyć? Co poprawić? Kim mogę jeszcze być, a jaka rola odpada? Co jest moją bajką a co już nią nie jest? Próbuję wielu rzeczy, staram się zapamiętywać i uczyć.

A Tori zawodzi, fajnie do niej wrócić. Ciao.

Katarzyna Barczyk
vel LADY PASZTET