#MeToo powraca na małym ekranie

0


Cieszy mnie to, że temat molestowania seksualnego coraz częściej pojawia się w  serialach. Nie cieszy mnie fakt, że zapewne skala mobbingu i przemocy jest tak wielka, że to tylko czubek góry lodowej.  W dwóch serialach dostajemy jedynie okruszki, ale to dobrze, że ta kwestia jest wciąż aktualna, i bardzo bym sobie życzyła, aby takich produkcji powstawało więcej… A na razie zapraszam do poczytania o tych dwóch serialach!

„The Voice” – „Na cały głos”

Produkcja HBO przedstawia sylwetkę założyciela stacji telewizyjnej Fox News – Rogera Ailesa. Oto legenda, potężny człowiek mediów, który jednym palcem wynosi na piedestał lub strąca do piekła dowolną osobę w zależności od swojego widzimisię. Przyjaźni się z najważniejszymi politykami Partii Republikańskiej i czuje się nietykalny. Zarządza stacją telewizyjną niczym królestwem. I to właśnie upadek króla przedstawia serial „The Voice”.  Oto po latach nadużyć seksualnych, mobbingu i szantażu okazuje się, że nastała era #MeToo i nic nie będzie tak jak dawniej. Ale upadek króla nie jest wcale szybki, przeciąga się, a Ailes stara się pociągnąć za sobą każdego, komu przedtem pomógł zostać gwiazdą. Wszystko za sprawą jednej z prezenterek, która odrzuciła jego awanse i nie musiała długo czekać na skutki tej decyzji. Dyrektor stacji upokarza ją, podkreśla, że jest nieatrakcyjna i że się starzeje, nie pozwala na wdrażanie jej pomysłów w programach, a na sam koniec po prostu degraduje. I wtedy Gretchen Carlson (w tej roli Naomi Watts) przystępuje do zbierania dowodów. Znajduje prawników, którzy nie boją się wystąpić przeciwko Ailesowi.

Nietykalność giganta

Można się domyślać, jak będzie przebiegać ta rozgrywka, ale dla mnie najtrafniejsza w tym serialu była duszna atmosfera. Wszyscy wiedzą, że szef stacji molestuje kobiety. Jedna z pracownic wykorzystywanych seksualnie przez lata jest na skraju załamania nerwowego, wyznaje to Rogerowi, a on zaś z łaską pozwala jej odejść. Jest jeden warunek: musi mu przyprowadzić zastępczynię. O skandalach wiedzą wszyscy, bo cała ekipa niestrudzenie pracuje na to, by je tuszować. Wie o nich główny inwestor, wie każdy pracownik i pracownica stacji, a jednak ta sytuacja trwa latami. Twórcom serialu udało się pokazać, jak dzięki znajomościom i pieniądzom można się wykaraskać z każdych kłopotów, aż skala wykroczeń stanie się tak duża, że nie pozostają inne środki niż pozbycie się kłopotliwego człowieka. To mocny serial, który trzyma w napięciu i daje do myślenia o tym, jak wielce purytańska Ameryka wyspecjalizowała się w przymykaniu oka na przemoc.

„The Morning Show”

Serial produkcji Apple TV, który pozwala docenić aktorstwo Jennifer Aniston. Aktorka wciela się w gwiazdę największego porannego programu Ameryki – Alex Levy. Jeszcze do wczoraj jej partnerem w studiu był Mitch Kessler (Steve Carell), który został oskarżony o molestowanie seksualne. Z dnia na dzień na wszystkich tworzących show spada kubeł zimnej wody. Nie tylko zarząd, ale także cała ekipa programu telewizyjnego pragną za wszelką cenę zachować status quo. Jednak po takiej aferze muszą spaść jakieś głowy i oraz wewnętrznego śledztwa w ekipie pozostaje niesmak, ale nikt specjalnie nie bije się w piersi. Aż tu nagle niespodziewanie pojawia się nowa współprowadząca, która ma brzydką dziennikarską manierę i drąży. Nie daje się zbywać, nie odpuszcza i dzięki temu wszyscy mają jej serdecznie dosyć: oto Bradley Jackson grana przez Reese Witherspoon. Jej postać wprowadza sporo dynamiki do świata „The Morning Show” i to jej działaniom zawdzięczany, że coś powoli zaczyna się zmieniać. Trudno się spodziewać, że w to telewizyjne środowisko wstąpi nagle Duch Święty i odnowi jej oblicze, ale są pewne oznaki, że upierdliwość Bradley Jackson przyniesie pozytywne skutki.

Serial, który zdał test Bechdel

Ucieszyło mnie, że w tym serialu są dwie silne postacie kobiece, które nie są czarno-białe. Każda z nich ma własne motywacje, każda kieruje się swoimi zasadami, ale obie są w jakiś sposób autentyczne i nas do siebie przekonują. Alex Levy boi się o swoją karierę, ma świadomość, że jest coraz starsza, i wie, jak trudno jej było dostać się do miejsca, w którym jest teraz, i co poświęciła. Bradley Jackson pojawia się w wielkim świecie znikąd, niczym kukiełka z pudełeczka, ale wie, że już tak łatwo nie wdrapie się na szczyt. Oczywiście na ironię zakrawa fakt, że sam Apple niejednokrotnie był oskarżany o nieludzkie traktowanie i wykorzystywanie pracowników w Chinach… o tym jednak się w „The Morning Show” milczy.

Chcę więcej takich seriali! 

Obie produkcje opowiadają o kulisach showbizu i zapewne to właśnie tam najjaskrawiej widać przejawy wykorzystywania seksualnego, mobbingu i wszechobecnego seksizmu. W Polskich mediach pojawiają się od czasu do czasu próby „zrobienia porządku”, a jedną z osób, która nie odpuszcza i publikuje tablice seksistów z różnych branż, jest Maja Staśko – bardzo polecam śledzić jej działalność. Jeśli chcecie obejrzeć jeden z najlepszych stand-upów na świecie, w którym Hannah Gadsby rozbraja ruch #MeToo, to zapraszam do wpisu o „Nanette”.

Jeśli podobają Ci się moje teksty to zapraszam do postawienia mi wirtualnej kawy dzięki której mogę pisać recenzje książek, szukać ciekawych seriali i pisać dla Was ciekawe wpisy. Kawkę można kupić tutaj [KLIK].

Katarzyna Barczyk
vel LADY PASZTET