Kiedy małe dziewczynki (zwłaszcze brunetki) wracają komunikacją miejską po dwóch kielichach mocnego czerwonego, budzi się w nich zew natury. Przez okno tramwaju widać jakże piękny księżyc, jeno cały czas coś zasłania, zasłania zabudowa architektoniczna – tragiczna. Wtedy nagle stykają się kabelki i już wiadomo, dlaczego najbardziej z sagi Sapka lubi się „Chrzest ognia”, a LOTR bardzo spoko – ale tylko kiedy sobie idą całą zgrają (ale WTF dlaczego nie ma tam żadnej uroczej kobiety? ani hobbicicy? hobbitki? WHY!?), potem oczywiście wiadomix – Bilbo&The Krasnals wyruszają w drogę. Wstyd się przyznać, że lubiło się jeszcze Mercedes Lackey (czy ktoś jeszcze oprócz WN, kuma tę pisareczkę?) No i jeszcze ten „na nowo odkryty” Martin, gdzie dużo jest papy, ale za to solidnie się to czyta – szybko i lekko. Też kawałki o drodze najpyszniejsze. To właśnie się nazywa zew natury, chęć spania w polu, cisza i pieprzone świercze czy cykady. Kupy psie, które wchłonęła trawa. Widać gwiazdy, słychać, że szumi. A potem można wracać do cywilizacji, po takim detoksie i jest bardzo, jak to mawia Rzeczony, giciorek.
U Was jest giciorek?
wtorek, 25 wrzesień, 2012 o godzinie 17:25
lackey to była ta pani od lekko szokujących i homoseksualnych treści, czy mylę z McCaffrey?
a z fantasy polecanych: robin hobb, guy gavriel kay, pewnie coś jeszcze.
uczta wyobraźni owszem, bardzo spoko, ale to raczej sci-fi i to czasem hard; tak czy inaczej, ‚podziemia veniss’ i ‚accelerando’ bardzo warto, kilka innych warto mniej, a innych nie znam jeszcze.
czwartek, 06 wrzesień, 2012 o godzinie 12:37
Jest taka fajna seria wydawnicza z MAG-a: „Uczta Wyobraźni”; nie wiem, czy kojarzysz. Czytałam jak dotąd tylko trzy książki z tej serii, ale wszystkie bardzo mi się podobały. Skracając recenzję do trzech słów: oryginalne i robiące wrażenie. Zaopatrzyłam się w całą serię, więc mogę w miarę upływu czasu zdawać dalszą relację 😉
poniedziałek, 03 wrzesień, 2012 o godzinie 08:50
A co polecacie Moi Drodzy, za co się zabrać, jak znajdę trochę czasu? 🙂
poniedziałek, 03 wrzesień, 2012 o godzinie 08:21
Kobiet w LOTR nie ma, bo Tolkien tradycjonalistą był ;-P I tak Eowina to hoho, wyjątek jak na literaturę tamtych czasów. M. Lackey kumam; acz czytałam lata temu i zapamiętałam tylko, że coś o elfach popełniła [-;
Mnie do giciorka brakuje wyższej temperatury :->
czwartek, 30 sierpień, 2012 o godzinie 09:30
Mało tam drogi, ale sięgnij po „Imię Wiatru” zanim ktoś pomyśli, że warto nakręcić serial.
Jest giciorek